Rostowski: nie podałem się do dymisji

(fot. PAP/Radek Pietruszka)
PAP / drr

Wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski w rozmowie z PAP poinformował, że nie podał się we wtorek do dymisji, a informacje medialne o tym są nieprawdziwe i nierzetelne.

"Nie podałem się wczoraj do dymisji. Są to informacje zupełnie nieprawdziwe, nierzetelne. Dzisiaj rano ku mojemu kompletnemu zdumieniu, okazuje się, że w nocy (a poszedłem spać o 10 wieczór) miała miejsce medialna 'burza w szklance wody'" - powiedział PAP Rostowski.

"Jestem tym rozbawiony i oczywiście zdziwiony. Premier Tusk odniósł się wczoraj do plotek. Uważam, że nie można komentować plotek i dawać się wpuszczać w kanał komentowania ich. Premier słusznie odmówił i ja będę robił tak samo" - dodał.

Premier Donald Tusk zaprzeczył we wtorek w nocy nieoficjalnym informacjom "Newsweeka", jakoby wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski podał się kilka godzin temu do dymisji.

DEON.PL POLECA

O złożeniu dymisji przez Rostowskiego poinformował we wtorek wieczorem "Newsweek" na swojej stronie internetowej.

Informacje dementowało także biuro prasowe resortu finansów.

Już od kilku dni w mediach pojawiały się spekulacje dotyczące tego, że Donald Tusk może zdymisjonować Jacka Rostowskiego przy okazji szykowanej na jesień rekonstrukcji rządu.

Premier Donald Tusk podczas wtorkowej konferencji prasowej, pytany o te spekulacje, odpowiedział, że jest to plotka, której nie zamierza komentować.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Rostowski: nie podałem się do dymisji
Komentarze (2)
DP
Damian Pinisz
21 sierpnia 2013, 15:30
A czy nie ma możliwości prawnej ukarania takiego medium, które publikuje nieprawdziwe informacje? Wg mnie powinno coś takiego istnieć, możeby wtedy mniej publikowano bzdur...
P
PanB
21 sierpnia 2013, 14:24
Musimy przyjąć do wiadomości fakt, że państwo polskie jest bankrutem od 1992 roku. Każdy kto przejrzy ustawy budżetowe od 1990 roku zauważy , że to właśnie w roku 1992- im budżet państwa zaciągnął pierwsze pożyczki i od tego czasu, co roku pożycza coraz więcej (pomijam okres dominacji komunistycznej i pożyczek gierkowskich). Wydatki kasy państwowej przewyższają jej dochody, a co za tym idzie musimy pożyczać, by móc nadal funkcjonować. Z roku na rok pożyczki są coraz większe, tym samym zwiększa się oprocentowanie tychże pożyczek, to zaś prowadzi do nieuniknionego - opodatkowania coraz to większych obszarów życia i wzrostu podatków. Jak wiemy podnoszenie podatków prowadzi do wzrostu cen towarów i usług oraz zmniejsza popyt na takowe usługi z racji wysokości należności jakie musimy zapłacić za owe dobra. Tym samym wpływy do budżetu są coraz mniejsze, wymuszając tym samym zaciąganie kolejnych pożyczek z racji niedoborów finansowych państwa - koło się zamyka.