"Nauczyciel musi się uczyć całe życie"

(fot. sidereal/flickr.com)
Piotr Żyłka/DEON.pl

O stanie polskiego sytemu edukacyjnego, o wyzwaniach stojących przed współczesnym nauczycielem oraz o tym, czy w szkole wolność jest najwyższą wartością – mówi prof. Bożena Muchacka.

Piotr Żyłka: Na stan systemu edukacyjnego i na jakość nauczania w polskich szkołach narzekają w zasadzie wszyscy – uczniowie, rodzice, pracodawcy.

Bożena Muchacka: Nie wszyscy narzekają. Są tacy, którzy chwalą sobie obecną sytuację. Prawda jest jednak taka, że środowisko odpowiedzialne za jakość nauczania w polskich szkołach często spotyka się z krytyką. O kształceniu nauczycieli mówi się zaś, że jest pozorne, bezwysiłkowe, nastawione na wymogi rynku. Tak, jak Pan mówi, narzekają wszyscy, ale niska jakość usług nadal jest tolerowana.

Być może takie opinie wynikają z faktu, że dziś nie ma żadnych innych kryteriów rekrutacji na studia, niż oceny widniejące na świadectwie maturalnym. System boloński, który obowiązuje w Polsce, spowodował, że o przyjęcie na studia może starać się każdy. Poza tym, po 1989 roku w Polsce powstało wiele prywatnych uczelni. Na większości z nich można znaleźć jakiś kierunek nauczycielski. Rywalizacja o studenta obniża kryteria kwalifikacyjne. Niemal każdy, kto się zgłosi, może zostać przyjęty. Niemal każdy, kto zostaje przyjęty, może ukończyć studia. Niektóre uczelnie i te państwowe, i prywatne ogłaszają nawet nabór w połowie roku akademickiego – dla tych, którzy nie dostali się za pierwszym razem. To wszystko sprawia, że poziom studentów na uczelniach jest bardzo zróżnicowany.

Nie wydaje mi się jednak, by uczelnie próbowały ten stan rzeczy zmienić.

Nie ma pomysłu, bo szkoły muszą walczyć o studentów. Co więcej, nawet uczelnie, które prowadziły dodatkową, bardziej specjalistyczną rekrutację, dziś od tego odchodzą. Biorąc pod uwagę fakt, że każdy ma zagwarantowane prawo do studiowania, nie sądzę, by w najbliższym czasie pojawił się odgórnie narzucony system, który kontrolowałby proces przyjmowania osób na studia. Jego twórca mógłby zresztą zostać oskarżony o dyskryminację - niby dlaczego na jednej uczelni kryteria naboru miałyby się różnić od tych, które obowiązują na innej. W przypadku uczelni i kierunków pedagogicznych być może rozwiązaniem byłoby po prostu ograniczenie dostępnych miejsc.

Może powinniśmy więc szukać wzorców za granicą?

Wart zainteresowanie jest system rekrutacji na studia pedagogiczne i nauczycielskie w Stanach Zjednoczonych. Kandydat na takie studia musi przedstawić dwa listy rekomendacyjne, które poświadczałyby jego pracę społeczną (wolontariat jest obowiązkowy dla uczniów dwóch ostatnich klas High Schools – przyp. red.) w charakterze pomocy nauczyciela lub pomocnika w bibliotece. Ponadto musi napisać esej na wybrany temat, ale związany z edukacją dziecka. Dopiero na tej podstawie zostaje podjęta decyzja czy uczeń ten zostanie przyjęty na studia. Ale to nie koniec. W pierwszym semestrze student uczestniczy w zajęciach z przedmiotów ogólnych. Następnie wybiera przedmioty związane z kierunkiem pedagogicznym i uczestniczy w rozmowach kwalifikacyjnych z kierownikami jednostek organizacyjnych danego kierunku studiów oraz z prowadzącymi zajęcia, które wybrał. Do tego dochodzą jeszcze obowiązkowe praktyki pedagogiczne – 120 godzin w ciągu pół roku. Taki system rekrutacyjny w naprawdę dużym stopniu pozwala wyeliminować kandydatów przypadkowych i wyłapać tych naprawdę zainteresowanych pracą nauczyciela.

Musimy być świadomi z tego, że świat w niebywale szybkim tempie się zmienia, dlatego proces kształcenia nauczycieli musi za tymi zmianami nadążyć. Obserwujemy obecnie proces odchodzenia od postrzegania nauczyciela jako eksperta, który wie wszystko i który dla uczniów jest jedynym źródłem wiedzy. Nauczyciel, podobnie jak prawnik, lekarz czy każdy inny specjalista musi wiedzieć, że proces zdobywania wiedzy, kwalifikacji i kompetencji nie kończy się na studiach, lecz trwa całe życie. To powinien być cel współczesnej edukacji – nie tylko nauczycieli – rozwijanie świadomości odpowiedzialności za siebie i umiejętności samodzielnego uczenia się, samodoskonalenia. Do tego powinna przygotowywać szkoła.

Uczelnie pedagogiczne powinny w trakcie studiów nauczyć przyszłych nauczycieli samodoskonalenia, bycia aktywnym, poszukiwania wiedzy, jej przetwarzania i wykorzystania w codziennej pracy. To niezbędna podstawa. Jeśli nauczyciel sam nie będzie miał takich umiejętności, jest mało prawdopodobne, by umiał je rozwinąć u swoich uczniów.

W Dani cały system kształcenia w szkolnictwie wyższym (nie tylko na kierunkach pedagogicznych) polega na tym, że studenci nabywają wiedzę poprzez współdziałanie w grupie i poprzez wspólne przygotowanie projektów.

Nie posiadając jeszcze wiedzy teoretycznej, która jest niezbędna do wykonania projektu, muszą jej szukać sami. W trakcie poszukiwań natrafiają na problemy, których nie potrafią rozwiązać. Wówczas przychodzą do prowadzącego zajęcia z konkretnymi pytaniami. W takim modelu współpracy to nie nauczyciel jest w roli pytającego, ale student.

To bardzo wymagający sposób uczenia się. Student nie dostaje gotowej wiedzy. Sam musi ją zdobyć, wertując książki, szukając informacji w różnych źródłach, rozmawiając ze specjalistami w danej dziedzinie i wymieniając doświadczenie z innymi uczestnikami projektu. Później, gdy czas przygotowania projektu minął, studenci prezentują go prowadzącemu, a ten przeprowadza klasyczny wykład. Odbiór takiego wykładu jest zupełnie inny.

Studenci są bowiem emocjonalnie związanie ze swoimi projektami. Konfrontują z prowadzącym zajęcia swoją wiedzę i ją porządkują. Słuchając wykładu, studenci analizują swój projekt i wyciągają wnioski z wykonanej przez siebie pracy. W Dani 60% progamu studiów prowadzonych jest metodą projektów. Sama sprawdzam te metodę z moimi studentami i muszę przyznać, ze ich efekt jest bardzo zadawalający.

Tak. Zdecydowanie większy nacisk powinno się dziś kłaść nie na zdobywanie wiedzy, ale na umiejętność przetwarzania tej wiedzy i wykorzystania jej w praktyce. Nauczyciel musi nauczyć się wspomagać ucznia w jego rozwoju. Bo jeżeli tak nie jest, jeżeli edukacja nie służy rozwojowi, to staje się sztuką dla sztuki i po prostu nie ma sensu.

Nauczyciel, który w trakcie studiów został zaktywizowany, który został nauczony na różnych zajęciach i warsztatach interpersonalnych kreatywności, nie będzie miał problemu z rozwijaniem kreatywności u swoich uczniów. Jeżeli jednak nie posiądzie takich umiejętności w trakcie studiowania, to nie będzie w stanie takiej wiedzy przekazać uczniom.

Oczywiście kształcenie uczniów nie może polegać tylko na zdobywaniu przez nich umiejętności. Klasyczna wiedza teoretyczna jest niezbędna. Trzeba to mocno podkreślić – bo już teraz w wielu opracowaniach naukowych kładzie się naciska na zdobywanie umiejętności takich jak współdziałanie i współpraca, a zapomina o przekazywaniu wiedzy.

Przy tworzeniu modelu nauczania należy szukać „złotego środka”. Wiedza i tzw. umiejętności kluczowe są tak samo ważne. Nie jest też obojętne to, w jaki sposób wiedzę przekazuje się uczniom. Nauczyciel musi bardzo starannie dobierać atrakcyjne i adekwatne dla danego etapu edukacji metody uczenia. Ważny jest dobór podręczników i treści tak, by były one adekwatne do wieku uczniów. Często tak niestety nie jest. Sama kiedyś, przygotowując się do konferencji, natknęłam się na informacje o gdańskim przedszkolu, w którym postanowiono na zajęciach otwartych rozmawiać na temat homoseksualizmu z dziećmi w wieku od 3 do 5 lat. Takie zajęcia to bardzo duży błąd. U dzieci w takim wieku jest zdecydowanie za wcześnie na wywoływanie takiego tematu.

W ogóle sprawa doboru wartości, jakie powinno się przekazywać w procesie edukacji, jest często zaniedbywana. Wolność wyboru, czyli to, że możemy mówić wszystko, jest dużą wartością, ale są jakieś granice tego, co i do kogo można mówić, jakie informacje przekazywać, a jakie nie. Nauczyciel nie tylko ma przekazać wiedzę rozumianą ściśle naukowo, ale także wychowywać – zarówno swoim przykładem jak i za pomocą treści, które zawarte są w podręcznikach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nauczyciel musi się uczyć całe życie"
Komentarze (4)
M
MsSalsa
14 października 2011, 09:29
ciężko się dokształcać przy takich zarobkach... Może też warto wspomnieć o tym, jak często nauczyciele chorują, a godziny KN-owskie to jawne wykorzystywanie i uczniów i nauczycieli...
Artur Demkowicz SJ
14 października 2011, 08:22
temat zawsze aktualny... a dziś pamiętajmy z wdzięcznością o naszych nauczycielach. Życzę dużo satysfakcji z wykonywanej pracy!
A
Adam
11 lutego 2010, 06:08
Wciąż to samo, od zawsze, jak pamiętam, a już sporo pamietam, gdyz jestem emerytem: dlaczego bierze się na na tapetę jedynie to panstwowe szkolnictwo (od zawsze zbankrutowane pod każdym względem) a z taką pogardą odnosi do prywatnego (które w Polsce ma wiele wad, gdyz jest tak i tak podporzadkowane szkolnictwu państwowemu), a omija się te inne formy kształcenia, rzeczywiscie wolnego, bo nie wyznaczonego przez odgórny program (na kazdym szczeblu nauczania). A czlowiek jest w o l n y i zawsze będzie się opierał dyktaturze w jakiejkolwiek formie - także podobno doskonałego systemu rekrutacji czy ksztalcenia w Danii. Co by się stalo, gdyby państwo stracilo monopol na kaształcenie? Odpowiedzcie sami, moze wtedy dyskusja bedzie miała racje bytu. Inaczej bedzie tylko narzekaniem.
W
Waldek
9 lutego 2010, 21:59
Mam niewiele "pracy" bo tylko 29 godzin przy tablicy, jednak po nich wracam do domu i żyć mi się nie chce. Sam muszę przygotować sobie wszystko, od długopisu po "ukradzione" z neta pomoce i przykłady. Sam muszę to przynieść do pracy, więc wyglądam jak osioł juczny i mam zwyrodnienia kręgosłupa. Mam statystyczne prawie 40 lat chociaż nie jestem kobietą... Rozmówcy z tego wywiadu jak zwykle nie wiele zaglądają do szkół, ale teorią sypią wspaniałą :) Kochani, kilka pokoleń musi umrzeć, nie tylko nauczycieli, ale i tych z drugiej strony "barykady", tych co piszą o nas niewiele rozumiejąc ze specyfiki dziejszych czasów i trudności... w tym wszystkim żali mi tylko mojego dziecka, bo zabijając się dla innych dzieci nie mam dle niego czasu, bo przecież każdemu sie wydaje, że nie mam życia osobistego i rodzinnego, niestety powli staje się to prawdą...