Nie wystarczy pomagać…
Nie wystarczy pomagać. Trzeba to robić dobrze. Niekiedy łatwo przedobrzyć i na pierwszym miejscu postawić pomagającego zamiast osoby, którym się pomaga. Przecież powinien się liczyć potrzebujący, a nie to, gdzie i ile się wrzuciło do puszki.
Przed Świętami Bożego Narodzenia jeden z chilijskich jezuitów był świadkiem ciekawej sceny. Działo się to w jednej z parafii w Santiago de Chile. Zorganizowana została akcja zbierania prezentów dla ubogich, których sporo mieszka w tym rejonie stolicy. Pewnego dnia do biura parafialnego przyszła rodzina: mama, tata na wózku inwalidzkim i córka mniej więcej ośmioletnia. Widać było, że sami są ubodzy, ale mimo to przygotowali skromny prezent i przekazali organizatorom akcji. Następnie ojciec zaczął tłumaczyć sens tego gestu córce, która zapewne miała świadomość, że jej rodziców nie stać na zbyt wiele. Mężczyzna powiedział do dziewczynki: "Wyobraź sobie radość dziecka, które dostanie ten prezent".
Kilka tygodni wcześniej w Chile odbyła się coroczna akcja charytatywna Teleton. Można ją porównać do naszej Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy z tym, że rozmach tego chilijskiego wydarzenia jest jeszcze większy.
Całość trwała 27 godzin. Akcję rozpoczęto uroczystą galą z udziałem prezydenta Chile i zakończono ogromnym koncertem na stadionie narodowym. Cały czas trwała transmisja telewizyjna. Reportaże z życia niepełnosprawnych dzieci, którym pomaga fundacja Teleton, przeplatane były spotami reklamowymi sponsorów i transmisjami wydarzeń, towarzyszących akcji. Na bieżąco udzielane były informacje na temat zebranej sumy i różnicy, jaka pozostała, by pobić ubiegłoroczny rekord.
Myśląc o akcjach takich jak Teleton czy WOŚP, czuję, że są one niesamowicie potrzebne - co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Podziwiam też zaangażowanie organizatorów i wolontariuszy, którzy poświęcają swój czasu i siły.
Z drugiej strony niepokoi mnie fakt, że często te wydarzenia zbyt często stają się okazją do autopromocji, prowadzenia kampanii reklamowej, a także do darmowej zabawy na koncertach najlepszych zespołów. Czy to wszystko nie przesłania czasami głównego celu organizowanie takich akcji?
Podobnie sprawa się ma z pieniędzmi. Główny nacisk organizatorzy akcji kładą na sumę zebranych pieniędzy. Oczywiście są one niezbędne, ale wrażliwość na potrzebujących nie może się przecież wyrażać tylko poprzez przekazanie jakiejś dużej kwoty.
Czego może nas nauczyć przed zbliżającym się jubileuszowym finałem WOŚP chilijski ojciec, dający lekcję swojej córce? Myślę, że tego, iż najważniejsze jest nie to, ile kto wrzuci do puszki, ani nawet nie to, ile zostanie zebranych pieniędzy. Prawdziwa pomoc to taka, która wiąże się z wyrzeczeniem i z poświęceniem, nakazem serca i troską, a nie wyrachowaniem. To pomoc, w której w centrum uwagi zawsze znajduje się potrzebujący.
Skomentuj artykuł