Nie jest dobrze. Czy frank pobije swój rekord?
Kurs franka szwajcarskiego sięgnął w czwartek 3 zł i 33 gr - to prawie tyle, ile wynosi historyczny rekord z lutego 2009 r. Analitycy są zgodni, że główną przyczyną wzrostu kursu jest ucieczka inwestorów do bezpiecznej waluty w związku z sytuacją Grecji.
Jak powiedział główny ekonomista ING Banku Mateusz Szczurek, powodem umocnienia się szwajcarskiej waluty jest zaognienie sytuacji w Grecji oraz informacja Narodowego Banku Szwajcarii, że nie dokona interwencji na rynku, by osłabić swoją walutę. - "Dwie sprawy mogą uspokoić sytuację: zmiana podejścia szwajcarskiego banku centralnego do interwencji walutowej oraz choćby chwilowe rozwiązanie problemów Grecji - ocenił Szczurek.
Główny ekonomista BNP Paribas Bank Polska Marcin Mróz wskazuje, że frank jako waluta postrzegany jest jako "bezpieczny port", stabilna ochrona przed wydarzeniami na południu Europy. - Im gorzej dzieje się w krajach zagrożonych restrukturyzacją długu, tym lepiej dla szwajcarskiej waluty - stwierdził.
- Może się okazać, że grecki rząd, nawet jeżeli przyjmie reformy, to będą one tylko na papierze. To tego może najbardziej obawiać się rynek. W takiej sytuacji dalsza pomoc dla Grecji może stanąć pod znakiem zapytania - ocenił z kolei analityk DM BOŚ Marek Rogalski.
"Spodziewamy się, że frank będzie nadal zyskiwał na wartości, m.in. do złotego. W ciągu trzech miesięcy kurs osiągnie poziom 3,40 zł, potem powinien spadać" - powiedział z kolei ekonomista Banku Citi Handlowego Cezary Chrapek.
Przed nerwowymi ruchami, np. przewalutowaniem kredytów we frankach, przestrzega wicepremier Waldemar Pawlak, według którego należy się spodziewać, iż w perspektywie kilkunastu lat złoty będzie się umacniał. "W tym kontekście trzeba przeliczyć, jakie są koszty raty oprocentowania na frankach, a jakie w złotych, szczególnie po podwyżkach stóp procentowych. Wtedy okaże się, że lepiej nie kombinować i pozostać przy franku" - ocenił Pawlak.
Natomiast przebywająca w czwartek z wizytą w Warszawie prezydent Szwajcarii Micheline Calmy-Rey podkreślała, że siła waluty jej kraju może powodować kłopoty nie tylko dla polskich kredytobiorców, ale stanowi również pewien problem dla gospodarki szwajcarskiej i jej eksportu.
- Stwarza to oczywiście określone trudności, ale świadczy przede wszystkim o tym, że gospodarka szwajcarska miewa się dobrze, że kraj jest dobrze zarządzany - przekonywała prezydent. Podobnie jak analitycy walutowi stwierdziła też, wysoki kurs franka świadczy o tym, iż "w momentach trudnych" dla globalnego rynku szwajcarska waluta staje się "miejscem schronienia, do którego uciekają wszyscy".
Mówiąc o sytuacji szwajcarskiej gospodarki w związku z kursem franka, Calmy-Rey stwierdziła, że "sytuacja bywa trudna", ale - jak dotąd - szwajcarski przemysł eksportowy wychodzi obronną ręką z tej sytuacji, a rząd podejmuje środki zaradcze, takie jak m.in. "poszukiwanie coraz dalej idącej innowacyjności".
Skomentuj artykuł