Produkcja szczęścia

Anna Sosnowska

Jakiś czas temu, pewnie w Wielkanoc, bo to mi się rzeczywiście zdarza od święta, sięgnęłam po jedno z tak zwanych czasopism kobiecych. Trafiłam w nim na artykuł, w którym radzono mi, w jaki sposób siedzieć, chodzić, a także spać, żeby maksymalnie opóźnić proces powstawania zmarszczek na mojej szyi. To sprawa o tyle istotna, że zmarszczki w tym właśnie miejscu nie są jakimiś cieniutkimi, ledwo widocznymi zagięciami skóry, ale długimi, a z wiekiem coraz grubszymi krechami, bezlitośnie odliczającymi kobiece lata.

Spróbowałam sobie przez chwilę wyobrazić, że podane przez autora wskazówki potraktuję poważnie i na przykład spać będę wyłącznie na plecach, z głową lekko odchyloną do tyłu. I wtedy wpadłam w przerażenie, nawet podwójne. Bo, po pierwsze, zdałam sobie sprawę z tego, ile zaangażowania i poświęcenia wymaga moja szyja, a po drugie uświadomiłam sobie, że przecież ona to tylko kawałek mnie. A co z dbaniem o resztę ciała, o komforcie psychicznym nie wspominając?

Ta cała historia przypomniała mi się, kiedy przejrzałam podesłany przez znajomego niemiecki katalog wydawniczy, w którym najwięcej miejsca zajmowały wszelkiej maści poradniki. Można się z nich dowiedzieć, jak zapewnić sobie dobry sen, jak uporać się z alergią czy zaburzeniami jedzenia, jak zapobiegać/żyć/wyleczyć się z ciężkiej choroby, pozbyć się stresu w 10 minut, rzucić palenie, skutecznie i stylowo flirtować, jak zbudować trwały związek, błyskawicznie zapamiętać niezliczoną ilość informacji, a także jak alternatywnymi metodami wyleczyć… duszę. Tyle obszarów trzeba ogarnąć, tyle się naharować.

"Nasi przodkowie budowali katedry - pisze niemiecki psychiatra i teolog Manfred Lütz - my budujemy kliniki. Nasi przodkowie padali na kolana, my robimy skłony tułowia. Nasi przodkowie ratowali swoje dusze, my nasze figury". A w innym miejscu dodaje: "Ludzie nie wierzą już w dobrego Boga, ale w zdrowie, a wszystko, co wcześniej czyniono dla dobrego Boga - pielgrzymki, posty, dobre uczynki - dzisiaj czyni się dla zdrowia" ("Szczęście w pigułce. Kiedy troska o zdrowie staje się chorobą").

DEON.PL POLECA

Co się z nami stało, że tak chętnie sięgamy po poradniki (coraz więcej ich w księgarniach), a często szerokim łukiem omijamy Ewangelię, czy pisma Ojców Pustyni, z których przecież mądrość życiowa aż kipi? Co się z nami stało, że zamiast powierzać się Bogu i prosić Go o pomoc, wybieramy filozofię samoprzemiany, samouzdrowienia, samouszczęśliwienia?

Odpowiedź znalazłam u Lütza: "Podczas gdy człowiek średniowieczny miał przed sobą życie doczesne plus życie wieczne, dzisiejszy człowiek ma do dyspozycji tylko swoje ograniczone czasowo życie ziemskie".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Produkcja szczęścia
Komentarze (4)
MB
mur beton
10 czerwca 2012, 22:15
Czasami trudno tak bezgranicznie powierzyć się Bogu i czekać cierpliwie na rezultaty Jego działania, - problem z cierpliwością i chyba z zaufaniem. Czy rzeczywiście Bóg pomoże w przemianie, w odnalezieniu szczęścia, a jeśli pomoże to kiedy to nastąpi. Chciałoby się aby efekt powierzenia nastąpił jak najszybciej, najlepiej od razu. Jeśli tak się nie dzieje, to trzeba działać samemu, nikt nie lubi czekać w nieskończoność. Po co tracić czas na czekanie, lepiej samemu wszystko przyśpieszyć, przynajmniej mieć wrażenie, że się przyspiesza. Wrażenie działania. Bóg zresztą też działa w swoim tempie, z reguły przemiana nie następuje natychmiast, tak jakbyśmy tego chcieli a przecież czekanie jest takie trudne, zwłaszcza teraz, kiedy wszystko można mieć od razu. Problem w tym, że powierzenie, to nie cierpliwość bądź niecierpliwość czekania na "efekty" i to efekty, które się samemu ustaliło... :) I w tym, jakie szczęście się ma na myśli ... :) Po wielu latach (nie zdradzę ilu... ale w wiek średni trochę już weszłam.. :D ) tzw. poszukiwań i cierpliwości/niecierpliwości Pan Bóg sam mnie odnalazł, jednak nie bez mojej lekkiej chociaż otwartości. Otwartości np. na Jego codzienne Słowo kierowane do mnie - mogę go nie przyjmować, jednak, gdy przyjmę - pracuje we mnie - zawsze pozytywnie... :DDD
lucy
8 czerwca 2012, 18:41
Czasami trudno tak bezgranicznie powierzyć się Bogu i czekać cierpliwie na rezultaty Jego działania, - problem z cierpliwością i chyba z zaufaniem. Czy rzeczywiście Bóg pomoże w przemianie, w odnalezieniu szczęścia, a jeśli pomoże to kiedy to nastąpi. Chciałoby się aby efekt powierzenia nastąpił jak najszybciej, najlepiej od razu. Jeśli tak się nie dzieje, to trzeba działać samemu, nikt nie lubi czekać w nieskończoność. Po co tracić czas na czekanie, lepiej samemu wszystko przyśpieszyć, przynajmniej mieć wrażenie, że się przyspiesza. Wrażenie działania. Bóg zresztą też działa w swoim tempie, z reguły przemiana nie następuje natychmiast, tak jakbyśmy tego chcieli a przecież czekanie jest takie trudne, zwłaszcza teraz, kiedy wszystko można mieć od razu.
O:
O.K. :)
8 czerwca 2012, 16:46
Aniu, polecam "O północy w Paryżu". ;) Pozdrowienia!
MR
Maciej Roszkowski
8 czerwca 2012, 11:45
Pielgrzymki, posty...nic dodać nic ująć.