"S": Zarabiajmy minimum połowę średniej pensji
Solidarność przygotowuje obywatelski projekt ustawy o płacy minimalnej, której wysokość miałaby dojść do 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Szef "S" Piotr Duda zadeklarował, że związek zamierza zebrać pod projektem "miliony" podpisów.
Zamierzenia związku na 2011 r. Duda przedstawił podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami w Katowicach.
Zapowiedział, że związek chce doprowadzić do zmian w prawie wspierających pracowników, którzy nie otrzymują w terminie wypłat, a także zmian uderzających w pracodawców, którzy utrudniają działalność związkową. "S" liczy również na pomoc prezydenta we wprowadzaniu zmian do niektórych nowych ustaw - chodzi np. o "odmrożenie" zasiłków dla najuboższych.
Duda poinformował, że prace eksperckie nad obywatelskim projektem ustawy o płacy minimalnej są na ukończeniu - projekt ma być złożony w Sejmie jeszcze w pierwszym kwartale tego roku. "Nie chcemy, aby płaca minimalna była uzależniona od widzimisię polityków, ale od wielkości PKB" - powiedział szef "S".
Przypomniał, że prace nad takimi regulacjami trwają także w UE, gdzie zakłada się, że płaca minimalna powinna wynosić 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia w danym kraju. "My chcemy, aby w naszym projekcie było przygotowane dojście do 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia - na dziś byłoby to ok. 1670 zł" - wyjaśnił Duda.
Innym zadaniem związku w tym roku ma być przeforsowanie zmian wspierających pracowników nieotrzymujących pensji w terminie. Jak mówił Duda, na koniec ubiegłego roku zaległości wynosiły już ok. 150 mln zł. Do końca lutego, we współpracy z inspekcją pracy, ma powstać projekt zmian prawnych. Chodzi m.in. o to, by pracownicy mogli otrzymywać zaległe pensje z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, który potem dochodziłby zwrotu środków od nierzetelnych pracodawców.
"Dla mnie pseudopracodawca, który ma pieniądze, a uporczywie nie wypłaca wynagrodzeń, powinien odpowiadać nie z kodeksu pracy, ale z kodeksu karnego, jako zwykły złodziej. To taka sama kradzież jak każda inna" - mówił Duda.
Związkowcy chcieliby także, aby prokuratury z urzędu wszczynały śledztwa w sprawach dotyczących utrudniania działalności związkowej i szykanowania związkowców. "S" pracuje obecnie nad pełnym katalogiem takich przypadków, który przekaże ministrowi sprawiedliwości Krzysztofowi Kwiatkowskiemu. O obu sprawach - niewypłacaniu pensji i szykanowaniu związkowców - Duda rozmawiał w poniedziałek telefonicznie z ministrem Kwiatkowskim, umawiając się na osobiste spotkanie. W czwartek szef "S" zamierza rozmawiać o tym także z b. prezydentem Lechem Wałęsą.
"To jest łamanie konstytucji i ustawy o związkach zawodowych. Dlatego m.in. zamierzam rozmawiać o tym z panem prezydentem Wałęsą, który przecież walczył o to, by w Polsce można było zakładać wolne związki zawodowe. Dziś szczególnie młodzi ludzie, którzy chcą to robić, doświadczają, że wcale nie jest to łatwe. Takie rzeczy powinny być ścigane z urzędu" - uważa Duda.
Zapowiedział, że związek będzie walczyć z tymi negatywnymi zjawiskami na drodze prawnej, ale także organizując akcje protestacyjne w firmach, które lekceważą prawa związkowe i pracownicze.
Duda ocenił, że styczniowa decyzja prezydenta o skierowaniu do Trybunału Konstytucyjnego ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych jednostkach budżetowych to dobry sygnał, potwierdzający gotowość głowy państwa do współpracy z partnerami społecznymi. O skierowanie ustawy do TK apelowała m.in. Solidarność.
Szef związku liczy, że Bronisław Komorowski doprowadzi także do zmian w ustawie o finansach publicznych, która na trzy lata zamraża waloryzację zasiłków dla osób - jak mówił Duda - "żyjących na poziomie egzystencji biologicznej". Przypomniał, że "odmrożenie" wzrostu zasiłków zostało uzgodnione w Komisji Trójstronnej, ale zakwestionowane przez resort finansów.
Planowane zmiany w systemie emerytalnym Duda określił jako "skok na kasę". Przypomniał, że reforma emerytalna sprzed 11 lat była efektem szerokiego konsensusu politycznego, którego gwarantem była Solidarność. Zapowiedział, że związki nie zgodzą się na skrócenie trybu konsultacji proponowanych zmian do 20 dni; "S" chciałaby, aby zmiany wymagały trybu uzgodnienia, a nie jedynie konsultacji.
"Jeżeli nie, wyjdziemy z postulatem, aby wrócić do emerytur takich, jakie były poprzednio - przepracowane lata, wskaźnik, waloryzacja itp. I guzik nas będzie interesować, czy są pieniądze w budżecie czy nie. Skoro tak się postępuje, my też wrócimy do tego zdefiniowanego systemu wypłaty emerytur" - skomentował Duda.
Skomentuj artykuł