Opinie rodzin ws. przeniesienia krzyża

(fot. PAP/Bartłomiej Zborowski)
PAP / mik

Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej są podzielone w sprawie decyzji Kancelarii Prezydenta o przeniesieniu krzyża. - Władza w kraju demokratycznym takimi metodami nie powinna działać, to mi przypomina ubeckie metody stosowane w czasach komunizmu - uważa Beata Gosiewska. - To zostało zbyt późno zrealizowane, ale dobrze, że zostało zrealizowane - ocenił z kolei Paweł Deresz.

Magdalena Merta: dobrze, że krzyż zostaje w Polsce

- Bardzo się cieszę, że krzyż zostaje w Polsce i że nie będzie takiego podejrzenia, że pielgrzymka do Smoleńska jest transakcją wiązaną, to znaczy, że pani prezydentowa organizuje pielgrzymkę, a w zamian za to rodziny zabierają sprzed Pałacu znienawidzony krzyż, że tutaj te rzeczy zostają od siebie rozdzielone - stwierdziła Magdalena Merta, żona tragicznie zmarłego w katastrofie pod Smoleńskiem wiceministra kultury Tomasza Merty .

DEON.PL POLECA

(bliscy 28 ofiar katastrofy z 10 kwietnia zwrócili się w liście otwartym do prezydentowej Anny Komorowskiej o pomoc w zorganizowaniu pielgrzymki do Smoleńska 10 października, proponowali też, że mogą zabrać ze sobą krzyż sprzed Pałacu - PAP).

Beata Gosiewska: postępowanie władzy ws. krzyża przypomina komunizm

- To ciąg dalszy - po katastrofie smoleńskiej - żenującego postępowania władzy. Jest to postępowanie jak z czasów komunizmu, zresztą wszystkie akcje pod Pałacem Prezydenckim odbyły się z zaskoczenia i o poranku - jak kiedyś w czasach komunizmu aresztowano ludzi, tak teraz zarekwirowano krzyż - powiedziała żona tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej posła PiS Przemysława Gosiewskiego, Beata Gosiewska.

Zwróciła uwagę, że zmienił się tyliko sposób informowania społeczeństwa. - Kiedyś była propaganda komunistyczna, teraz jest PR Platformy Obywatelskiej, natomiast metody działania nie zmieniły się. To mi przypomina komunizm.

Powiedziała, że władza ma "gigantyczny problem z upamiętnieniem ofiar tej katastrofy". - Ta władza, która jest odpowiedzialna za katastrofę chciałaby, aby społeczeństwo szybko zapomniało o tej katastrofie, bagatelizuje katastrofę, wypowiada się złośliwie, obraźliwie, pobłażliwie, to jest najstraszniejsze dla nas. Myślę, że zarekwirowanie tego krzyża nie rozwiąże problemu - zauważyła.

Gosiewska zwróciła również uwagę na to, że "władze PO rozmawiają tylko z rodzinami, które mają takie poglądy jak oni mają". - Jeżeli się zgadzają z nimi, czyli np. chcą zabrać krzyż do Smoleńska, to się z nimi rozmawia, natomiast, jeżeli są inne prośby, to władza poza tym że wysłucha, pobłażliwie, to nie reaguje zupełnie.

Według Beaty Gosiewskiej miejsce krzyża jest przed Pałacem Prezydenckim, "gdzie powinien powstać na przykład obelisk, który będzie wkomponowany w krzyż". - Jeżeli pan Michałowski przeniesie ten krzyż do kościoła św. Anny czy do jakiegoś innego kościoła, to prawdopodobnie tam (pod Pałacem) pojawi się kolejny krzyż czy kolejne krzyże, czy tak jak mówią niektóre rodziny - jak w czasie stanu wojennego będą układane krzyże z kwiatów - dodała.

Ewa Komorowska: jestem zaskoczona przeniesieniem krzyża

- Jestem zaskoczona tym, co się stało dzisiaj rano. Minister Michałowski powiedział, że w zasadzie miejsce dla krzyża jest ustalone w kościele św. Anny, natomiast również nie zamknął takiej możliwości, że jeżeli taka będzie wola rodzin, to ten krzyż może polecieć do Smoleńska - powiedziała żona zmarłego tragicznie w katastrofie smoleńskiej wiceszefa MON Stanisława Komorowskiego - Ewa Komorowska.

Stwierdziła, że krzyż "jest ofiarowany z największego, bolesnego przeżycia ludzi, którzy tam przychodzili w dniach żałoby". Nie wyklucza, że po pielgrzymce krzyż mógłby zostać na miejscu katastrofy TU 154m na lotnisku koło Smoleńsku - Miejsce, w którym ci wszyscy ludzie zginęli jednocześnie, nie jest w tej chwili w żaden sposób w Smoleńsku uświęcone. Myślę, że można by te dwie sprawy pogodzić i roztoczyć ten krzyż tam nad nimi - dodała.

Komorowska powiedziła, że zwróciła się do Kancelarii Prezydenta z prośbą o pomoc w umożliwieniu wylądowania na lotnisku koło Smoleńska. - Samolot może wprawdzie zabrać mniej osób, ale dla niektórych osób jest niesłychanie ważne, żeby skonfrontować się z tym lądowaniem na smoleńskim lotnisku.

Deresz: dobrze, że krzyż przeniesiony, szkoda, że tak późno

- To zostało zbyt późno zrealizowane, ale dobrze, że zostało zrealizowane. Ten krzyż niestety odgrywa mało chlubną rolę, bo w odróżnieniu od innych krzyży, można go nazwać krzyżem silnie upolitycznionym. Obawiam się, że kontrowersje wokół tego będą trwały jeszcze długie tygodnie - Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie pod Smoleńskiem.

Dodał, że "właściwym miejscem dla krzyża jest Smoleńsk lub warszawski kościół św. Anny". - Wysłaliśmy list do pani prezydentowej, gdzie proponujemy, żeby krzyż zabrać razem z pielgrzymką do Smoleńska, ale domyślam się, że nie będzie to realizowane, że krzyż raczej pozostanie przez kilka dni lub tygodni w kaplicy prezydenckiej, a potem zostanie przeniesiony godnie, z udziałem przedstawicieli Kościoła, do kościoła św. Anny.

Zwrócił również uwagę, że pomnik upamiętniający ofiary katastrofy powinien zostać wzniesiony. - Wydaje mi się, że 10 kwietnia przyszłego roku byłby dobrym terminem na jego odsłonięcie.

Andrzej Melak: przeniesienie krzyża to rabunek i kradzież

- Mam 66 lat i w 1981 roku stawialiśmy pomnik katyński na warszawskich Powązkach, który następnej nocy przez nieznanych sprawców został skradziony, zrabowany. Był internowany 14 lat, zanim wrócił na miejsce. I te dzisiejsze wydarzenia - też nazwę to kradzież, rabunek tego krzyża - porównałbym z tamtym wydarzeniem - powiedział brat tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka - Andrzej Melak.

- To jest analogia absolutna. Chodziło o Katyń, tu także o Katyń chodzi i o pamięć nie tylko o tych 96 osobach, które zginęły, ale także o tych kilkudziesięciu tysiącach, zamordowanych ludobójczo przed 70 laty - dodał Melak. - O nich pamięć też była zabijana, a teraz w wolnej Polsce nie dzieje się dużo lepiej. Brak lekcji historii spowodował to, że o Katyniu wie bardzo niewielu i wielu tą zbrodnią obciąża jeszcze Niemców, to też jest wynik pracy naszych elit nad wynarodowieniem polskiego patriotyzmu, walki z patriotyzmem, walki ze świadomością historyczną - zauważył.

Stwierdził, że szef Kancelarii Prezydenta dopuścił się "czegoś strasznego" i "napluł Polakom po prostu w twarz". - Zrobił to z premedytacją na oczach całego świata.

Melak przyznał, że Kaplica Katyńska w kościele Św. Anny jest godnym miejscem na umieszczenie krzyża, "tylko że to ma być zrobione wtedy, kiedy kancelaria podejmie decyzję o upamiętnieniu tej tragedii z 10 kwietnia w formie pomnika".

- W stanie wojennym była nielegalna Polska, nielegalny krzyż i nielegalne kwiaty. Na siłę pamięci się nie wypleni, nie zatraci, a wręcz przeciwnie - ona będzie rosła. Taka jest już natura Polaków. Myślę, że tam (przed Pałacem Prezydenckim) też będą: nielegalny krzyż, nielegalne kwiaty i nielegalna, normalna, patriotyczna Polska - zauważył Andrzej Melak.

M. Wassermann: usunięcie krzyża - przejaw bezwzględnej polityki

- To był kolejny przejaw bardzo bezwzględnej polityki, prowadzonej w stosunku do całej katastrofy smoleńskiej i wszystkiego, co jest z tym związane. To się wpisuje w pewną całość. Od samego 10 kwietnia jesteśmy wprowadzani w błąd. Dzisiaj już wszyscy wiemy, że te informacje, które nam przekazywali ministrowie i pan premier, nie są prawdziwe, choćby o naszym udziale w śledztwie. Następnym elementem tego była kwestia postawienia tej tablicy, która - myślę - że będzie hańbą dla tego rządu do końca jego dni i jeszcze dłużej. I dzisiaj w taki sam sposób został zabrany ten krzyż - powiedziała córka tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej posła PiS Zbigniewa Wassermanna Małgorzata Wassermann.

Stwierdziła również, że problem z krzyżem pod Pałacem Prezydenckim i wszystkiego, co się działo wokół niego jest "sztucznie wywołany i chodzi o to, abyśmy nie rozmawiali o rzeczywistych problemach, z którymi mamy do czynienia, tzn. o tym, co jest w katastrofie, a w zasadzie czego nie ma, i co tam jest źle zrobione". - A dzisiaj wiemy, że jest cała masa rzeczy, za które będzie można wyciągać odpowiedzialność. Mam na myśli chociażby procedowanie, według jakiego się to odbywa, tj. konwencji chicagowskiej, mam na myśli powołanie komisji polskiej na czele z panem Millerem. To są rzeczy, które są niezgodne z konstytucją. Na pewno będzie kwestia wyciągnięcia z tego odpowiedzialności - dodała.

Wassermann powiedziała krzyż był "wielką solą w oku dla tego rządu była ta niesamowita jedność, ta wspólnota duchowa, która ogarnęła to społeczeństwo po katastrofie smoleńskiej, i po prostu postanowiono to rozbić, podzielić społeczeństwo, nastawić go wzajemnie przeciwko sobie". - I niestety, jak widać, to się udało. Dla nas, którzyśmy bacznie obserwowali to, co się dzieje, to była socjotechnika. Ona jest dla nas bardzo dobrze widoczna. Tak to odbieramy - zakończyła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Opinie rodzin ws. przeniesienia krzyża
Komentarze (11)
S
szansa
17 września 2010, 12:28
Wiesz teraz, ile milionów moich dzieci tą drogą, drogą ofiary z największego dobra otrzymanego ode Mnie — z życia, doszło do domu miłości, swojej prawdziwej ojczyzny i swego źródła. Ja zazdrośnie strzegę i nie oddam nieprzyjacielowi nikogo z was, jeśli jest w nim chociaż odrobina Mnie samego — Miłości bezinteresownej, darzącej, ofiarnej, bezmiernie szczodrej i gorącej. Człowiek, ażeby potępić się, musi zabić w sobie wszelki cień miłości, czyli zerwać nawet najcieńszą nić więzi pomiędzy sobą a Bogiem — Miłością w jej istocie, pełni i czystości. Musi mieć świadomą wolę odrzucenia miłości, najczęściej mieć wolę nienawiści, a nie miłości — bliźniego, swego brata i przyjaciela, jakim jest dlań każdy człowiek; wolę zniszczenia i zabicia duszy bliźniego lub jego ciała. Ciało zniszczyć jest łatwo, a w przypadku obrony własnej lub bliźnich, zwłaszcza zależnych od naszej opieki (odpowiadam ci, bo znów pytasz o wojny twojego narodu; Ja sam znam powody i oceniam je, bo obrona bliźnich jest również miłością Mnie, w nich żyjącego) nie możecie przeciwstawiać się konieczności...
S
szansa
17 września 2010, 12:24
Teraz osądźcie sami, czy słusznie czynicie mi wyrzuty za stan waszego narodu. Oszczędziłem mu wiele, a to co czynicie (zabójstwa dzieci, alkoholizm, kradzieże, zdrada Boga), czynicie z własnego wyboru. Natomiast narody bogate i syte wciąż przez te czterdzieści lat grzęzły w zbrodnię i szala mojej sprawiedliwości już się przechyliła. Tam władze służą planom nieprzyjaciela — przez odrzucenie praw moich — i tam szatan ma swobodę działania, bo wola ludzka wybrała bożki podane przez niego dla przynęty. Dlatego też tam przystąpi do swoich żniw, a was bronię Ja sam w swojej mocy. Tu (w Polsce) wierzycie Mi i dlatego będę mógł was oczyścić i napełnić moimi łaskami. Przestraszyłam sie, że zmarnujemy je, bo odrzucimy. Pan od razu dodał: — Nie odrzucicie ich, zwłaszcza w dniach grozy.
S
szansa
17 września 2010, 12:22
Szatan wie o tym i dlatego stara się wykorzystać stan „pokoju", bo wtedy zbiera dla siebie plony większe. Poprzez wszystkie grzechy człowieka, zwłaszcza przez chciwość, pożądanie oczu i serc, a w Kościele moim przez pychę, obojętność, nieczułość i egoizm zyskuje sobie zwolenników, którzy stają się bezwolnymi ofiarami. Przez nałogi, które prowadzą do nienawiści siebie samego, aż do zabijania siebie, przez perwersje i pochwałę swobody czynienia grzechu zabija sumienie, ten kompas człowieka, który mu dałem. Przez chciwość i żądzę władzy niszczy głodem i wojną małe i słabe narody, rujnując ich gospodarkę, handlując bronią i uzależniając je od ciągłych pożyczek. Tak że bicz głodu, lęku i zniewolenia wciąż wisi nad ziemią. To są jego „pokojowe" działania, po stokroć groźniejsze dla dusz ludzkich niż wojna.
S
szansa
17 września 2010, 12:21
Anna Dąmbska "Świadkowie Bozego Miłosierdzia" WAM /można czytać w internecie/ ..."Owszem czujecie, że obowiązkiem waszego sumienia jest przeciwstawiać się zbrodni i bronić się przed śmiercią, a nawet bronić kosztem siebie — innych, słabszych lub bezbronnych. I w tym przejawia się miara waszej ofiarnej miłości: miara pełna, bo oddająca wszystko, co otrzymaliście — dla dobra innych ludzi. Bóg, Miłość sama, przyznaje się wtedy do miłości człowieczej, bo żył w niej. Lecz nienawiść obraca się częściej ku zniszczeniu ducha ludzkiego, bo kieruje nią nieprzyjaciel, duch nieśmiertelny, władca duchów ciemności i tych, którzy przez odrzucenie miłości stają się jego ofiarami na wieczność. Nieprzyjaciel działa nieustannie na wszystkich frontach słabości ludzkiej. Jeśli tak spojrzysz na historię, zrozumiesz, jak wielką liczbę dusz wiodą na zatracenie rządy państw napastniczych, chociażby zwyciężały, a jak ogromną szansą zyskania nieba jest dla ich ofiar śmierć"...
A
asj
17 września 2010, 11:56
Tak, to była ona - N A G A P R A W D A. O nas jest jakaś prawda, też naga. Tw., że potrzeba było użyc metod demokratycznych do przeniesienia Krzyża nie jest większą wartością od wartości Krzyża i demokracja nie jest większą wartością od Chwały Krzyża. Demokratycznie walczmy o pomnik, a ja się cieszę, ze Krzyż nie będzie więcej narażony na bezczeszczenie
strażnik żyrandola
17 września 2010, 11:40
Polską rządzą historycy:komorowski,tusk,schetyna,borusewicz.Dzięki temu Polacy mają najlepiej realizowaną politykę histeryczną. Nie odstają w tej kampanii ani media ani księżą.........
KC
kto czyta nie bładzi nie bój s
17 września 2010, 10:12
3. Ta samotność zaczęła stopniowo podkopywać jej siły wewnętrzne. Dawniej, wbrew wszelkim przeciwieństwom, szła naprzód nieugięcie, z podniesionym czołem, wierzyła bowiem w swoją moc nad ludźmi, w swoją przyszłość. Teraz podupadła na duchu, jęła wątpić: może naprawdę przeminął mój czas - myślała - może jestem już niepotrzebna, może rzeczywiście ludzie mogą obyć się beze mnie? Te myśli wydały jej się straszne - one to ją złamały. Straciła energię, straciła wiarę w siebie, stopniowo zaniechała wszelkich starań i dążeń, jęła stronić od ludzi. Włóczyła się po zapadłych wioszczynach, błądziła po zapomnianych drogach, kuśtykała przez rżyska i ugory, zgnębiona do szczętu, przygarbiona, osłabła. Zapadła zima, śnieg gruby i ciężki, pluszowy, zasłał drogi i bezdroża, we dnie oślepiał białością migotliwych kryształów, wiązał nogi, nie pozwalał iść, w nocy zieleniał od księżyca i kusił jak miękka pościel - do spoczynku. Szła, u kresu sił, zgnębiona, przywalona jakby ciężarem stu cetnarów - ciężarem samotności. Szła jak we śnie i uległa wreszcie kuszącemu zaproszeniu łagodnego, zielonawym blaskiem otulonego posłania. Krystaliczny mróz unosił się w powietrzu między ziemią a księżycem, gdy usnęła przy drodze, aby nie obudzić się więcej. Na drugi dzień rano odnaleźli ją dwaj przechodnie. Jeden był to młodziutki pełen zapału harcerzyk, drugi stary, w okularach, z siwą brodą, wyglądał na uczonego profesora. - Patrz, Nieznajoma zamarzła! Jest prawie naga - zawołał młody. - Kto to może być? Stary brodacz przyjrzał się bystro twarzy Nieboszczki - twarz ta, chociaż zmieniona przez śmierć, wydała mu się znana. - Czyżby - zamamrotał do siebie - czyżby to była ona?! Patrzył bystro i coraz bardziej utwierdzał się w swoim przypuszczeniu. Tak, to była ona - N A G A P R A W D A
KC
kto czyta nie bładzi...
17 września 2010, 10:11
2. Próbowała różnych sposobów, także i sposobów oficjalnych. Odwiedzała wielkie miasta, zachodziła do Urzędów, do Redakcji, do wielkich hoteli, składała podania, telefonowała, prosiła o audiencję. Wszędzie zbywano ją pospiesznie, nerwowo, wypraszano za drzwi, w najlepszym wypadku, nie patrząc w oczy zakrzykiwano falą argumentów-frazesów. Przeszkadzała wszystkim, rzekłbyś, że była niebezpieczna dla wszystkich, wszyscy ją potępiali i Zdrowy Rozsądek, i Racja Stanu, i Polityka, i Propaganda, i Fakty Dokonane, i Patriotyczny Realizm, i Dziejowa Konieczność i Dobro Ogółu, i Spokój Publiczny, i Interes Materialny, i wielu wielu innych, silnych, mądrych, wspaniałych, dostojnych, rzucało na nią gromy potępienia, błyskawice oburzenia, opryskiwano ją fontannami zgorszenia. Wszyscy, wszyscy odwrócili się od niej, więc i starym jej znajomym, ba - przyjaciołom nawet, nie wypadało przyznawać się do dawnej z nią zażyłości. Gdy wędrowała przez natłoczone ulice wielkich miast, ludzie w popłochu rozstępowali się przed nią na lewo i prawo, tak że szła samotną ścieżką - pośród tłumu. Samotność wśród ciżby ludzkiej, znającej ją przecież z twarzy - oto, co stało się jej udziałem.
KC
kto czyta nie bładzi...
17 września 2010, 10:10
1. BAJKA O NIEZNAJOMEJ ciągle aktualna... Kisiel (felieton pesymistyczny) Napisany w 1949 r. W owym czasie powodziło się jej coraz gorzej. Znajomi odwracali się od niej, twierdząc uporczywie, że nigdy jej w życiu nie widzieli. Nieznajomi ujrzawszy ją z daleka na drodze lub ulicy, skręcali w bok, chroniąc się przed jej widokiem w pierwszej lepszej bramie, w bezludnym zaułku, ba - uciekali w pola, w zboże czy na łąki; woleli skakać po bruzdach, grzęznąć w błocie lub ślizgać się po gołoledzi niż spotkać się z nią twarzą w twarz i spojrzeć jej w oczy. W nocy na próżno kołatała do zamkniętych na głucho domów. Słysząc jej stukanie mieszkańcy zastawiali drzwi ciężkimi meblami, zasłaniali okna, czym popadło, a sami chronili się do piwnic tub na strychy i siedzieli tam tak długo, póki nie opuściła ich obejścia. Brnącą samotnie po szosach, drogach i ścieżkach mijały w pędzie samochody osobowe i ciężarowe, rowery dwu i trzykołowe, nawet wozy przelatywały obok jak szalone, woźnice bowiem zacinali konie niemiłosiernie, do krwi, zaś przejeżdżający obok niej odwracali twarze, aby nie spotkać się oczyma z jej wzrokiem, jarzącym się mimo ubóstwa i samotności wewnętrznym ogniem. Unikano jej jak południcy, jak zarazy - przynosiła nieszczęście, znajomość z nią nie wróżyła nic dobrego, sam jej widok raził, drażnił, przestraszał.
17 września 2010, 08:56
Przeciez Polska rzadza WSI i ubecy to nie moze byc inaczej. Widzisz to z Jackowa czy rodzina opisuje Ci w traumatycznych listach?
C
chicago
17 września 2010, 06:42
Przeciez Polska rzadza WSI i ubecy to nie moze byc inaczej.