Ruch Palikota partią klerykalną?

Ruch Palikota partią klerykalną?
(fot. PAP/Tomasz Gzell)

Poseł Janusz Palikot chętnie przecina pępowinę między państwem a Kościołem. Cały czas podkreśla, że jego partia jest antyklerykalna. Postuluje rozdzielenie Kościoła od państwa, a właściwie to proponuje on nie tyle państwo neutralne światopoglądowo, ale zastąpienie katolicyzmu świecką religią. Taką, z której wyśmiewa się np. znany głosiciel ateizmu Michel Onfray, który w swoim Traktacie ateologicznym napisał m. in. tak: "wielu bojowników świeckiej sprawy do złudzenia przypomina klerykałów. Gorzej: karykaturę klerykałów.

Dotychczasowa myśl laicka zbyt często pachnie kadzidłem i dokonuje bezwstydnych ablucji w wodzie święconej. Uczestnicy tego ruchu, który odegrał w historii doniosłą rolę, pełnią kapłańską posługę w Kościele ateistycznych bigotów, jakby spóźnili się na pociąg ponowoczesności" (PIW, tłum. M.Kwaterko, Warszawa 2008, s.214).

No to w tej prześmiewczej krytyce Onfray’a spójrzmy na Janusza Palikota, który wprowadził do Sejmu... kler katolicki. Tak! W osobie Romana Kotlińskiego, który z punktu widzenia katolickiego prawa kościelnego jest suspendowanym, czyli zawieszonym w czynnościach kapłanem. Karę suspensy zaciągnął on przez usiłowanie zawarcia małżeństwa cywilnego, gdyż w myśl Kodeksu Prawa Kanonicznego, "duchowny usiłujący zawrzeć małżeństwo, choćby tylko cywilne, podlega suspensie wiążącej mocą samego prawa" (kanon 1394).

Taki suspendowany kapłan nadal należy do stanu duchownego. Dlatego przełożonym (ordynariuszem) Romana Kotlińskiego pozostaje każdorazowy arcybiskup diecezji łódzkiej, do której został włączony (inkardynowany) w momencie święceń diakonatu. Co więcej, zgodnie z prawem kanonicznym "jeżeli cenzura [czyli kara] zabrania sprawowania sakramentów lub sakramentaliów albo podejmowania aktów rządzenia, zakaz zostaje zawieszony, ilekroć jest to konieczne do udzielenia posługi wiernym znajdującym się w niebezpieczeństwie śmierci (Kodeks Prawa Kanonicznego, kanon 1335). Innymi słowy, Roman Kotliński jest w takim samym stanie prawnym, jak np. ks. Piotr Natanek.

A zatem, jeżeli na przykład któryś z posłów podczas obrad Sejmu miałby zawał serca, to Roman Kotliński może być poproszony o udzielenie rozgrzeszenia sakramentalnego i winien to uczynić tak, jak nawet nie wykonujący zawodu lekarz winien udzielić pierwszej pomocy medycznej. Czyli tak naprawdę jedyną osobą mającą w Sejmie taką władzę rozgrzeszania, posiada Roman Kotliński. Bo zgodnie z prawem kanonicznym "każdy kapłan, chociaż nie ma upoważnienia do spowiadania, ważnie i godziwie rozgrzesza jakichkolwiek penitentów znajdujących się w niebezpieczeństwie śmierci z wszelkich cenzur i grzechów, nawet gdy jest obecny kapłan upoważniony" (Kodeks Prawa Kanonicznego, kanon 976).

A zatem, w Sejmie kler się panoszy i to dzięki komu? Ruchowi Palikota! W związku z tym powstaje pytanie, jak bycie posłem Romana Kotlińskiego ma się do prawodawstwa Kościoła rzymskokatolickiego, w którym czytamy: "Duchownym zabrania się przyjmowania publicznych urzędów, z którymi łączy się udział w wykonywaniu władzy świeckiej"? (Kodeks Prawa Kanonicznego, kanon 285, § 3). Czy Roman Kotliński prosił o pozwolenie na kandydowanie do Sejmu swojego ordynariusza? Jeśli nie, to mogą być na niego nałożone kolejne kary przez jego przełożonych kościelnych. Czy Janusz Palikot wiedział o tym, że Roman Kotliński nadal podlega władzy arcybiskupa łódzkiego?

Trzeba podkreślić, że nikomu od czasów II Rzeczpospolitej nie udało się wprowadzić kleru katolickiego do parlamentu. Uczynił to Ruch Palikota, który niby to miał być antyklerykalny. W tym momencie to właściwie ja jako duchowny deklaruję, iż nie życzę sobie, żeby w parlamencie był obecny kler! Myślę, że nie będę jedynym duchownym to postulującym. Chyba czas skończyć tym średniowieczem i ciemnogrodem w polskim parlamentaryzmie!

W tym kontekście warto odnieść się do kwestii panów Bogdana Święczkowskiego i Dariusza Barskigo, którym jako prokuratorom w stanie spoczynku nie pozwolono pełnić urzędu posła. Otóż Sąd Najwyższy nie podzielił argumentacji zawartej w odwołaniach i uznał, że pod pojęciem prokuratora, należy klasyfikować zarówno prokuratorów w stanie czynnym, jak i w stanie spoczynku. A funkcja posła, która ma charakter czysto polityczny, jest nie do pogodzenia z apolitycznym charakterem stanowiska prokuratora. Argumentacja ta odnosi się do artykułu 103 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej: "sędzia, prokurator, urzędnik służby cywilnej, żołnierz pozostający w czynnej służbie wojskowej, funkcjonariusz policji oraz funkcjonariusz służb ochrony państwa nie mogą sprawować mandatu poselskiego", a także do 30 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora: "w okresie wykonywania mandatu posłowie i senatorowie nie mogą wykonywać pracy w charakterze sędziego i prokuratora". A tu pan poseł Janusz Palikot wprowadził kler do Sejmu!

Ruch Palikota gdyby była partią antyklerykalną, to powinna wręcz postulować dodanie do artykułu 103 Konstytucji RP również duchownych. Czas przeciąć pępowinę, Ruchu Palikota! Dość hipokryzji! W przeciwnym razie wychodzi, że Roman Kotliński staje się swego rodzaju podwójnym podwładnym (podwójny agent?), bo podlega on prawu państwowemu i kościelnemu.

Dlatego posłowie mogą zwracać się do Romana Kotlińskiego: "Księże pośle", jak za czasów II Rzeczypospolitej. Co za feudalizm i ciemnogród! Jest jeszcze inne wyjście. Otóż Roman Kotliński może poprosić Stolicę Apostolską o usunięcie ze stanu duchownego. W takim wypadku wyjdzie na to, że antyklerykalny członek Ruchu Palikota padnie na kolana, aby prosić Stolicę Apostolską o usunięcie ze stanu duchownego. Roman Kotliński musi się pofatygować do duchownych Kościoła katolickiego!

Warto też dodać, że włączając Romana Kotlińskiego do swego Ruchu poseł Janusz Palikot, pokazuje, jak według niego powinien postępować kler: łamać celibat i uprawiać swój własny biznes (np. być naczelnym czasopisma) i publikować teksty antykościelne. Niech więc nie wymaga wysokiego morale od kleru, bo sam przecież stawia upadłego duchownego jako wzór do naśladowania.

A zatem Ruch Palikota proponuje zmienić katolicyzm na religię świecką. Coś takiego już przerabialiśmy m.in. w Związku Radzieckim i PRL. I wiemy, jak się to skończyło. No chyba, że Ruch Palikota mierzy wyżej: żeby zbudować drugą Kubę albo Koreę Północną.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ruch Palikota partią klerykalną?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.