Prima Aprilis przez cały rok
Między tak ważnym datami, jak 2 i 10 kwietnia, należałoby być może wspomnieć Jana Pawła II albo tragedię pod Smoleńskiem. Ponieważ jednak na te tematy tak wiele zostało już powiedziane i napisane, odniosę się do mało ważnej kartki z kwietniowego kalendarza, mianowicie tej pierwszej: prima aprilis.
Jakoś w tym roku prawie niezauważenie przemknęła mi inność tego dnia, może dlatego, że kłamstwa wokół tak dużo, iż wyróżniłby się bardziej dzień bez kłamstw, niż dzień z kłamstwem dla żartu?
Brak elementarnego szacunku dla prawdy najwyraźniej widać w czasie wyborczych kampanii, które stały się wydłużonym na całe miesiące prima aprilis. Wszystko wokół drożeje, ale prawda w polityce tak bardzo potaniała, że politycy, gdy próbuje się ich rozliczać z niespełnionych obietnic czy obiecywanych cudów właściwie już bez zażenowania dają do zrozumienia, że to była przecież kampania wyborcza, która „rządzi się swoimi prawami”. Część naiwnych wyborców bierze wypowiadane przez polityków słowa na serio, a potem się okazuje, że to było – niezależnie od pory roku - na prima aprilis. Czasem się zdarza, że nie tylko słowa i obietnice, ale cała osoba kandydującego polityka okazuje się być na prima aprilis: całkiem inna po wyborach niż w wyborczej kampanii. Osoba odpowiedzialna za kampanię prezydencką Jarosława Kaczyńskiego, przekonująca zaledwie kilka miesięcy temu, że to najlepszy dla Polski prezydent, dziś bez najmniejszego zażenowania oświadcza, że Jarosław Kaczyński w ogóle powinien odejść z polityki. Nagłe olśnienie czy cyniczne kłamstwo? Jeśli kłamstwo, to wtedy, w czasie wyborczej kampanii, czy teraz?
Nie chcę mnożyć przykładów kłamstw, czy jak to się dziś ładnie mówi: mijania się z prawdą polityków. Nie ma potrzeby się w tym grzebać. Nie wolno jednak tego tolerować, bo brak prawdy jak rak niszczy społeczną tkankę, psuje nie tylko polityczne, ale całe społeczne życie. Papież Benedykt w swej encyklice społecznej Caritas in veritate pisał, że prawda jest lógos tworzącym diálogos, a więc komunikację i komunię; nie może być prawdziwej komunikacji, więzi, wspólnoty bez prawdy (CiV 4,55). Notoryczne kłamstwa to najprostsza droga do zniszczenia zaufania społecznego i do społecznej dezintegracji. Dlatego powinność upominania się o prawdę, o to by nas przestano okłamywać, nie skończyła się z upadkiem komuny. I trzeba zacząć od tego, na co mamy największy i bezpośredni wpływ, czyli od przywrócenia szacunku dla prawdy w sobie samym i swoim środowisku. Bo to nie tylko w polityce potaniała prawda. Kłamstwo stało się codziennym środkiem skutecznej reklamy, marketingu, zdobywania uznania, pozycji a nawet stopni w szkole. Młodzież ze zdziwienia robiła wielkie oczy, gdy ksiądz na rekolekcjach mówił, że jest nieuczciwością i kłamstwem podpisywanie swoim nazwiskiem cudzego tekstu ściągniętego z internetu. Ksiądz zdziwionymi oczami patrzył na młodzież, która prosiła nie tylko o podpis, ale także o wymaganą przez katechetę pieczątkę parafialną potwierdzającą obecność na rekolekcjach. Abstrahuję od sensowności i skuteczności tego typu środków motywacyjnych. W każdym jednak razie, stanowią one przejaw zrodzonego z mnogości kłamstw dramatycznego braku zaufania, nawet tam, gdzie właściwie na zaufaniu i dobrej woli wszystko opierać się powinno.
Kłamstwo niszczy nas dużo bardziej, niż na co dzień o tym myślimy. Prawda jest naszym ratunkiem, choć czasem wiele kosztuje. Powiedział mi kiedyś z goryczą student, który już trochę przez życie został poraniony: Proszę księdza, przekonałem się, że nie opłaca się mówić prawdy.
Nie próbowałem go przekonywać, że jest inaczej. Prawda nie jest bowiem czymś, co ma się opłacać, czy to w polityce, czy w codziennym życiu. Przeciwnie, prawda często bardzo dużo kosztuje. Bł. ks. Antoni Rewera został więźniem obozu koncentracyjnego tylko dlatego, że przyznał się do czytania i kolportowania podziemnych gazetek. Zdziwionym współwięźniom powiedział: jak mogłem skłamać, nigdy w życiu nie skłamałem. Prawda nie jest czymś, co się opłaci. Po ludzku nie opłaciła się Jezusowi, ks. Rewerze, ks. Popiełuszce i wielu innym. Opłaciło się zakłamanie Judaszowi, zarobił swoje srebrniki, opłaciło się kłamstwo strażnikom przy grobie, zdobyli dodatkową premię. A jednak to stosunek do prawdy, szczerość, prawdomówność, uczciwość jest miarą szlachetnego człowieczeństwa i bardziej niż cokolwiek innego pokazuje, czy jesteśmy po stronie Chrystusa i Jego ewangelii. „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi”. Zostawmy więc czas na żartobliwe kłamstwa pierwszemu kwietniowi, zaś na co dzień niech mowa nasza będzie „tak-tak, nie-nie”.
Skomentuj artykuł