Prawda ekranu

Krzysztof Wołodźko

Komercyjna stacja telewizyjna, TVN, bardzo dba o to, by nie podpaść swoim odbiorcom. To oni podbijają słupki oglądalności, a te wiążą się z atrakcyjnością stacji dla reklamodawców. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, rzecz w pieniądzach. I polityce.

Sprawa zaczęła się od wypowiedzi dla "Wprost" Edwarda Miszczaka, dyrektora programowego TVN: "Lemingi nie chcą, żeby specjalnie śmiano się z Platformy". A Szymon Majewski, który chciał też czasami, troszeczkę pożartować także z rządzącej partii, nie zrozumiał starego, ale wciąż aktualnego motta, że "jest prawda czasu i prawda ekranu". "Prawda ekranu" jest dość ponura: można się wciąż śmiać z opozycji, ale z władzy - nie wypada.

Na tym sprawa się nie skończyła. Jak to określił na swoim mikroblogu Krzysztof Bosak - zrobiła się "aferka". Chwilę później z redakcji TVN przeciekł mail z instrukcjami szefostwa stacji, nazwany "uzupełnieniem WSKAZÓWEK WARSZTATOWYCH DLA DZIENNIKARZY INFORMACYJNYCH" (tak oryginalnie), zatwierdzony przez prezesa Piotra Waltera. Reporter i dokumentarzysta Witold Gadowski zamieścił go na jednym z portali internetowych. W tym bardzo cennym dokumencie czytamy m.in.: "4. Nie publikuj w Sieci informacji lub opinii, którymi nie podzieliłbyś się na antenie. 5. Nie zamieszczaj niczego, co mogłoby podważyć wiarygodność lub autorytet Twój, Twoich kolegów czy Stacji".

Dlaczego akurat takie uzupełnienie po wypowiedzi Edwarda Miszczaka? Przypadek czy rykoszet: dyrektor programowy pozwolił sobie na chwilę szczerości, a w efekcie dociśnięto śrubę dziennikarzom informacyjnym? A może "akurat tak się złożyło"? Niezależnie od tych okoliczności, warto rozważyć dwie kwestie.

DEON.PL POLECA


Pierwsza jest taka: dziennikarstwo (na modłę TVN) to specyficzny zawód. Jeśli jesteś, np. kominiarzem, producentem śrubek albo hodowcą drobiu, lekarzem czy nauczycielem możesz czuć się na ogół panem własnych myśli i opinii. Możesz napisać na twitterze czy facebooku, że ten czy inny polityk to Twoim zdaniem osioł patentowany albo szkodnik, że partia rządząca (lub opozycyjna) to sitwa i złodzieje, albo - wprost przeciwnie - jedyna nadzieja dla kraju. Możesz skrytykować niemal wszystko i wszystkich na swoim prywatnym profilu. Oczywiście, jeśli jako lekarz zaczniesz krytykować politykę koncernów farmaceutycznych (bo jakimś trafem nie lubisz jeździć za ich pieniądze na szkolenia za granicę) albo swoje środowisko - możesz spotkać się z nieprzyjemnościami. Jeśli jako nauczyciel zaczniesz krytykować swoje środowisko, system edukacji w Polsce, politykę MEN - także możesz liczyć się z konsekwencjami, o ile ktoś na to zwróci uwagę.

Jednak jako dziennikarz dużej komercyjnej stacji telewizyjnej nawet na swoim prywatnym profilu społecznościowym musisz prowadzić autocenzurę, wychować w sobie policjanta myśli. Zasada jest banalnie prosta - oni ci płacą, umożliwiają robienie kariery, albo przynajmniej utrzymanie się w zawodzie - a ty w zamian dbasz o to, czy aby zbyt szczere i niewygodne dla stacji myśli nie przeciekają z twojej głowy do facebookowych czy twitterowych statusów. Wszak nie tylko "lemingi", ale i włodarze stacji nie chcą "by śmiano się z Platformy".

Druga kwestia. Prywatna, komercyjna stacja telewizyjna ma prawo do swoich sympatii i antypatii politycznych. Szczerość Edwarda Miszczaka tylko potwierdziła to, co od dawna jest tajemnicą poliszynela. Kłopot w Polsce polega na tym, że mamy dziś właściwie trzy duże, ogólnodostępne, bezpłatne stacje: TVP, TVN, POLSAT, oglądane przez miliony Polaków. Ta pierwsza, jako telewizja "publiczna" jest podporządkowana koalicji rządzącej. Dwie następne to stacje z władzą "zaprzyjaźnione", jeszcze w czasach gdy rządziło Prawo i Sprawiedliwość. Widzą Państwo dla nich jakąś realną alternatywę, poza TV Trwam? Ale dysproporcja i tak jest znaczna.

Gdzie tu pluralizm? Gdzie miejsce na sumienie i własne zdanie w dziennikarstwie, skoro ludzi zamienia się w politruków, którzy bezwolnie mają wykonywać polecenia medialnej korporacji? Czy jedyny dziennikarski standard to nie wychylanie się i schlebianie władzy? Jeśli tak, to "prawda czasów i prawda ekranu" wyglądają dziś dość paskudnie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawda ekranu
Komentarze (2)
A
a
29 sierpnia 2012, 12:39
Lubie te artykuly. Tajemmnica poliszynela - ladnie powiedziane, bo Autorowi nie wypada a byc moze troche sie boi. Polska jest przenicowana ubectwem, wlaczasz telewizje ubeckie pomioty, wychodzisz na ulice ubek za ubekiem. W telewizji: moj tatus to Bierut, a cale rzesze ubeckich watach az wyja jak hieny z zachwytu. Portale nawet katolickie pelne pomiotu ubeckiego, ktory tyle wie co uslyszy w TVN, TOK FM albo przeczyta w GW lub Nie. Inteligencja smieciowa. Oczywiscie tak ostro nie wypada, nalezy szanowac czlowieka. To pokolenie jest przegrane niczego wartosciowego nie wnioslo do historii , ze swoimi Prezydętami, bolkami lolkami czy cos tam jeszcze. To wszystko juz dawno przewidzial chociazby Grudzinski. W Polsce nie rozwiazano jednego podstawowego problemu - sprawiedliwosci spolecznej, a to obok wolnosci najistotniejszy skladnik spolecznego organizmu. To powod dla ktorego po katolicku brat brata w d.. harata. 
Jadwiga Krywult
29 sierpnia 2012, 07:54
Mam tylko jedno pytanie: czy autor zna np. przypadek, żeby "Gazeta Polska" zatrudniała dziennikarza, który na blogu krytykuje PiS ? Obawiam się, że autorowi brak bezstronności.