Piłkarska ekstraklasa: Szlagier w Poznaniu
Rywalizacja o piłkarskie mistrzostwo kraju nabiera rumieńców. Wieczorem w Poznaniu dojdzie do jednego z klasyków polskiej ligi, a zarazem spotkania drugiego zespołu w tabeli z trzecim - Lech podejmie Legię Warszawa. Pierwszy gwizdek sędziego o godz. 19.00.
Po 22 kolejkach w tabeli prowadzi broniąca tytułu Wisła Kraków, która o cztery punkty wyprzedza Lecha oraz o pięć Legię i chorzowski Ruch.
"Nie sądzę, żeby sobotni mecz zdecydował o tytule mistrza Polski. Owszem - jest bardzo ważny, ale przed nami jeszcze siedem kolejek i 21 punktów do zdobycia. I my, i poznaniacy zagramy jeszcze z Wisłą. Sądzę, że losy tytułu rozstrzygną się w 28. lub 29. kolejce" - uważa trener Legii Stefan Białas, który w sobotę nie będzie mógł skorzystać m.in. z Wojciecha Szali i Chińczyka Fangzuo Donga.
Piłkarze "Kolejorza" nie przegrali w lidze 14 spotkań z rzędu. Po raz ostatni schodzili z boiska pokonani 25 września 2009 roku, kiedy ulegli... Legii w Warszawie 0:2. Stołeczna drużyna w Poznaniu wygrała poprzednio 3 kwietnia 2004 roku (1:0).
Trener lechitów Jacek Zieliński przyznał, że rozumie specyfikę najbliższego spotkania. "Każdy mecz jest ważny, mam nadzieję, że pojedynek z Legią będzie wydarzeniem, ale przede wszystkim na boisku. Nie pompujemy atmosfery w szatni, póki co nie widzę napięcia wśród piłkarzy" - powiedział.
"Mecze Lecha z Legią to jak rywalizacja Barcelony z Realem Madryt" - ocenił były kapitan poznańskiego zespołu Piotr Reiss.
Sobotnie spotkanie obejrzy komplet - 13 300 widzów. Tyle w tej chwili może zasiąść na modernizowanym Stadionie Miejskim. Cztery tysiące najdroższych w historii klubu na mecz ligowy biletów w cenie 90 i 110 złotych rozeszło się w ciągu niespełna dwóch godzin. Poznański klub przed rundą wiosenną sprzedał dziewięć tysięcy karnetów.
Przyjazd do stolicy Wielkopolski zapowiedziała kilkudziesięcioosobowa grupa skautów, menedżerów i przedstawicieli wielu zagranicznych klubów - m.in. Borussii Dortmund, Genui, Blackburn, Fulham, Parmy czy Palermo.
Skomentuj artykuł