Pawlak o polskim programie jądrowym
Przykład Japonii pokazuje, jak ważne jest zdywersyfikowanie źródeł energii - powiedział w czwartek wicepremier Waldemar Pawlak. Podkreślił, że decyzji o przyszłości energetyki jądrowej nie można podejmować pod wpływem jednego zdarzenia.
"Uruchamiając polski program jądrowy, braliśmy pod uwagę różne rodzaje ryzyka. Dalsze decyzje muszą się opierać na szerokich ekspertyzach i analizach. Nie może być tak, że pod wpływem jednego zdarzenia nagle rzucamy się w zupełnie innym kierunku" - mówił Pawlak na konferencji prasowej po spotkaniu z ministrem gospodarki Rumunii Ionem Aritonem.
"Na drogach dochodzi do wypadków, ale to nie oznacza, że trzeba pozamykać drogi" - stwierdził Pawlak.
Wicepremier podkreślił, że energetyka jądrowa ma stanowić element polskiej polityki energetycznej, ale nie będzie on dominujący. "Ważne jest, by Polska zwracała uwagę na potrzebę posiadania energetyki rozproszonej, produkowania prądu w oparciu o różnorodne źródła, rozłożone na powierzchni równomiernie. Bardzo ważne jest, żeby bezpieczeństwo energetyczne opierało się na wykorzystaniu krajowych surowców" - mówił.
Jak dodał, w Japonii LNG nie jest wykorzystywany do ogrzewania, tylko do produkcji prądu w mikro-elektrowniach, a ciepło służy do ogrzewania wody i mieszkań. "To pokazuje, jak ten kraj w sposób zdywersyfikowany korzysta z energii" - stwierdził.
Odnosząc się do środowego wystąpienia komisarza UE Guenthera Oettingera, który mówił, że wydaje się, iż japońskie władze straciły kontrolę nad całą sytuacją, Pawlak stwierdził, że było ono podyktowane emocjami. Podkreślił, że awarii uległy 4 z ponad 50 pracujących w Japonii reaktorów.
"Zaoferowaliśmy tabletki z jodkiem potasu. Jeżeli rząd Japonii się o to zwróci, to z naszych rezerw strategicznych możemy to dostarczyć" - dodał.
Ion Ariton powiedział z kolei, że Rumunia nie zmieniła planów i zamierza rozbudować elektrownię Czarna Woda o kolejne dwa reaktory. Zapewnił, że stanie się to z przestrzeganiem wszelkich europejskich wymogów bezpieczeństwa. Dodał, że rozmowy z Pawlakiem dotyczyły również współpracy w dziedzinie energetyki jądrowej; uzgodniono m.in., że grupa polskich specjalistów przyjedzie do rumuńskiej elektrowni.
W Rumunii pracują dwa stosunkowo nowe reaktory PHWR/CANDU (ciężkowodny reaktor ciśnieniowy w specyficznej, kanadyjskiej technologii); w planach jest budowa kolejnych dwóch takich bloków.
Rumuński minister przyjechał do Warszawy z okazji zorganizowanego w czwartek przez resort gospodarki polsko-rumuńskiego forum gospodarczego. Jak mówił na konferencji prasowej, w 2010 r. obroty handlowe wróciły do poziomu sprzed kryzysu i wyniosły 2,5 mld euro. Ariton ocenił jednak, że potencjał handlowy między obydwoma państwami nie jest do końca wykorzystany.
Jak mówił, w zeszłym roku w Rumunii zostało zarejestrowanych ponad 600 polskich firm, które zainwestowały 115 mln euro. Z drugiej strony firmy rumuńskie są zainteresowane działaniem w Polsce i niektóre są w trakcie rejestrowania działalności. Dziękował też polskiemu rządowi za poparcie wejścia Rumunii do strefy Schengen.
W opinii Pawlaka, do bliskiej współpracy politycznej Polski z Rumunią powinien skłaniać fakt, że łączna siła głosów obu krajów w Unii Europejskiej jest porównywalna z Niemcami czy Francją.
Skomentuj artykuł