Przyszłość euro w rękach Berlina i Paryża
Środowy antykryzysowy szczyt w Brukseli będzie już kolejnym z serii, ale obserwatorzy są zgodni: tym razem stawką naprawdę jest przyszłość euro. Trzeba tak wzmocnić fundusz ratunkowy EFSF, by powstrzymać grecki wirus zadłużenia. Wszystko w rękach Berlina i Paryża.
Kanclerz przekonała niemieckich deputowanych i otrzymała od Bundestagu zielone światło upoważniające ją do zgody na ustalenia antykryzysowego szczytu strefy euro, w tym przede wszystkim wzmocnienia zdolności pożyczkowych Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, czyli głównego instrumentu, jakim dysponuje strefa euro - by powstrzymać rozlewający się z Grecji na Włochy czy Hiszpanię kryzys zadłużenia.
Szczyt strefy euro poprzedzi rozpoczynająca się o godz. 18. Rada Europejska, czyli szczyt wszystkich 27 przywódców, którego organizację wymusili w niedzielę premierzy Wielkiej Brytanii i Polski. Argumentowali, że chociażby kwestia rekapitalizacji banków - jeden z elementów pakietu - musi być podjęta przez całą UE.
Wstępnie już w weekend zgodzono się - co potwierdza projekt deklaracji ze środowego szczytu uzyskany przez PAP - że w czasie kryzysu wymagany wskaźnik płynności kapitałowej banków będzie podniesiony do 9 proc. To może oznaczać, jak nieoficjalnie mówili dyplomaci, że na rekapitalizację banków potrzeba 108 mld euro.
- Porozumienie będzie sfinalizowane w środę - zapewnił przewodniczący Rady Europejskiej, a od niedzieli także strefy euro, Herman Van Rompuy na konferencji prasowej kończącej niedzielny szczyt.
Ale jak zastrzegają dyplomaci, z którymi rozmawiała PAP, szczegóły uzgodnień przywódców - np. negocjacje z bankami na temat ich udziału w restrukturyzacji długu Grecji - będą musieli po szczycie jeszcze dopracowywać ministrowie finansów.
W zawoalowany sposób potwierdziła te informacje Komisja Europejska. - Przywódcy UE są politykami, podejmują polityczne decyzje i tego dzisiaj oczekujemy - powiedział w środę rzecznik KE Olivier Bailly. - Oczekujemy dziś wiarygodnej, politycznej odpowiedzi na najważniejsze kwestie "na stole" - dodał. - Powinny być na tyle szczegółowe, by przywrócić zaufanie (w stabilność strefy euro) - dodał.
- Niewykluczone, że rozwiązaniem będzie mieszanka elementów obu modeli - powiedział Van Rompuy. I w tym kierunku pójdą środowe rozmowy - powiedział w środę jeden z unijnych dyplomatów, wskazując, że nieprzypadkowo szef EFSF Klaus Regling będzie w piątek w Pekinie. Chiny już wcześniej deklarowały zainteresowanie udziałem we wzmocnionym EFSF.
Najbardziej zagrożone greckim kryzysem są w tej chwili Włochy. Jak ujawnili dyplomaci, strefa euro rozważa nawet możliwość udzielenia Włochom pomocy z EFSF, tak by zmniejszyć odsetki, jakie Rzym musi płacić za swe obligacje. Obecnie włoskie obligacje są oprocentowane na blisko 6 proc., zaś zadłużenie kraju przekracza 1,9 bln euro (120 proc. PKB). Ale pod warunkiem, że premier Włoch Sylvio Berlusconi przywiezie na szczyt zobowiązanie do kolejnych reform.
Skomentuj artykuł