Rozmowy bez przełomu, Polska grozi wetem

(fot. Monsieur.Zenein/flickr.com)
PAP / psd

 Nie ma przełomu w rozmowach ministrów środowiska o redukcji CO2 w UE do 2050 r. - poinformowała PAP osoba z kręgów zbliżonych do uczestników piątkowych rozmów. Atmosfera nie jest pozytywna - dodała. Rozmowy o nowych celach redukcji emisji CO2 mogą się przeciągnąć do wieczora.

W Brukseli od 10 rano trwa posiedzeniu ministrów ochrony środowiska państw UE ws. redukcji emisji CO2 w UE do 2050. Prezydencja duńska chce, by "27" przyjęła we wnioskach z posiedzenia tzw. kroki milowe, które w swojej analizie wskazała Komisja Europejska. W 2030 r. UE miałaby zredukować swoje emisje o 40 proc., w 2040 o 60 proc., a w 2050 r. aż o 80 proc. w porównaniu z 1990 r. Polska nie chce nowych celów i może zawetować wnioski z posiedzenia.

"Inne kraje Wyszehradu (Czechy, Węgry i Słowacja) oraz Bułgaria i Rumunia są skłonne przystać jedynie na indykatywne (orientacyjne) cele, a kraje takie jak Wielka Brytania, Niemcy i Francja chcą celów obligatoryjnych. Pojawiają się też głosy o podniesieniu do 25 proc. celu redukcji emisji CO2 do 2020 roku" - powiedziała osoba.

Dodała, że dotychczas nieugięta w rozmowach o nowych celach klimatycznych jest też duńska komisarz UE ds. klimatu Connnie Hedegaard.

Inna osoba z kręgów zbliżonych do uczestników rozmów wskazała jednak, że "wydaje się, iż Polska jest sama ze swoim bardzo konfrontacyjnym punktem widzenia".

Jak powiedział w czwartek minister środowiska Marcin Korolec, Polska nie chce nowych celów redukcji emisji CO2 po 2020 r. przed zakończeniem globalnych negocjacji klimatycznych, co może nastąpić w 2015 r. Polska może więc zawetować pomysł nowych celów, jeśli na stole nie pojawi się propozycja kompromisowa. Tak stało się w czerwcu ub.r.

Zgodnie z obowiązującym pakietem klimatycznym z 2008 r., UE ma obniżyć swoje emisje o 20 proc. do 2020 r.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rozmowy bez przełomu, Polska grozi wetem
Komentarze (1)
jazmig jazmig
9 marca 2012, 14:10
  Polska w ogóle nie powinna się zgadzać na redukcję CO2, ponieważ nas zwyczajnie na to nie stać. Nie wchodząc w dyskusję, czy redukcja CO2 ma jakikolwiek sens, należy wyraćnie powiedzieć, że skoro brakuje pieniędzy na emerytury, to nie możemy nimi szastać na rzeczy, które nie będą miały żadnego wpływu na ziemską atmosferę, skoro duzi emitenci CO2 nie zamierzają ograniczać swojej emisji. Ponadto UE ogranicza emisję przemysłu, ale nie emisję samochodów, więc cała ta operacja to jedna wielka lipa.