Niemieckie media o zamachu w Halle: ofiar mogło być dużo więcej
Niemiecka prasa komentuje w czwartek przede wszystkim zamach na synagogę w Halle, podczas którego zginęły dwie osoby. Media są przekonane, że tylko szczęśliwy traf sprawił, że nie ma więcej ofiar. Zadają też pytania o zaniedbania służb przy ochronie synagogi.
"Mimo horroru zabójczych strzałów, wszystko wskazuje na to, że udało się uniknąć czegoś znacznie gorszego. Mogło to się skończyć krwawą łaźnią" - ocenia konserwatywny "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Dziennik przypomina, że do zamachu doszło w jedno z najbardziej uroczystych żydowskich świąt religijnych - Jom Kipur, kiedy synagoga była pełna ludzi.
"Ostrzeżenia gmin żydowskich z całych Niemiec sprawdziły się w tragiczny sposób" - uznaje "FAZ".
Wpływowy regionalny dziennik z Dolnej Saksonii "Neue Osnabruecker Zeitung" precyzuje, że gorszej tragedii udało się uniknąć tylko dzięki środkom bezpieczeństwa stosowanym przez samą synagogę w Halle.
"Po takich wydarzeniach mnożą się pytania o działanie służb bezpieczeństwa. Ostatnie lata pokazały, że właśnie w Saksonii-Anhalt (gdzie leży Halle) i w Saksonii niektóre kwestie należałoby poprawić. Należy też zadać pytanie o kondycję naszego społeczeństwa. Neonazista transmitował swoją zbrodnię na żywo przez internet. Chodziło zatem nie tylko o jak najbardziej spektakularne morderstwa, ale też autopromocję w mediach elektronicznych" - konstatuje "NOZ".
Lewicowo-liberalny "Tagesspiegel" z Berlina uważa, że szukanie przyczyn tragedii wyłącznie w sferach, którymi zajmuje się policja i Urząd Ochrony Konstytucji, byłoby "pójściem na łatwiznę". "Równie ważne jest zwalczanie antysemickiego myślenia - czy to w szkole, czy w miejscu pracy. A antysemickie myślenie nie ogranicza się tylko do kręgów neonazistowskich czy islamistycznych, ani nie jest problemem, który dotyczy tylko wschodnich Niemiec. Nie wszędzie jest tak, jak w Halle. Ale to, co wydarzyło się w Halle, mogło wydarzyć się wszędzie" - zaznacza dziennik.
Również tygodnik "Der Spiegel" w komentarzu na swojej stronie internetowej pisze, że w Halle mogło być więcej zabitych, gdyby nie zaryglowane drzwi synagogi i nie tak częste zacięcia broni zamachowca. "27-latek miał być samotnym sprawcą. Mimo to mnożą się pytania, kto lub co doprowadziło do jego radykalizacji? Jak to możliwe, że był pozbawiony wszelkiej empatii i przepełniony ukierunkowaną nienawiścią? Kto pomógł mu skonstruować, czy nabyć broń? Czy miał przyjaciół w środowisku prawicowych ekstremistów? Czy kręcił się po ich forach w internecie? Kto wzbudził w nim nienawiść do Żydów? Czy rzeczywiście był samotnym wilkiem?" - pyta retorycznie "Spiegel".
Ekonomiczny dziennik "Handelsblatt" podkreśla, że jedną z wad globalnej wioski jest to, że informacje o szaleńcach rozprzestrzeniają się w niej tak samo jak o bohaterach. "Człowiek widzi, słucha w sieci o mordercy z Christchurch, o Andersie Breiviku, o zabójstwach w Charleston i Pittsburghu i myśli: u nas to nie byłoby możliwe. W tym samym momencie przed innym ekranem, ktoś inny snuje plany, żeby te okropieństwa skopiować" - konkluduje gazeta z Duesseldorfu.
W środę 27-letni uzbrojony neonazista Stephan Balliet próbował wedrzeć się do synagogi w Halle. Po nieudanej próbie sforsowania drzwi świątyni otworzył ogień do ludzi na ulicy. Dwie osoby nie żyją, a dwie zostały ranne. Po pościgu napastnik został schwytany przez policję.
Skomentuj artykuł