"Nie jestem zaskoczony, że przyjedzie"
Premier Włoch Mario Monti jedzie do Kijowa na niedzielny finał mistrzostw Europy, w którym reprezentacja Azzurri zmierzy się z Hiszpanią - ogłoszono oficjalnie w Rzymie. We włoskiej drużynie wiadomość ta została przyjęta z mieszanymi uczuciami.
Sobotnia włoska prasa przytacza słowa trenera Cesare Prandellego, który na wiadomość o przyjeździe Montiego do stolicy Ukrainy oświadczył: "Nie jestem zaskoczony, że przyjedzie", dodając zarazem: "lecz to nie ja będę sporządzał listę tych, którzy ewentualnie wejdą na platformę dla zwycięzców".
Dziennik "Corriere della Sera" podkreśla, że we włoskiej reprezentacji nie zapomniano słów, jakie szef rządu wypowiedział 29 maja podczas wspólnej konferencji prasowej z premierem Donaldem Tuskiem w Rzymie. Komentując wówczas kolejną odsłonę dochodzenia w sprawie ustawiania meczów we włoskiej piłce Monti wyraził prywatną, jak zapewniał, opinię, że "być może lepiej byłoby zawiesić rozgrywki na dwa-trzy lata". Wypowiedź ta wywołała wówczas wstrząs.
Wyjazd premiera w zabawny sposób skomentowała "La Gazzetta dello Sport", która zamieściła w sobotę fotomontaż, przedstawiający go ze słynnym "grzebieniem" Mario Balotellego na ogolonej głowie.
Pojawiły się we Włoszech także polityczne apele do Montiego, aby podczas wizyty w Kijowie nie podawał ręki prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi i w ten sposób zamanifestował swój stosunek do sprawy uwięzienia byłej premier Julii Tymoszenko.
Skomentuj artykuł