Rozwiązania fałszywe

Robert Gwiazdowski

Biskupi wydali dokument: "W trosce o człowieka i dobro wspólne". Troszkę go skrytykowałem w... (UWAGA!!! UWAGA!!!) "Gościu Niedzielnym". Ale nie wszystko się zmieściło :)

Wychodząc ze słusznego założenia, że osoba ludzka jest "wartością w sobie i przez się" i "wymaga, by tak właśnie ją traktowano", doszli Biskupi do wniosku, że istnieje w Polsce "niebezpieczeństwo rozpowszechniania się ideologii wolnorynkowego kapitalizmu w formie radykalnej, gdyż "centralną pozycję w życiu gospodarczym, w miejsce człowieka, zajął pieniądz". Krytykują więc przedsiębiorstwa - jak najbardziej słusznie - "dla których nie jest ważne to, w jaki sposób i za pomocą jakich środków wynik finansowy ich działalności, czyli zysk, jest uzyskiwany".

Chciałbym więc powiedzieć, że centralną pozycję w ideologii wolnorynkowego kapitalizmu zajmuje nie "pieniądz" tylko "wolność". To ona w liberalizmie jest "wartością w sobie i przez się". Król Midas czego nie dotknął zamieniał w złoto - czyli pieniądz. I źle na tym wyszedł. Ale wolność to nie tylko prawo robienia, co się chce, a co nie godzi w prawa innych, ale i odpowiedzialność za skutki tego, co się zrobiło. Skutkiem nie zawsze jest "zysk" - często jest nim "strata".

DEON.PL POLECA

Zysk jest wynagrodzeniem za ryzyko i za poświęcenie! Tak jak w rywalizacji sportowej: liczy się zwycięstwo. Żeby zwyciężać, trzeba zacząć od pokonania siebie samego - przede wszystkim swojego lenistwa, bo trening wymaga niezwykłego wysiłku. Dopiero potem można pokonać rywala. Jak "Agnieszka Radwańska wygrywa na korcie, to, gdy wyrzuca w górę rakietę, cieszy się, że zarobiła kolejny milion dolarów, czy że wygrała? Musiała poświęcić wiele czasu na ciężką pracę - gdy znajomi się bawili. Ryzykowała, że nic nie wyjdzie z jej wysiłku. I tak samo jest z przedsiębiorcami, którzy nie pracują 8 godzin na dobę, tylko często 18. A walka z urzędnikami, którzy jedną decyzją mogą doprowadzić ich do bankructwa - co pokazuje program telewizyjny "Państwo w państwie" - jest często bardziej wyniszczająca niż praca "na zmywaku".

Dlatego zdumiała mnie wiara Biskupów w państwo, naczelnym zadaniem którego ma być "zagwarantowanie by człowiek, który pracuje i wytwarza, mógł korzystać z owoców tej pracy, a więc znajdował bodziec do wykonywania jej skutecznie i uczciwie". Skąd bowiem przypuszczenie, że człowiek, który postanowił zostać urzędnikiem, będzie lepiej dbał o godność osoby ludzkiej niż człowiek, który został przedsiębiorcą?

To dobrze, że Biskupi zauważyli, że "problemem nie jest troska o zysk, bo przecież tylko dobry wynik finansowy daje przedsiębiorstwu szansę na przetrwanie na konkurencyjnym rynku, możliwość rozwoju, zapewnia pracę, więc także środki do życia dla zatrudnionych tam pracowników i ich rodzin". Ale gdy piszą, cytując Leona XIII i Encyklikę "Rerum Novarum", że niesprawiedliwa może być już sama umowa o pracę, gdy "pracownik zmuszony koniecznością albo skłoniony strachem przed gorszym nieszczęściem przyjmuje niekorzystne dla siebie warunki, które zresztą przyjmuje tylko pod przymusem, ponieważ mu je narzuca właściciel warsztatu lub w ogóle pracodawca, wtedy dokonuje się gwałt, przeciw któremu głos podnosi sprawiedliwość" to powinni dostrzec, kto dziś rabuje pracownika.

Średnie wynagrodzenie wyniosło na koniec 2011 roku 3.400 zł. Oczywiście brutto. Netto 2.400. Co się stało z tym tysiącem? Pracodawca go zabrał pracownikowi? Zabrało mu go państwo. W postaci zaliczki na PIT i składek na ZUS! Ale pracodawca za to, że zatrudnił pracownika za 3.400 brutto, musiał jeszcze zapłacić państwu 700 zł - składki na ZUS, którą płaci za pracownika i składek na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. "Zły" pracodawca zapłacił więc za pracę pracownika łącznie 4.100 zł, ale pracownik dostał tylko 2.400 zł. 1.700 zł zabrało "dobre" państwo. A gdy pracownik poszedł na zakupy wydać, co zarobił, zapłacił jeszcze państwu podatek VAT i akcyzę, które tkwią w cenie każdego towaru. Pozwolę sobie przypomnieć, że Rozdział I encykliki "Rerum Novarum" poświęconej rozwiązaniu kwestii robotniczej nosi tytuł: "Rozwiązania fałszywe: socjalizm"!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Rozwiązania fałszywe
Komentarze (15)
LS
le sz
28 kwietnia 2012, 13:20
 Problem pana Gwiazdowskiego polega na tym, że pan Gwiazdowski nie rozumie, że w systemie kapitalistycznym nie ma darmowych zup i trzeba za wszystko płacic. Sądzę że tyle to nawet pan Gwiazdowski wie. Sądzę że problem pana Gwiadowskiego polega na tym iż prawdopodobnie uważa on że każdy powinien płacić sam za siebie. Aby komuś wypłacić w lutym emetyturę w wysokości 1000 zlotych, to ktos styczniu musi te 1000 wpłacić (powiekszone o koszty przelania kwoty). Ale najwyraźniej, wg pana Gwiazdowskiego każdy powinien sam odłożyć sobie na emeryturę, i to w wybrany przez siebie sposób. A ci którzy z jakichś powodów nie są w stanie tego zrobić (kalectwo, brak talentów, nieporadność itp) powinni wyzdychać razem z tymi, którym przez całe życie potrącano składki na przyszłą emeryturę z ZUS. Jeśli ktoś zachorował i idzie do szpitala, to pobyt w szpitalu, lekarstwa, zabiegi lecznicze, rehabilitacja kosztuje. np 5 tysięcy złotych, 50 tysięcy złotych, 500 tysięcy złotych, to ktoś musi te 5, 50 czy 500 tysięcy złotych zarobić i wpłacić. Pan Gwiazdowski chyba uważa, że emerytury to wyrastają w polu, lekarze leczą za darmo, lekarstwa spadają z nieba itp itd. Nie sądzę aby pan Robert Gwiazdowski - Prezydent Centrum im. Adama Smitha, absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, doktor habilitowany nauk prawnych i doradca podatkowy miał tak fałszywe wyobrażenia. Jak już pisałem, sądzę że najzwyczajniej uważa on że każdy powinien sam zarobić na swoje leczenie. A jak nie potrafi to niech zdycha... Pojąc nie mogę ludzi, co się wymądrzają na sprawy ekonomiczne, nawet biskupów pouczają co mają mówić a czego nie, a elementarnych pojęć i zależności ekonomicznych nie rozumieją. Oj, sądzę ze jest gorzej. Sądzę że pojęcia i zależności rozumieją. Tyle że ich bogiem jest wolność więc za niestosowne uważają wszystko co tylko ogranicza ich wolność w pomnażaniu swojego kapitału.
L
leszek
28 kwietnia 2012, 09:26
 Problem pana Gwiazdowskiego polega na tym, że pan Gwiazdowski nie rozumie, że w systemie kapitalistycznym nie ma darmowych zup i trzeba za wszystko płacic. Aby komuś wypłacić w lutym emetyturę w wysokości 1000 zlotych, to ktos styczniu musi te 1000 wpłacić (powiekszone o koszty przelania kwoty). Jeśli ktoś zachorował i idzie do szpitala, to pobyt w szpitalu, lekarstwa, zabiegi lecznicze, rehabilitacja kosztuje. np 5 tysięcy złotych, 50 tysięcy złotych, 500 tysięcy złotych, to ktoś musi te 5, 50 czy 500 tysięcy złotych zarobić i wpłacić. Pan Gwiazdowski chyba uważa, że emerytury to wyrastają w polu, lekarze leczą za darmo, lekarstwa spadają z nieba itp itd.  Pojąc nie mogę ludzi, co się wymądrzają na sprawy ekonomiczne, nawet biskupów pouczają co mają mówić a czego nie, a elementarnych pojęć i zależności ekonomicznych nie rozumieją. 
LS
le sz
28 kwietnia 2012, 08:36
wyliczenia w artykule torzetelna arytmetyka, z 4100 pracownik dostaje 2400 a jeszcze z tego płaci (wraz z zakupami) VAT i akcyze - czyli znowu do kasy państwa. Racz zauważyć, że ani ja ani nikt inny nie kwestionował rzetelości arytmetyki zacytowanych przez Ciebie w/w wyliczeń. Zakwestionowałem wyłącznie demoagogię uprawianą przez autora usiłującego wmawiać, że to nie pazerni pracodawcy okradają ludzi zmuszając ich do zawierania niekorzystnych umów oraz do darmowej pracy w nadgodzinach czy w święta, ale że to złe państwo okrada pracowników zabierając im nie wiadomo po co 1/3 wynagrodzenia. pytanie jest - ile z tych pieniędzy jest sensownie wydane? To jest jak najbardziej zasadne pytanie ale to już zupełnie inna kwestia! Jak pokazuje praktyka, tam gdzie nie ma prywatnego właściciela lecz występuje państwo, wszędzie tam występuje mniejsze lub większe marnotrawstwo. A ocenianie ile jest sensownie wydane, ile bezsensownie, to już zależy bardzo mocno nie tylko od kompetencji ale i od wykształcenia i wyznawanych opcji społeczno-politycznych oceniającego. Bo np. mający lewicowe poglądy robotnik za bezsesownie wydawane środki uzna np. becikowe wypłacane wszystkim mającym dzieci, niezależnie od dochodów, a mający prawicowe poglądy inteligent stwierdzi, że bezsensowne jest wypłacanie becikowego tylko mającym najniższe dochody na osobę, gdyż jest to głównie motywowanie osób nieodpowiedzialnych do nieodpowiedzialnego dziecioróbstwa. ile tak naprawde mamy z tego płacenia na ZUS? To już każdy musiałby sobie sam policzyć ile on sam z tego ma. Należy jedynie zwrócić uwagę na to, że ZUS to nie imienna konto bankowe na którym nasz wpłaty są gromadzone wyłącznie dla nas. ZUS - jak sama nazwa wskazuje - to ubezpieczenie społeczne. A więc ubezpieczenie społeczeństwa jako pewnej zbiorowości. Nie każdy stanie się trwale niezdolnym do pracy inwalidą pobierającym rentę, ale wszyscy się zrzucamy po to aby w razie potrzeby skorzystać. Nie wszyscy dożyją emerytury, nie wszyscy dożyją na emeryturze długowieczności, ale wszyscy się zrzucamy aby w razie potrzeby skrzystać. To tak jak z ubezpieczeniem mieszkania czy samochodu: nie wszystkich okradną, ale jak kogoś okradną to dostanie odszkodowanie. A więc z samego założenia, z samej istoty ZUS, nikt nie dostaje tyle ile włożył, bo część tego co włożył idzie na potrzeby tych którzy nie zdążyli włożyć lub są zbyt niezaradni aby włożyć. Pewne wyobrażenie o tym co mamy mieć z tego ZUS daje wyliczenie tzw. kapitału początkowego. Swego czasu była akcja wyznaczania go, ale każdy może też sobie sam to zrobić. Każdy powinien również okresowo otrzymywać informację, że na jego koncie zapisano XXX i że na dzień dziesiejszy dostałby YYY emerytury. ile mamy (każdy z nas) korzyści z pąconej składki na ubezpieczenie zdrowotne? To znowuż każdy musiałby sam sobie powyliczać. Ale ubezpieczenie zdrowotne jest ubezpieczeniem społecznym, podobnie jak emerytury czy renty. Rzadko kogo stać jest na samodzielne opłacenie kosztów wielu współczesnych terapii, zwłaszcza w chorobach przewlekłych. Więc aby się ubezpieczyć/zabezpieczyć, wszyscy się zrzucamy choć tylko niektórzy korzystają znacząco. I co ciekawe, tak w przybliżeniu 90% środków z ubezpieczenia zdrowotnego jest wykorzystywane przez 10% społeczeństwa. I to głównie ludzie starsi 'konsumują' to co wypracowują młodzi. Ale te 90% społeczeństwa dla którego pozostaje zaledwie 10% powinno się cieszyć z tego, że miało szczęście być zdrowszym i nie należy do tej grupy 10% spożytkowującej 90%. i czy mozna zrezygnowac z tych obciązeń/ a jesli nie można - to jak wydawać zebrane składki lepiej? przciez są państwa, które lepiej od nas radzą sobie z tym problemem. wystarczy zastosowac benchmarking No więc właśnie swego czasu zastosowano benchmarking i wprowadzono reformę emerytalną. Bo w całym świecie cywilizowanym jest tak, że państwo zapewnia jedynie pewne minimum na przeżycie, a o to co ponad, to każdy musi zadbać sam poprzez prywatne ubezpieczenia. Ale jak pokazuje praktyka, niewiele osób dba w ten sposób o przyszłość. Czy można zrezygnować z tych obowiązkowych obciążeń? Ano można. Ale nie od razu i zawsze z konksekwencjami. Nie można od razu zrezygnować ze składek na ZUS i trzeba to robić powoli, bo skąd wziąć środki na wypłaty emerytur dla tych którzy całe życie musieli odprowadzać składki do ZUS. I rezygnacja z obowiązkowych składek ZUS oznacza, że osoby niepełnosprawne czy nawet mniej zaradne życiowo nie będą miały z czego żyć! Nikt nie zagwarantuje Ci że całe życie będziesz zdolny do pracy. I co wtedy gdy ulegniesz wypadkowi, gdy nie zdążyłeś sobie zarobić i odłożyć,a nie ma ZUS? Albo co wtedy gdy długość Twojego życia będzie znacznie większa niż średni wiek życia?
O
obywatel
28 kwietnia 2012, 07:01
 wyliczenia w artykule torzetelna arytmetyka, z 4100 pracownik dostaje 2400 a jeszcze z tego płaci (wraz z zakupami) VAT i akcyze - czyli znowu do kasy państwa. pytanie jest - ile z tych pieniędzy jest sensownie wydane? ile tak naprawde mamy z tego płacenia na ZUS? ile mamy (każdy z nas) korzyści z pąconej składki na ubezpieczenie zdrowotne? i czy mozna zrezygnowac z tych obciązeń/ a jesli nie można  - to jak wydawać zebrane składki lepiej? przciez są państwa, które lepiej od nas radzą sobie z tym problemem. wystarczy zastosowac benchmarking
LS
le sz
27 kwietnia 2012, 23:20
Średnie wynagrodzenie wyniosło na koniec 2011 roku 3.400 zł. Oczywiście brutto. Netto 2.400. Co się stało z tym tysiącem? Pracodawca go zabrał pracownikowi? Zabrało mu go państwo. W postaci zaliczki na PIT i składek na ZUS! Zabrało pracownikowi?!? Tak jak zapewne zabrał mi ten sprzedawca-świnia, który zabrał mi pieniądze jak sobie w sklepie 'wziąłem' towar z półki? A te składki na ZUS to na co to? Nie na tego pracownika? Nie na jego ubezpieczenie rentowe, czyli na wypłatę renty przy niezdolności do pracy? Nie na jego ubezpieczenie chorobowe, czyli wypłaty 'chorobowego'? Nie na jego ubezpieczenie emerytalne, czyli wypłaty emerytury? A te zaliczki podatkowe to nie idą na cele ogólnospołeczne? Na oświatę, obronność, praworządność itp? Ale pracodawca za to, że zatrudnił pracownika za 3.400 brutto, musiał jeszcze zapłacić państwu 700 zł - składki na ZUS, którą płaci za pracownika i składek na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. To w końcu pracodawca zapłacił państwu czy dla pracownika? "Zły" pracodawca zapłacił więc za pracę pracownika łącznie 4.100 zł, ale pracownik dostał tylko 2.400 zł. 1.700 zł zabrało "dobre" państwo. Uprawiasz facet prymitywną demagogię. Zły pracodawca wymusza na pracobiorcach zgodę na niskie stawki oraz zmusza ich do pracy w święta oraz darmowej pracy w nadgodzinach. Natomiast dobre państwo usiłuje zapewnić wszystkim renty i emerytury. A gdy pracownik poszedł na zakupy wydać, co zarobił, zapłacił jeszcze państwu podatek VAT i akcyzę, które tkwią w cenie każdego towaru. Pozwolę sobie przypomnieć, że Rozdział I encykliki "Rerum Novarum" poświęconej rozwiązaniu kwestii robotniczej nosi tytuł: "Rozwiązania fałszywe: socjalizm"! Teraz jeszcze twierdzisz, że jak są podatki to jest socjalizm? I wg Ciebie w całym świecie, tam gdzie są podatki to jest socjalizm? ;-)
LS
le sz
27 kwietnia 2012, 23:19
Średnie wynagrodzenie wyniosło na koniec 2011 roku 3.400 zł. Oczywiście brutto. Netto 2.400. Co się stało z tym tysiącem? Pracodawca go zabrał pracownikowi? Zabrało mu go państwo. W postaci zaliczki na PIT i składek na ZUS! Zabrało pracownikowi?!? Tak jak zapewne zabrał mi ten sprzedawca-świnia, który zabrał mi pieniądze jak sobie w sklepie 'wziąłem' towar z półki? A te składki na ZUS to na co to? Nie na tego pracownika? Nie na jego ubezpieczenie rentowe, czyli na wypłatę renty przy niezdolności do pracy? Nie na jego ubezpieczenie chorobowe, czyli wypłaty 'chorobowego'? Nie na jego ubezpieczenie emerytalne, czyli wypłaty emerytury? A te zaliczki podatkowe to nie idą na cele ogólnospołeczne? Na oświatę, obronność, praworządność itp? Ale pracodawca za to, że zatrudnił pracownika za 3.400 brutto, musiał jeszcze zapłacić państwu 700 zł - składki na ZUS, którą płaci za pracownika i składek na Fundusz Pracy i Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. To w końcu pracodawca zapłacił państwu czy dla pracownika? "Zły" pracodawca zapłacił więc za pracę pracownika łącznie 4.100 zł, ale pracownik dostał tylko 2.400 zł. 1.700 zł zabrało "dobre" państwo. Uprawiasz facet prymitywną demagogię. Zły pracodawca wymusza na pracobiorcach zgodę na niskie stawki oraz zmusza ich do pracy w święta oraz darmowej pracy w nadgodzinach. Natomiast dobre państwo usiłuje zapewnić wszystkim renty i emerytury. A gdy pracownik poszedł na zakupy wydać, co zarobił, zapłacił jeszcze państwu podatek VAT i akcyzę, które tkwią w cenie każdego towaru. Pozwolę sobie przypomnieć, że Rozdział I encykliki "Rerum Novarum" poświęconej rozwiązaniu kwestii robotniczej nosi tytuł: "Rozwiązania fałszywe: socjalizm"! Teraz jeszcze twierdzisz, że jak są podatki to jest socjalizm? I wg Ciebie w całym świecie, tam gdzie są podatki to jest socjalizm? ;-)
LS
le sz
27 kwietnia 2012, 22:41
Powyższy tekst pana Roberta Gwiazdowskiego, pomimo że nie jest napisany jako artykuł na temat, lecz jest został skopiowany z bloga, należy skwitować krótko: napisany przez ignoranta któremu się wydaje że wie o czym pisze. Albo świadomie, z premedytacją usiłującego wprowadzić w błąd. Odniosę się do kilku jego fragmentów. Chciałbym więc powiedzieć, że centralną pozycję w ideologii wolnorynkowego kapitalizmu zajmuje nie "pieniądz" tylko "wolność". To ona w liberalizmie jest "wartością w sobie i przez się". Biskupi nie diagnozowali, że centralną pozycję zajmuje pieniądz w liberaliźmie lecz w ideologii wolnorynkowego kapitalizmu. Czyżby autor nie rozróżniał liberalizmu od kapitalizmu i nieświadomie używał tych pojęć zamiennie? Dlatego zdumiała mnie wiara Biskupów w państwo, naczelnym zadaniem którego ma być "zagwarantowanie by człowiek, który pracuje i wytwarza, mógł korzystać z owoców tej pracy, a więc znajdował bodziec do wykonywania jej skutecznie i uczciwie". A niby gdzie Biskupi wyrażali w/w wiarę? Biskupi nie wyrażali żadnej wiary. Biskupi jedynie stwierdzili że dobre i sprawne państwo odgrywa ważną rolę gdyż: Działalność gospodarcza, zwłaszcza w zakresie gospodarki rynkowej, nie może przebiegać w próżni instytucjonalnej, prawnej i politycznej. Przeciwnie, zakłada ona poczucie bezpieczeństwa w zakresie gwarancji indywidualnej wolności i własności, a ponadto stabilność pieniądza oraz istnienie sprawnych służb publicznych. I sformułowali wynikające z tego zadania państwa: Naczelnym zadaniem państwa jest więc zagwarantowanie tego bezpieczeństwa, tak by człowiek, który pracuje i wytwarza, mógł korzystać z owoców tej pracy, a więc znajdował bodziec do wykonywania jej skutecznie i uczciwie. Brak tego poczucia bezpieczeństwa, towarzysząca mu korupcja władz publicznych i mnożenie się niewłaściwych źródeł wzbogacania i łatwych zysków opartych na działaniach nielegalnych czy po prostu spekulacji, jest dla rozwoju i dla porządku gospodarczego jedną z głównych przeszkód. Państwo powinno także chronić prawa ludzkie w dziedzinie gospodarczej. Centralna pozycja człowieka w życiu gospodarczym domaga się tego, by cała ekonomia i całe finanse, a nie tylko ich niektóre sektory, jako narzędzia w służbie człowieka, wykorzystane były w sposób etyczny. Prawa intencja, przejrzystość i poszukiwanie dobrych wyników ekonomicznych są do pogodzenia i nie powinno się ich nigdy rozdzielać. Sformułowanie warunków, których spełnienie warunkuje możliwość osiągnięcia określonych rezultatów ma być jakąś wyimaginowaną wiarą w państwo? Skąd bowiem przypuszczenie, że człowiek, który postanowił zostać urzędnikiem, będzie lepiej dbał o godność osoby ludzkiej niż człowiek, który został przedsiębiorcą? A niby kto wyraził takie przypuszczenie? Skąd taka insynuacja? Ale gdy piszą, cytując Leona XIII i Encyklikę "Rerum Novarum", że niesprawiedliwa może być już sama umowa o pracę, gdy "pracownik zmuszony koniecznością albo skłoniony strachem przed gorszym nieszczęściem przyjmuje niekorzystne dla siebie warunki, które zresztą przyjmuje tylko pod przymusem, ponieważ mu je narzuca właściciel warsztatu lub w ogóle pracodawca, wtedy dokonuje się gwałt, przeciw któremu głos podnosi sprawiedliwość" to powinni dostrzec, kto dziś rabuje pracownika. No niby kto rabuje? Nie ten który jako pracodawca narzuca i wymusza niekorzystne warunki pracy i płacy? Nie ten który zmusza do pracy za psie pieniądze i to jeszcze w nadgodzinach oraz w niedzielę i święta?
L
leszek
27 kwietnia 2012, 21:03
 Różnica między panem Gwiazdowskim a biskupami polega na tym,  że biskupi się odnoszą do świata realnego i prawdziwych problemów rzeczywistych ludzi. Zaś pan Gwiazdowski smaruje jakieś abstrakcje bez sensu i nie na temat, popełniając elementarne błędy. Socjalizm nie polega na tym, że państwo ściaga podatki i składki, ale na czymś zupełnie innym. Lepiej niech autor usiądzie do porządnych lektur, a potem się wymądrza.
Jadwiga Krywult
27 kwietnia 2012, 13:42
Biskupi napisali jak umieli, a że nie umieli, I dlatego Benedykt XVI radził im, żeby zajmowali się Panem Bogiem, a nie czym innym.
Jadwiga Krywult
27 kwietnia 2012, 13:41
Ze składek państwo finansuje emerytury, renty i inne świadczenia Policz sobie, jaką miałbyś emeryturę, gdybyś to co wpłacasz do ZUS, odkładał na swoim koncie. , z podatków utrzymuje się państwo, Ilu utrzymuje się niepotrzebnych urzędników ?
Janusz Brodowski
27 kwietnia 2012, 09:53
@ Autor "...to powinni dostrzec, kto dziś rabuje pracownika." Za tą samą pracę robotnik w Anglii dostaje na rękę 1000 funtów (pięć tysięcy złotych). W Polsce około 1800 zł. Więc kto jest rabusiem? Mają rację biskupi, że wielu ludzi jest zmuszonych do podpisania dla siebie niekorzystnej umowy o pracę, ponieważ pracodawcy w tej chwili dyktują warunki. Mam nadzieję, że rząd wkrótce podniesie znowu płacę minimalną - i to znacząco.
L
leszek
27 kwietnia 2012, 01:12
 Przeciez pan Gwiazdowski powinien pójśc do szkoły i nauczyć sie elementarnej arytmetyki. Ze składek państwo finansuje emerytury, renty i inne świadczenia, z podatków utrzymuje się państwo, w którym pan Gwiazkowski żyje. Zamiast opowiadac jakies bajki o "złym państwie", który egzekwuje podatki i składki, niech pan Gwiazdowski odniesie sie lepiej do realnej ekonomii.   Oczywiście, wszyscy lubimy słuchać i czytać bajki o królewiczach, królewnach i smokach oraz państwach, gdzie nie ma podatków i składek, ale kiedyś trzeba zamknąć książkę z bajkami i wrócić do świata realnego.
jazmig jazmig
26 kwietnia 2012, 17:33
Tata ... liberalny kapitalizm w czystej formie w społeczeństwie bez mocnych wartości też nie jest panaceum na wszelkie "zło gospodarcze" tego świata... Libealny kapitalizm w czystej formie jest jedynym sprawiedliwiym systemem społecznym. Państwo nigdy nie zapewni godziwych warunków życia wszystkim obywatelom, a wszelkie próby wyrónywania statusu materialnego kończyły się biedą, a często zbrodniami ze strony państwa. Im mniej państwo ingeruje w społeczeństwo, a szczególnie w gospodarkę, tym lepiej. Urzędnicy szkodzą, a nie pomagają.
E
etyk
26 kwietnia 2012, 17:24
Biskupi napisali jak umieli, a że nie umieli, to nie powinien się Pan nad nimi znęcać. Gdy umieli, a nie napisali, miałby Pan większe prawo do krytyki. Tekst tego listu jest bardzo nierówny, wyrtościowy jest rozdział o życiu politycznym, samodzielnie napisany, choć nieznośnie ogólny, pozostałe teksty to cytaty, niekiedy całkowicie bezrefleksyjne. Rozdział o gospodarce składa się w dużej części z katolickich przesądów na tamt gospodarki, ale jest też kilka zdroworozsądkowych myśli. W sumie nic nadzywczajnego. Oddziaływanie takiego listu będzie żadne. No ale jeśli biskupi się nie napracowali, to jakim cudem ich list miałby świat zawojować?
T
Tata7
26 kwietnia 2012, 14:07
 Trochę autor odwrócił "kota ogonem", ale zasadniczo rozumiem myśl główną i ogólnie się zgadzam: socjalizm nie jest zbawieniem, ale liberalny kapitalizm w czystej formie w społeczeństwie bez mocnych wartości też nie jest panaceum na wszelkie "zło gospodarcze" tego świata...