Płonie największy park narodowy w Polsce. Sytuacja jest tragiczna, strażnicy proszą o wsparcie
Takiej suszy nie było od lat. Ostatni tak poważny pożar w tym parku był 17 lat temu. "Dolina to olbrzymie pokłady torfu. Jeśli ten ogień wniknie w torf, to może się tam tlić miesiącami" – mówi Artur Wiatr z Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Obszar objęty - trwającym z przerwami od niedzieli - pożarem w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego obejmuje już blisko 4 tys. hektarów - szacują pracownicy parku. To wyliczenia oparte o informacje od służb pracujących na miejscu, dane z dronów i zdjęć satelitarnych.
Ze zdjęć satelitarnych zrobionych we wtorek rano wynika, że już wówczas obszar, który strawił ogień, sięgał 1,5 tys. ha. Nowszymi jeszcze park nie dysponuje, ale w oparciu o dostępne dane m.in. z dronów (w tym drona z termowizją, który mają Wojska Obrony Terytorialnej) i informacje od służb w różnych miejscach, obszar objęty pożarem szacowany jest na blisko 4 tys. ha. To oznacza, że we wtorek ten teren powiększył się o kolejne 2,5 tys. ha.
Dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego apeluje o wpłaty na specjalne konto, aby uratować park. Zebrane środki przeznaczone zostaną na zakup m.in.:
- tłumic do ręcznego gaszenia,
- małych motopomp, które można przenosić w niedostępny teren, służących do pobierania i gaszenia wodą z bagien, cieków wodnych,
- paliwa na dojazdy, niezbędnych kosztów gaszenia pożarów.
W akcji gaśniczej i innych działaniach biorą udział strażacy zawodowi i ochotnicy, pracownicy parku narodowego i lasów państwowych, żołnierze WOT, okoliczni mieszkańcy; pomagają też samorządowcy. "Mamy otwartą furtkę, żeby używać do gaszenia samolotów tyle, ile trzeba, będzie włączony też do akcji śmigłowiec, sprzęt różnego rodzaju tam, gdzie będzie taka możliwość i będzie bezpiecznie" - powiedział PAP Artur Wiatr z BPN.
Już wcześniej służby podkreślały, że ogień przemieszcza się w terenie (nieużytki, zarośla wierzbowe i trzcinowiska), do którego jest bardzo trudny dostęp przy użyciu ciężkiego sprzętu, więc strażacy ze sprzętem podręcznym muszą czasami do miejsca akcji dojść na piechotę kilka kilometrów. Do tego nawet po ugaszeniu na powierzchni gruntu, ogień wciąż może tlić się długo w torfowym podłożu i jest ponownie wzniecany przez podmuchy wiatru.
Ugasić takie miejsca mogą jedynie opady deszczu, a tego brak i nie widać go w najbliższych prognozach pogody. "Dolina to olbrzymie pokłady torfu. Jeśli ten ogień wniknie w torf, to jest to materia organiczna na tyle specyficzna, że ogień może się tam tlić dniami, tygodniami, miesiącami" - dodał Wiatr, przypominając takie pożary nad Biebrzą w przeszłości, gdy ogień potrafił miejscami tlić się w torfie przez kilka miesięcy, zanim nie ugasił go duży deszcz.
"Teraz każda kropla deszczu byłaby bardzo cenna, bo przynajmniej stłumiłaby płomień" - dodał. Przypomniał jednak, że w niedzielę nad ranem pierwsza faza pożaru została stłumiona i teren był już jedynie nadzorowany, a jednak w poniedziałek rano, wzniecany przez wiatr ogień pojawił się na nowo. "W tej chwili staramy się zrobić wszystko, żeby pożar nie rozprzestrzeniał się już dalej" - dodał Artur Wiatr.
Do pożarów w Biebrzańskim Parku Narodowym dochodzi rokrocznie, zwykle nie przekraczają one jednak łącznie powierzchni 200 ha w ciągu jednego roku, ale tak dużych jak obecny, nie notowano od kilkunastu lat. Np. w 2002 roku, gdy pożary torfowisk nad Biebrzą były określane jako rekordowo duże, spłonęło łącznie 2,5 tys. hektarów. Prawie wszystkie pożary na tym terenie, to umyślne lub nieumyślne podpalenia, np. podczas wypalania traw, które jest karalne.
Artur Wiatr z BPN: "Dolina to olbrzymie pokłady torfu. Jeśli ten ogień wniknie w torf, to jest to materia organiczna na tyle specyficzna, że ogień może się tam tlić dniami, tygodniami, miesiącami".
W środę decyzją Komendanta Głównego PSP na miejsce wysłano ok. 180 strażaków z Poznania i Krakowa oraz ciężki samochód dowodzenia i łączności. Komenda Główna PSP zaznacza, że akcja jest bardzo trudna.
"Akcja jest bardzo trudna, również dlatego, że nie da się tam wjechać samochodami. Strażacy, by dotrzeć na miejsce muszą iść pieszo przez około pięć kilometrów. Do gaszenia ognia używają tłumic, czyli tyczek zakończonych blachą. Pożar gasi się uderzając w ogień" - opowiada kpt. Krzysztof Batorski.
Jak dodaje, teren jest bardzo trudny do prowadzenia akcji gaśniczej, bo obejmuje m.in. torfowiska. "Strażacy muszą uważać, by nie wpaść w palący się torf" - zaznacza.
W gaszeniu ognia biorą również udział 4 samoloty gaśnicze dromader, które w miejscu pożaru zrzucają wodę. Według danych z wtorku paliło się 3 tys. hektarów traw, trzcinowisk i lasu.
Przeprawa promem we Wroceniu, 21.04.20r.bohaterowie Bądźmy z nimi myślą Przeprawa promem we Wroceniu, 21.04.20r. (video BbPN)
Opublikowany przez Biebrzański Park Narodowy Środa, 22 kwietnia 2020
Biebrzański PN jest największym polskim parkiem narodowym, zajmuje powierzchnię ok. 59 tys. ha. Chroni cenne obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosia.
***
Konto na które można wpłacać środki:
31 1130 1059 0017 3397 2620 0016 (Bank BGK)
wpłaty tytułem: "darowizna pożar 2020"
Skomentuj artykuł