Ponad 50 ofiar śmiertelnych w wyniku rosyjskiego ostrzału dworca kolejowego w Kramatorsku
Co najmniej 50 osób zginęło, a 87 zostało rannych w rosyjskim ataku rakietowym na dworzec kolejowy w Kramatorsku na wschodzie Ukrainy - poinformował w piątek szef donieckiej administracji obwodowej Pawło Kyryłenko na Facebooku. Wcześniej podawano, że zginęło 30 osób.
Według przewodniczącego donieckiej administracji obwodowej Pawło Kyryłenki w teren dworca uderzyły dwie rosyjskie rakiety balistyczne krótkiego zasięgu typu Iskander, przenoszące bomby kasetowe.
Na dworcu w Kramatorsku w momencie ataku znajdowało się około 4 tys. osób, większość z nich to osoby starsze, kobiety i dzieci - przekazał szef władz miejskich Ołeksandr Honczarenko, cytowany przez agencję Reutera.
- Podczas rosyjskiego ataku na dworcu znajdowały się tysiące ludzi oczekujących na ewakuację z Donbasu do bezpieczniejszych regionów Ukrainy. Najeźdźcy dobrze wiedzieli, gdzie uderzyć. Wiedzą też, czego chcą - wziąć jako zakładników możliwie największą liczbę cywilów i zniszczyć wszystko, co ukraińskie - przekazał Kyryłenko na Telegramie.
- Był to zamierzony atak na ludność cywilną Kramatorska oraz infrastrukturę kolejową - oceniono w komunikacie Kolei Ukraińskich.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w zdalnym wystąpieniu przed parlamentem Finlandii, że w chwili ataku na stacji nie było ukraińskich żołnierzy.
Kramatorsk to 150-tysięczne miasto w obwodzie donieckim. Trwa tam ewakuacja mieszkańców w związku z prawdopodobnym natarciem rosyjskich wojsk z północnego zachodu, z okolic Iziumu w obwodzie charkowskim, na Kramatorsk i Słowiańsk.
Głównym celem tej operacji byłoby połączenie się z siłami Rosjan i samozwańczych prorosyjskich „republik ludowych” (Donieckiej i Ługańskiej - PAP), operujących w okolicach Doniecka i Gorłówki. Powodzenie ofensywy mogłoby skutkować okrążeniem dużego zgrupowania ukraińskich wojsk i stanowiłoby zagrożenie dla miejscowej ludności cywilnej.
PAP/dm
Skomentuj artykuł