"Sprawa krzyża" a prawda o Polsce

10 października uczestnicy mszy w kościele seminaryjnym w Warszawie przynieśli przed Pałac Prezydencki duży obraz przedstawiający ukrzyżowanego Jezusa (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
Jan Galarowicz / "Dziennik Polski"

Przez ponad dwa miesiące uwagę Polaków przykuwało to, co działo się wokół krzyża, a później - jego braku, przed Pałacem Prezydenckim. Jest to w dużym stopniu "zasługa" części mediów. Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego "sprawa krzyża" wzbudza tak wielkie zainteresowanie społeczne.

Postawą dominującą wobec wydarzeń na Krakowskim Przedmieściu jest zgorszenie, oburzenie, piętnowanie i potępianie. W taki ogląd i ocenę wpisuje się zasadniczo także opinia krakowskiego filozofa Karola Tarnowskiego, zawarta w tekście "Sekciarstwo i bałwochwalstwo" ("Znak" 2010, nr 9).

Tekst Tarnowskiego traktuję nie tyle jako przedmiot polemiki, ile raczej jako pretekst do tego, aby na "sprawę krzyża" spojrzeć głębiej, wykraczając poza święte oburzenie, potępianie i wzywanie do radykalnego rozprawienia się z... no właśnie - z kim? Z grupą fanatyków? Z sektą, która się zagnieździła w Kościele katolickim? Z katolicyzmem, który jest odmienny od "katolicyzmu otwartego" i "Kościoła łagiewnickiego"? Z PiS-em?

Ponieważ emocje wokół tej sprawy nieco się wyciszyły, nastał czas na spokojniejszy namysł. Zapytajmy zatem: dlaczego "sprawa krzyża" tak bardzo poruszyła Polaków? Co kryje się za ich różnymi sympatiami? Co ich oburzyło i dlaczego? Jakie wartości sobie cenią?

W jaki sposób Tarnowski opisuje i interpretuje to, co działo się wokół krzyża na Krakowskim Przedmieściu? To, czego tam doświadczaliśmy, a właściwie: nie doświadczaliśmy, lecz oglądaliśmy na ekranach telewizorów, to - jak pisze - "odrażający spektakl" zorganizowany przez "fanatyczne zbiorowisko ludzi", które w istocie stanowi sektę w obrębie polskiego katolicyzmu. Sekta ta prawdziwe Sacrum (wolałbym powiedzieć: Sanctus) zastępuje sacrum idolatrycznym - miejsce Świętego zajmuje idol. To właśnie idol, a nie Sanctus, staje się przedmiotem czci i kultu. A co jest tym idolem? Konkretny krzyż, który traci moc symbolu odsyłającego do Chrystusa i staje się wartością samą w sobie.

O ile autentyczny krzyż jest symbolem miłości, krzyż-idol - zdaniem Tarnowskiego - służy do walki i jest "narzędziem brudnej polityki". Dlatego trafne jest stwierdzenie bp. Tadeusza Pieronka, że "pod Pałacem Prezydenckim mamy do czynienia nie z walką o krzyż, lecz z walką krzyżem". Sprzeciwiając się hierarchii kościelnej sekta ta spowodowała schizmę w polskim katolicyzmie. Sekta związana mentalnie z nacjonalizmem i endecją, a wspierana przez media o. Tadeusza Rydzyka, niestety coraz mocniej zakorzenia się w polskim katolicyzmie. A politycznie jest wykorzystywana przez PiS. Czy opis Tarnowskiego jest trafny, oburzenie - uzasadnione, a postulaty - słuszne?

Warto na początku przypomnieć kilka faktów. Po katastrofie smoleńskiej gromadziły się pod Pałacem Prezydenckim tysiące osób, aby uczcić jej ofiary. W pewnym momencie harcerze postawili tam krzyż. W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" prezydent elekt Bronisław Komorowski wyraził opinię, że krzyż powinien zostać z tego miejsca przeniesiony. Spowodowało to natychmiastowe oburzenie dużej części Polaków. Rozpoczęła się akcja "obrony krzyża".

U źródeł "sprawy krzyża" nie był zatem ani o. Tadeusz Rydzyk, ani żadna sekta w obrębie polskiego katolicyzmu, ani Jarosław Kaczyński, ani działacze i sympatycy PiS-u. Pierwszym impulsem była wypowiedź Bronisława Komorowskiego.

O co toczy się spór?

Wydarzenia związane ze "sprawą krzyża" i reakcja społeczna na nie ujawniły, że w Polsce, podobnie jak w całej cywilizacji zachodniej, toczy się ostra walka o autentyczny krzyż jako symbol chrystianizmu. Najważniejsze pytanie, jakie w ciągu tych dwóch ostatnich miesięcy dało o sobie znać, brzmi: czy Polska pozostanie nadal krajem katolickim?

Sierpniowy mityng "przeciwników krzyża" odsłonił prawdę, którą wielu z nas, wiedząc o czytelnikach "Nie" Jerzego Urbana, licznych środowiskach postkomunistycznych itd., dobrze znało; prawdę o tym, że w naszym kraju żyje duża rzesza osób o nastawieniu nie tylko antyklerykalnym, ale i antychrześcijańskim. Przeraziliśmy się natomiast faktem, że w Polsce mamy do czynienia nie tylko ze zjawiskiem antychrystianizmu, ale również z inwazją nowej odmiany barbarzyństwa. Oglądając w pamiętną sierpniową noc telewizję, pytaliśmy: skąd wzięli się ci barbarzyńcy szydzący z symboli religijnych i wiary, obrażający ludzi, a nawet ich kopiący itp.?

Kulturowo-cywilizacyjny spór w naszej ojczyźnie nie toczy się między "ciemnogrodem" spod znaku o. Rydzyka i PiS-u a "jasnogrodem" "Gazety Wyborczej" i PO, lecz między obrońcami tego, co jest w europejskiej kulturze najbardziej wartościowe, a nową formą barbarzyństwa.

W naszym kraju krzyż jest nie tylko symbolem chrystianizmu, ale również polskiej tożsamości. Polskość jest - czy się to komuś podoba, czy nie - mocno zrośnięta z katolicyzmem. Dlaczego część Polaków zareagowała na deklarację o usunięciu krzyża tak mocno? Otóż dlatego, że odebrali ją jako zamach na polskość.

Kolejnym punktem sporu, który ujawnił się wokół "sprawy krzyża", jest spór o obecność chrystianizmu, w szczególności symboli religijnych, w przestrzeni publicznej. Okazuje się, że są wśród nas zarówno zwolennicy strefowej koncepcji religii, jak i wyznawcy integralnego jej rozumienia. Sympatycy pierwszej postawy uważają, że religia, podobnie jak nauka, sztuka, życie rodzinne, polityczne itd., jest jednym z wielu regionów życia i aktywności człowieka. Miejscem religii jest zatem przede wszystkim serce człowieka i świątynia. Religia i sfera publiczna są więc całkowicie oddzielone. Ideałem jest, aby w przestrzeni publicznej było jak najmniej symboliki religijnej.

Inny pogląd na religię, zwłaszcza chrześcijaństwo, mają zwolennicy drugiego - integralnego - podejścia. Uważają oni, że religia jest sercem rzeczywistości i powinna się przejawiać na różne sposoby we wszystkich sferach życia: nie tylko w sferze prywatnej i w świątyni, ale również m.in. w pracy i życiu społecznym. Obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej jest zatem czymś naturalnym.

Model religii, pragnący ją zamknąć w zakrystii, był - jak wiadomo - propagowany przez komunistów. Obecnie przekonują do niego zarówno media postkomunistyczne, jak i liberalne. Zwolennicy tej postawy utożsamiają się chętnie z "katolicyzmem łagiewnickim", nowoczesnym, natomiast wyznawców chrystianizmu integralnego uznają za obrońców przestarzałego poglądu na religię, oszołomów itp. Media nie tylko łączą te dwie koncepcje chrześcijaństwa z "katolicyzmem łagiewnickim" i "katolicyzmem toruńskim", ale - co więcej - utożsamiają je z sympatykami PO i PiS-u. To dlatego jedni bronili obecności krzyża pod Pałacem, a drudzy chcieli go usunąć z przestrzeni publicznej. Warto dopowiedzieć, że to właśnie strefowy model chrześcijaństwa jest obecnie uznawany za przebrzmiały i jest poddawany surowej krytyce przez twórców i zwolenników głośnego ruchu Radykalnej Ortodoksji (zob. "Znak" 2010, nr 7-8).

Dla części Polaków najważniejszym wymiarem "sporu o krzyż" jest spór o upamiętnienie katastrofy pod Smoleńskiem i żałoby po niej. Krzyż na Krakowskim Przedmieściu symbolizuje obie. Dlatego na jego miejscu lub w pobliżu należy wybudować pomnik. Nie rozumiem, dlaczego kwestionowane jest prawo do tego dużej części Polaków. Czyż nie jest to dyskryminacja?

Wśród tych, którzy chcą upamiętnić katastrofę i żałobę, nie ma, niestety, zgody co do tego, jak należy to uczynić. Jedni uważają, że powinien powstać pomnik, byle nie stało się to na Krakowskim Przedmieściu, z kolei inni nie widzą racjonalnego powodu, aby taki monument nie powstał przed Pałacem Prezydenckim lub w jego pobliżu.

To zrozumiałe, że sympatykom prezydenta Lecha Kaczyńskiego i PiS-u bardziej niż zwolennikom PO zależy na tym, by taki pomnik powstał. Natomiast nasuwa się pytanie, czy w lęku przed kultem prezydenta Kaczyńskiego nie ma czegoś irracjonalnego? I czy lęk ten jest wystarczającym argumentem przemawiającym za odebraniem praw tym, którzy go chcą w ten sposób uczcić?

Czy z tego wynika, że "sprawa krzyża" nie jest wykorzystywana w walce politycznej? Oczywiście, że jest. Nie jest jednak łatwo powiedzieć, w jaki sposób. Najbardziej czytelne jest stanowisko lewicy; "sprawa krzyża" jest przez nią wykorzystywana do walki z katolicyzmem i jego obecnością w życiu publicznym.

Nie ulega wątpliwości, że ze "sporu o krzyż" czerpie wielorakie profity właśnie PO. Przede wszystkim "krzyż" odwraca uwagę od realnych problemów Polski i radzenia sobie z nimi przez rządzących. Po trzecie, dzięki wsparciu PO przez dużą część mediów utrwala się wygodny dla niej fałszywy obraz podziału Polaków na rozsądnych, szlachetnych, nowoczesnych sympatyków PO oraz fanatycznych, agresywnych i zacofanych zwolenników PiS-u. Zarazem "spór o krzyż" mobilizuje elektorat PO. A co na "sporze" może zyskać PiS? Na pewno konsolidację i mobilizację swojego elektoratu.

Nie można, oczywiście, wykluczyć, że "sprawa krzyża" jest również wykorzystywana przez jakieś grupy endeckie czy sekciarskie. Nawet jeśli one, dzięki mediom, są najbardziej widoczne i one przede wszystkim są źródłem zgorszenia dużej części Polaków, nie one są najważniejsze.

Myślenie w okowach przesądów

Główną ideą tekstu Tarnowskiego jest myśl, że w polskim katolicyzmie mamy do czynienia z groźną sektą, z którą należy się rozprawić. Ponieważ jego diagnoza jest fałszywa, a oburzenie wymierzane w niewłaściwego adresata, wobec tego apel skierowany do biskupów jest szkodliwy. Dlaczego?

Przede wszystkim "obrońcami krzyża" nie jest żadna sekta, lecz ludzie kierujący się szlachetnymi motywami: chcą obecności religii, w tym symboli religijnych, w przestrzeni publicznej, boją się inwazji barbarzyństwa, troszczą się o zachowanie wyraźnej tożsamości narodowej i pragną upamiętniać ważne wydarzenia.

Katolicyzm polski ma charakter pluralistyczny, przesądem jest zatem mocno utrwalone dualistyczne przekonanie, że tworzą go tylko dwie formacje: "katolicyzm łagiewnicki" czy "katolicyzm otwarty" i "katolicyzm toruński", katolicyzm tradycyjny. Tekst Tarnowskiego zakłada ten podział: identyfikując się z pierwszym. Wszystko, co znajduje się poza nim, kojarzy mu się z "katolicyzmem toruńskim", a ten jest w istocie sektą. Tarnowski, podobnie jak jego środowisko, ma niestety kłopot z pluralizmem polskiego katolicyzmu.

Popełnia przy tym trzy błędy. "Obrońcami krzyża" są nie tylko wyznawcy "katolicyzmu toruńskiego", lecz również zwolennicy wielu innych modeli katolicyzmu polskiego. Po drugie, to, że Tarnowskiemu nie odpowiada "toruński" rodzaj religijności, nie jest wystarczającą racją deprecjonowania środowiska Radia Maryja i przyklejania mu etykiety sekty. Jakie ma na to dowody? Odsyłam go do jednego z zeszytów "Znaku", którego jest przecież redaktorem; zawarto w nim dość rzetelną analizę fenomenu Radia Maryja. Po trzecie, stawianie równości między środowiskiem o. Rydzyka i PiS-em jest błędem: to środowiska odrębne, choć obydwu bliskie są pewne wspólne wartości. A Jarosław Kaczyński to przecież nie żaden endek, tylko piłsudczyk lub chadek.

Głównym błędem tekstu Karola Tarnowskiego jest w gruncie rzeczy błąd pars pro toto ("branie części za całość"). Nie przeczę, że wyznawcami katolicyzmu w Polsce są również osoby o mentalności sekciarskiej. Te rozproszone osoby nie tworzą jednak żadnej sekty. A nawet gdyby zdarzały się takie sekciarskie grupki, utożsamianie ich ze środowiskiem Radia Maryja czy PiS-em jest nieuprawnione. Czy pokusa manicheizmu, dzieląca ludzi na dobrych i złych, również dobrych i złych katolików, nie czyha na każdego z nas? A czy nie odnajdujemy również w sobie elementów mentalności sekciarskiej? To dlaczego Tarnowski strofuje niektórych biskupów, wzywa do rozprawienia się siłą z tymi, którzy nie należą do jego środowiska?

Karol Tarnowski, wytropiwszy przy okazji "sprawy krzyża", sektę w polskim katolicyzmie, przeraził się i zapałał świętym oburzeniem. I wezwał biskupów do "zdecydowanego i skutecznego działania".

Moje oczekiwanie jest skromniejsze; marzy mi się, aby osoby odpowiedzialne w naszym kraju za myślenie, w tym zwolennicy "katolicyzmu otwartego", wyzwoliły się z kilku obsesji, m.in. obsesji na punkcie o. Tadeusza Rydzyka (i Radia Maryja) oraz Jarosława Kaczyńskiego (i PiS-u), a także na punkcie endecji. Dzięki temu będą mogły trafniej analizować i oceniać rzeczywistość społeczną i dostrzegać realne, a nie wydumane zagrożenia, przed jakimi stoi nasza ojczyzna i polski katolicyzm.

Autor jest filozofem i nauczycielem akademickim; wydał m.in. książki "Na ścieżkach prawdy. Wprowadzenie do filozofii", "W drodze do etyki odpowiedzialności" oraz "Paradoks egzystencji etycznej".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Sprawa krzyża" a prawda o Polsce
Komentarze (36)
KJ
ks. Jerzy Popiełuszko
24 października 2010, 11:38
Chrystus potępia zło, grzech, nigdy zaś człowieka. Tylko ludzie silni nadzieją są zdolni przetrwać wszelkie trudności. To co dobre, to co szlachetne, to co było budowane na Bogu przez modlitwę, przez poświęcenie, przez trud, przez odwagę, chociaż może być oplwane dzisiaj, chociaż może być przysypane warstwą brudu, zła - odrodzi się.
KJ
ks. Jerzy Popiełuszko
24 października 2010, 11:37
Dźwiganie krzyża Nie ma Kościoła bez krzyża. Nie ma ofiary, uświęcenia i służby bez krzyża. Nie ma trwania i zwycięstwa bez krzyża. Każdy, kto w słusznej sprawie zwycięża, zwycięża przez krzyż i w krzyżu. Nasze grzechy nie mogą nas pognębić, bo ludzką rzeczą jest upaść; natomiast szatańską jest trwać w upadku. Chrystus potępia zło, gzrech, nigdy zaś człowieka. Tylko ludzie silni nadzieją są zdolni przetrwać wszelkie trudności. To co dobre, to co szlachetne, to co było budowane na Bogu przez modlitwę, przez poświęcenie, przez trud, przez odwagę, chociaż może być oplwane dzisiaj, chociaż może być przysypane warstwą brudu, zła - odrodzi się. Krzyż to brak prawdy. Prawda ma w sobie znamię trwania i wychodzenia na światło dzienne, nawet gdyby starano się ją skrupulatnie i planowo ukrywać. Korzeniem wszystkich kryzysów jest brak prawdy. Nasze cierpienia, nasze krzyże możemy ciągle łączyć z Chrystusem, bo sąd nad Chrystusem trwa. Trwa sąd nad Chrystusem w Jego braciach. Bo aktorzy dramatu i procesu Chrystusa żyją nadal. Zmieniły się metody, ale sam sąd nad Chrystusem trwa.
U
ukrzyżowanie
24 października 2010, 11:35
 Był w historii dzień, w którym o godzinie trzeciej człowiek podniósł rękę, aby zadać śmierć swemu Bogu. Przemoc nie zwycięża, choć może przez jakiś czas triumfować. Mamy tego najlepszy dowód spod Krzyża Chrystusa. Tam również była przemoc, była nienawiść do prawdy. Ale przemoc i nienawiść zostały pokonane przez aktywną miłość Chrystusa. Przy Krzyżu spotkały się dwie największe miłości, prawdziwej Matki i prawdziwego Syna. Miłość i Prawdę można ukrzyżować, ale nie można ich zabić. Na Krzyżu Prawda i Miłość odniosły triumf nad złem, nad śmiercią, nad nienawiścią. ks.Jerzy Popiełuszko
P
pawel
24 października 2010, 00:18
 Przykro czytac,ze autor jest nauczycielem akademickim.Jego wywod tak odbiega od rzeczywistosci,ze nie mozna pojac aby wyksztalcony czlowiek nie potrafil oddzielic faktow od komentarzy.Chcialbym prosic,aby Szanowny Autor odpowiedzial sobie na pytanie ,czy to rowniez rzad pod wodza premiera Tuska i owczesny Marszalek Sejmu Komorowski sprawili,ze Prezydent Lech Kaczynski spoznil sie / i to nie pierwszy raz/ 27minut na lotnisko.Mozliwe,ze gdyby odlecial o czasie nie bylo by tej calej tragedii.I jeszcze jedno -dlaczego to j.kaczynski jeszcze w wyborczy wieczor przed ogloszeniem oficjalnych wynikow gratulowal PREZYDENTOWI Komorowskiemu zwyciestwa?Ja mowia Francuzi "Gwoli uczcziwosci chcialbym uslyszec odpowiedz na tylko te dwa pytania -Szanowny Panie Filozowiebez pollitra nie razbierosz"
23 października 2010, 22:49
 Kolejny odgrzewany kotlet, czytać się nawet nie chce. Gościu poniżej, wiersze się zamieszcza w tomikach poezji, a nie na portalach informacyjnych do cholery... Kolejny troll...
WK
wiersz ks Romana
17 października 2010, 20:25
 tak niech świeci wasze światło przed ludźmi” / z tomiku wierszy „ I niech tak zostanie „ – 2005 / Przeraża cię życie, Widzisz zło, przewrotność… Ty pozostań sobą – Choćby sam na świecie. Nie bój się być dobrym, Szlachetnym człowiekiem – Nawet, gdy dokoła Samo zło się toczy.
WK
wiersz ks Romana
17 października 2010, 20:24
 Sprawa honoru / z tomiku wierszy „ I niech tak zostanie „ – 2005 / Może jest potrzebna Ta smutna świadomość… Klęska poniesiona, Żeby coś ocalić… Może świat ma umrzeć Tę „sprawę honoru” – Ofiarę złożoną Przez ludzi i… Boga. Więc się nie załamuj. Dumnie podnieś głowę – Młodzieńczą ofiarę Docenią… po latach.
WK
wiersz ks Romana
17 października 2010, 20:22
 Dobre wychowanie Jakiś człowiek Paweł (może Piotr lub Adam) dobrze wychowany, bardzo wykształcony, piękny, miły chłopiec jest „trendy” „na fali” ale (ktoś zobaczył) matki nie posłucha, ubliżyć potrafi, wykpić umie wszystko i zawsze „ma rację” Gdy go o coś prosisz, „czepiasz się” – ci powie. Matka jest bezradna – wciąż go bardzo kocha… A syn… rośnie, kwitnie, elegancki, piękny, ma swoje przyjaźnie i żyje szczęśliwie… Wcale nie dostrzeże, że ktoś się zamartwia i na niego płacze. Podobno – to norma – tak już teraz będzie
WK
wiersz ks Romana
17 października 2010, 20:21
 Dobro powróci… Powróci do ciebie wszystko to, coś rozdał… może nawet więcej od Boga otrzymasz. To, co uczyniłeś dobrze i szlachetnie, czym uradowałeś, zmieniłeś na lepsze… przyjdzie też do ciebie w jakiejś innej formie, a dobro nie zginie, na wieczność zostanie. Rozdawaj beztrosko słowo, uśmiech serce. Nie bój się być hojny – nawet gdy nic nie masz.
WK
wszyscy kiedys będziemy starzy
17 października 2010, 20:17
 jak dożyjemy. nie ma innej drogi - nikt nie młodnieje w miare upływu lat. dlaczego więc taki atak na starszych ludzi? poza tym wielu dopiero w późnym wieku zaczyna mysleć. w wyniku procesu myslowego doznaje olsnienia- iz nie sa bogami... po przeanalizowaniu wielu faktów stwierdzaja - ze jest Bóg. i wtedy okazuje sie, ze to wszystkich smieszy... no cóż, lepiej późno niz wcale. lepiej wogóle kiedykolwiek uwierzyc Bogu
MK
mój Krzyż
16 października 2010, 11:02
Istniał sobie pewien człowiek przed wiekami, co nie zaznał szczęścia, jak niektórzy ludzie, choć od dziecka w zgodzie żył z przykazaniami – jego życie upływało w wielkim trudzie. Myślał, dumał, a że prosty chłop był z niego, nie rozumiał wielu rzeczy oczywistych – więc narzekał i wciąż pytał się – dlaczego właśnie jego krzyż najcięższy jest ze wszystkich? Gdy raz przysiadł na kamieniu i zapłakał, to zobaczył tuż przed sobą blask anioła. Przetarł oczy ,myśląc , że to zjawa jakaś, ale anioł wcale nie znikł ,lecz go wołał. A po chwili znalazł się w przedziwnym miejscu – wokół niego same krzyże wyrastały , więc porzucił swój ogromny gdzieś tam w zielsku, aby w zamian wybrać sobie jakiś mały. Szybko chwycił za najmniejszy - krzyż sosnowy, lecz on chyba ,tak jak drzewo miał korzenie – nawet nie drgnął , a więc złapał się za nowy i po chwili upadł razem z nim na ziemię. Szukał, mierzył i przebierał kilka godzin, jednak każdy krzyż był jakiś niewygodny , to ugniatał, to na barki mu nie wchodził, to znów krzyża złoconego nie był godny. Anioł zerkał i uśmiechał się pod nosem. Wreszcie człowiek krzyż niewielki dojrzał w trawie i z radości aż podskoczył : - Ten uniosę! Ten pasuje! Jego nigdy nie zostawię! - Widzisz człeku , tyle krzyży przymierzałeś, a więc teraz będziesz pewnie zaskoczony , bo ten oto ,który spośród nich wybrałeś – to twój własny ,ten przez ciebie porzucony. Nie poznajesz? Sam ci krzyż twój wybierałem – rzekł mu anioł już na dobre rozbawiony. Jak frak ślubny krawiec szyje ci na miarę, tak i krzyż ten na twą miarę jest zrobiony.
ZC
złe czyny idą z serca...
16 października 2010, 10:54
Pogarda dla wieku. Media koncentrują się na pokazywaniu ludzi starszych. To wywołuje agresję przechodniów. Fakt, że ktoś jest w podeszłym wieku, daje dodatkowy powód do drwin albo nawet fizycznej i słownej agresji. Pogarda dla chorych. Wśród setek osób, które codziennie przychodzą pod krzyż, ze szczególnym zacięciem pokazywani są ludzie chorzy albo zaburzeni. Modlący się, mimo że są świadomi tego, co wyrabiają z tym media, nie odpędzili ich. Wiedzą, że zaprzeczyliby w ten sposób istocie swojej walki. Tymczasem telewizje i fotoreporterzy pastwią się nad kilkoma chorymi, pokazując ich w kółko albo wręcz przedstawiając jako typowych reprezentantów walki o krzyż. Te cztery przekleństwa towarzyszyły zarówno komunizmowi, jak i szczególnie hitleryzmowi. Pojawiały się zawsze tam, gdzie ludzie byli zdolni niszczyć tradycyjną tkankę społeczną. Utrata wrażliwości na takie zachowanie zaczynała procesy degradacji społecznej niemal niemożliwe do odwrócenia. Krzyż, aresztowany przez władze, stał się niemym świadkiem wojny dwóch cywilizacji. Tomasz Sakiewicz
ZC
złe czyny idą z serca...
16 października 2010, 10:53
Pogarda dla religii i wszelkich znaków wiary. Czegoś takiego nie widziałem nigdzie, nawet w filmach o prześladowaniu chrześcijan. Człowiekopodobne bydło wyjące najobrzydliwsze przekleństwa pod adresem modlących się. Wyszydzanie krzyża, ale także wszelkich innych oznak religii. Publiczne obnażanie się, oddawanie moczu, poniżanie i bicie spokojnie stojących ludzi. Wszystko to dzieje się za aprobatą władz. Włosy jeżą się na głowie, że są w Polsce dostojnicy Kościoła, którym usta nie zamykają się od potępienia modlących się, a nie znaleźli jednego słowa obrony dla wyszydzanych znaków wiary. Pogarda dla zmarłych. Pod adresem tych, co zginęli w Smoleńsku, przez całą noc lecą wyzwiska. Wielokrotnie deptano i niszczono zdjęcia ofiar i palące się przy nich znicze. Sposób odsłonięcia "pamiątkowej" tablicy przy Pałacu Prezydenckim świadczy o całkowitym braku szacunku dla tych, co odeszli, jak i ich rodzin. Dokładnie tak w PRL "czczono" ofiary systemu.
SW
serce w dobrym miejscu macie?
16 października 2010, 10:48
tylko do Krzyża można sie przytulić, tylko do Krzyża i ja też jednoczę sie z Jarosławem po Krzyżem, bo z takimi zawistnymi ludźmi nie idzie sie nawet spotykać, niektórzy to nawet śmiercią grożą...
SW
serce w dobrym miejscu macie?
16 października 2010, 10:46
A gdzie miał się przytulić i schronić Jarosław bedący w żałobie, gdzie miał sie poskarżyć i wypłakać, oddać uczucie buntu, żalu ... zjednoczyć sie ze swoimi, miał i ma prawo do żałoby, żalu, buntu, to są czysto ludzkie uczucia i dobrze, ze je ma, bardzo dobrze, bo to świadczy że się jeszcze nie odczłowieczył jak niektórzy... Chłopie, babo  gdzie wy macie  serce, bo chyba nie we właściwym miejscu przesunęło wam sie chyba bardziej niż należy na lewo... A gdzie wy uczucia macie, kto was tak ze współczucia powyzuwał, a może wy nawet już fizycznego bólu nie odczuwacie, niektórzy trawką, wódeczką się znieczulają a karmią nienawiścią, zawiścią, pożal się Boże...
X
XY
15 października 2010, 22:32
tzw. sprawa krzyża zagłuszyła wiele innych spraw, rządzący wymyślą teraz coś innego np. "aferę" z o. Rydzykiem, a ludek się zapala
KT
komu tak uwiera Krzyż...
15 października 2010, 19:14
Krzyż był narzędziem wymierzenia śmierci niewinnemu Barankowi, Odkupicielowi, Synowi Bozemu. Jezus Chrystus wytrwał do końca, pokonał śmierć, a krzyż jest symbolem zwycięstwa nad śmiercią.  Wrogowie boją się Krzyza, pycha nie pozwala im uznać Krzyża a przede wszystkim Chrystusa Króla i Jego Praw. Pycha ich ogromna, ustalają swoje prawa a sa tylko ludźmi, zwykłymi śmiertelnikami. Mogą skorzystać z Miłosierdzia, nie chcą. Ale tylko dopóki żyją pysznią się. Śmierć ich nie ominie nie posiadają nic na wykupienie się od śmierci - śmierć ich zwycięża.  Krzyż łączy niebo i ziemię, Pana Boga z ludźmi ale Krzyż wskazuje na pokorę, w Krzyżu brak pychy jest tylko Królewska godność. Nie mozna mówić,że ktokolwiek zawłaszcza Krzyż. Każda grupa społeczna może Go czcić i nikt nie ma prawa przeszkadzać nikomu i nigdzie, Polska jest katolickim krajem. A mniejszości z większością powinni się szanować, Krzyż jest symbolem miłości i pokoju, pojednania -  to kogóż tak może drażnić ????  
R
ronin
15 października 2010, 13:32
Oceny Pana Jan Galarowicz są cennym głosem w dyskusji. Podobnie przedstawione w komentarzach opinie Pana Romano Manka-Wlodarczyk (a także inne na jego blogu). Jak dobrze jest czytać teksty bez obelg. Co do opinii Pana Romana Manki-Wlodarczyka na jego blogu, za interesujące uważam te z artykułu „Święta wojna” buduje system dwupartyjny. Co do pozostałych nie wypowiadam się.
Bogusław Płoszajczak
15 października 2010, 13:31
Drogi Witku, Pytasz: Co masz na myśli pisząc o "precederze"? Odpowiadam: Faktycznie, wyraziłem się skrótowo. Nie mam na mysli na pewno tych co krzyz ustawili bo w momencie gdy to robili było to spontaniczne oddanie czci zmarłym i modlitwa za ich dusze. Mniemam, że takie postępowanie jest zgodne z Wolą Bożą. Co do "procederu" to mam  na myśli "skłócaczy" we wszystkich formach robiących złą atmosferę wokół Krzyża. Chodzi zarówno o dziennikarzy (nie wszyscy oczywiście) którzy w krzywym zierciadla pokazywali ów krzyż oraz ludzi wokół krzyża jak i tych którzy zaczepiali modlących się (ktoś nawet przyniósł nieuzbrojony granat). W odniesieniu do osób robiących to z premedytacją słowo "proceder" jest chyba za słabe.
R
ronin
15 października 2010, 13:08
Oceny Pana Jan Galarowicz są cennym głosem w dyskusji. Podobnie przedstawione w komentarzach opinie Pana Romano Manka-Wlodarczyk (a także inne na jego blogu). Jak dobrze jest czytać teksty bez obelg. Szkoda, że poziomu tego nie trzymają wypowiedzi niektórych osób na DEONIE. Jakby było sympatycznie, gdyby Redakcja DEONU cenzurowała obelgi zawarte w komentarzach, jak choćby pisanie imion, nazwisk czy narodowości z małej litery. Ronin, jakby było miło i sympatycznie, a także gramatycznie, gdybyś nauczył się odmieniać poprawnie imiona i nazwiska po polsku. Jest zdecydowaną różnicą, gdy ktoś celowo przekręca nazwiska, by urazić oraz gdy ktoś inny nie zauważy literówek lub braku odmiany, (bo na przykład kopiował nazwiska i wklejał żeby było szybciej). Co innego przeoczenie, a co innego celowe przekręcanie. Stawianie znaku równości między jednym a drugim jest niesłuszne.
BD
Bóg daje szansę na miłość
15 października 2010, 12:26
1. Pustą, samotną drogą, Z sercem ciężkim od win. I ze spuszcząną głową, . Szedł marnotrawny syn. Wróć synu, wróć z daleka. Wróć synu, wróć ojciec czeka. I wychodzi na drogę, i wygląda stęskniony Czy nie wracasz do domu. Tyle razy odchodzisz i powracasz skruszony, 2. Roztrwoniłeś swą miłość, Z pustym sercem powracasz, A On tobie przebacza I wychodzi naprzeciw serce Ojca zbolałe, Wreszcie synu wróciłeś - tak czekałem. Wróć synu, wróć z daleka, Wróć, synu wróć, Ojciec czeka. Wróć jeszcze czas, nie zwlekaj, Jak długo jeszcze każesz czekać. A On zawsze dla Ciebie Ma otwarte ramiona.
A
autor
15 października 2010, 12:24
Oceny Pana Jan Galarowicz są cennym głosem w dyskusji. Podobnie przedstawione w komentarzach opinie Pana Romano Manka-Wlodarczyk (a także inne na jego blogu). Jak dobrze jest czytać teksty bez obelg. Szkoda, że poziomu tego nie trzymają wypowiedzi niektórych osób na DEONIE. Jakby było sympatycznie, gdyby Redakcja DEONU cenzurowała obelgi zawarte w komentarzach, jak choćby pisanie imion, nazwisk czy narodowości z małej litery. Ronin, jakby było miło i sympatycznie, a także gramatycznie, gdybyś nauczył się odmieniać poprawnie imiona i nazwiska po polsku.
GT
Golgota trwa nieustannie
15 października 2010, 12:17
BYŁEŚ WART TYLKO 30 SREBNIKÓW 1.Byłeś wart tylko 30 srebników wyszli po Ciebie z mieczami,z kijami. Nie trzeba było aż tylu strażników, Byłeś jak jagnię przed rzeźnikami. Ref:Mąż boleści doświadczony, Doświadczony w cierpieniu./x2 2.W milczeniu ciosy,ich pięści znosiłeś, Pluli na Twoje pobladłę oblicze. Jak owca ust Swoich nie otworzyłęś, kiedy raniły Twe ciało ich bicze. 3.Korona z cierni dla Ciebie spleciona, zdjeli Twe szaty, odziali w purpurę. Tron na Golgocie rozpostarł ramiona, zaprawdę Byłeś Żydowskim Królem.
O
Oldboy
15 października 2010, 12:14
Intencją harcerzy, którzy przynieśli Krzyż przed pałac, w moim odczuciu było upamiętnienie wszystkich ofiar smoleńskiej katastrofy z Parą Prezydencką na czele. Miał to być jakby kamień węgielny pod pomnik (?), obelisk (?) upamiętniający tylu wybitnych Polaków. Jednak to się absolutnie nie spodobało nowemu prezydentowi. Co prawda podpisał jakieś porozumienie z harcerzami o przeniesieniu Krzyża, ale nie zamierzał się z niego wywiązać. Za to pani konserwator zabytków wywiązała się ze swoich zobowiązań PO-wskich znakomicie oznajmiając, że na żaden pomnik w tym miejscu nie wyrazi zgody. Stało się tak , by nowy prezydent nie miał codziennie poczucia winy za śmierć 96 Polaków. Tylko to miałem na myśli pisząc poprzednie słowa droga ~teresa. A czy Laskowik się zeszmacił? Może tak, ale czego się można spodziewać po kabareciarzu, jak poważni politycy (opozycjoniści) zeszmacają się w TVN-ie i innych mediach codziennie.
R
ronin
15 października 2010, 12:06
Oceny Pana Jan Galarowicz są cennym głosem w dyskusji. Podobnie przedstawione w komentarzach opinie Pana Romano Manka-Wlodarczyk (a także inne na jego blogu). Jak dobrze jest czytać teksty bez obelg. Szkoda, że poziomu tego nie trzymają wypowiedzi niektórych osób na DEONIE. Jakby było sympatycznie, gdyby Redakcja DEONU cenzurowała obelgi zawarte w komentarzach, jak choćby pisanie imion, nazwisk czy narodowości z małej litery.
EB
Ewang. Barabasza się pisze
15 października 2010, 11:37
Sam Barabasz – jak dowodzi historia – choć złoczyńca był człowiekiem aktywnym oraz odważnym. Biernymi, wygodnymi tchórzami byli jednak Ci, którzy wolność mu dali, posyłając równocześnie na krzyż Chrystusa, dlatego taką postawę można nazwać ewangelią Barabasza. Ukrzyżowanie Jezusa, to największy w historii tryumf prymitywnego oportunizmu, bierności oraz kunktatorstwa. Mogło stać się dziełem jedynie społeczeństwa zakompleksionego, zniewolonego, bojaźliwego, ograniczonego, o zamkniętej świadomości. Sam zaś Jezus Chrystus, próbując nauczać to społeczeństwo – świadomie rzucał przysłowiowe perły przed wieprze. Ci, którzy idą dziś – zwłaszcza w krajach postkomunistycznych – jego drogą, mogą liczyć na podobny los. Nikt ich heroizmu, szlachetności, mądrości oraz cnót nie doceni. We współczesnej Polsce (w praktyce i wbrew pozorom) o wiele więcej zwolenników uzyskałaby postawa Barabasza, niż postawa Jezusa. Romano Manka-Wlodarczyk
EB
Ewangelia Barabasza
15 października 2010, 11:36
Ewangelia Barabasza zawsze najwięcej wyznawców posiada w społeczeństwach biernych, zdemoralizowanych, bojaźliwych, ograniczonych poznawczo, o prymitywnych instrumentach konstatowania rzeczywistości, a więc mówiąc innymi słowy w społeczeństwach zniewolonych – posttotalitarnych i postkomunistycznych. Największe zagrożenie dla demokracji płynie zawsze ze strony zbiorowiska zakompleksionych tchórzy. Tam oportunizm, konformizm oraz bezideowe kunktatorstwo natrafia na najbardziej podatny grunt. Dla systemów politycznych najniebezpieczniejsi są właśnie ludzie mali, małostkowi, ograniczeni, zakompleksieni. Tacy jednak mają największe szanse na osiągniecie sukcesu, gdyż jest ich po prostu więcej i nawzajem się wspierają. Ludziom natomiast wybitnym o wiele trudniej się przebić, albowiem ich walory budzą powszechny lęk, a także zazdrość. Wszelkiego rodzaju dyktatury, totalitaryzmy, czy inne wynaturzenia były zawsze dziełem tchórzy, a ich podstawy brały się z wewnętrznych, psychicznych, kompleksów. W społeczeństwach zakompleksionych za normę uważane jest to, co najbardziej powszechne, a nie to co najbardziej pożądane… Jeżeli na przykład powszechna jest korupcja, to ona staje się powszechnie akceptowalną normą; jeżeli finansowe malwersacje, to finansowe malwersacje; jeżeli zaś podatkowe oszustwa, to podatkowe oszustwa. Każde natomiast odstępstwo od normy – nawet gdy przebiega w pozytywnym kierunku – jest surowo piętnowane, przez tak zwaną pantoflową opinię publiczną. Patologia jest zjawiskiem, które w czystej definicji zdarza się rzadko, unikalnie i na marginesie życia społecznego. W klasycznym ujęciu powinno więc być radykalnym zaprzeczeniem normy, gdy się jednak staje powszechne, to samo przybiera jej postać… Zdaje się, iż z takim właśnie procesem mamy do czynienia w społeczeństwach postkomunistycznych, w tym i w naszym rodzimym – polskim społeczeństwie.
K
Krzyż "perłą przed wie
15 października 2010, 11:35
Dla ludzi miernych intelektualnie i nędznych moralnie każdy wyposażony w lepsze walory poznawcze oraz wyższe kwalifikacje etyczne człowiek, to „oszołom”. Mniej ambitna (żeby nie powiedzieć wartościowa) cześć społeczeństwa, używa celowo tej kategorii, aby się bronić. „Oszołom” to ktoś ideowy, pryncypialny, uczciwy, myślący inaczej od pozostałych, bo w sposób bardziej ambitny, złożony i przenikliwy. Dobry jest ten, co nic nie robi… Gdy w styranizowanym przez właściciela, bądź zarządcę zakładzie pracy znajdzie się jeden odważny śmiałek, który przeciwstawi się jego wyzyskowej polityce, to ludzie zazwyczaj poprą (choćby poprzez bierność) tego pierwszego, gdyż on posiada realne wpływy, przywileje oraz możliwości. Najważniejsze, niepisane prawo Kodeksu pracy brzmi: – że pracodawca ma zawsze rację. W warunkach deficytu pracy, reguła ta urasta wręcz do rangi dekalogu… W poszczególnych środowiskach pozytywną opinię posiadają najczęściej Ci, którzy się niczym szczególnym nie wyróżniają, nie dysponują żadnymi atutami, nie podejmują jakichkolwiek inicjatyw, nie naruszają szkodliwych układów, praktyk, czy stereotypów, nie walczą z patologiami, nie zagrażają tym, którzy na lokalnym poziomie dzierżą władzę. Ludzie zaś wartościowi, utalentowani, bezinteresowni, ambitni, aktywni są zazwyczaj dyskredytowani. Nazywa ich się „oszołomami”, bo głoszone przez nich prawdy oraz prezentowane postawy są dla pozostałej części pospólstwa tak trudne, że aż oszołamiające… Są po prostu za ambitne, aby je większość mogła zrozumieć!
KJ
Krzyż jak "perły przed w
15 października 2010, 11:33
HARCERZE  przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie "RZUCILI  PERŁY  PRZED  WIEPRZE" ... i tak to się ma jak Ewangelia Barabasza… zaczął ją  pisać niestety Pan Prezydent Bronisław Komorowski. Naiwne jest oczekiwanie ludzi sprawiedliwych, że bezideowe, zdemoralizowane społeczeństwo doceni ich cnoty. Tak samo naiwne jest oczekiwanie ludzie uczonych, że zniewolone w myśleniu czarnobiałym, bezalternatywnym społeczeństwo doceni ich mądrość, albo ludzi aktywnych, że bierne społeczeństwo doceni ich aktywność. W takich sytuacjach obowiązuje stara łacińska dewiza: – „Margaritas ante porcos“, czyli w tłumaczeniu na język polski: – „Nie rzucaj pereł przed wieprze”. Gdyby dziś na rynku w Warszawie, Poznaniu, czy Krakowie zapytać: – kogo uwolnić Jezusa czy Barabasza, to lud krzyczałby, że Barabasza… Jeżeli jesteś mądrym wśród głupców, to sam ostatecznie wyjdziesz na największego głupca, gdyż oni nie są w stanie pojąć Twojego rozumowania; jeżeli zaś jesteś uczciwym wśród złodziei, to zawsze w ich oczach wyjdziesz na frajera, gdyż oni nie są w stanie uszanować Twojego pryncypialnego zachowania. Do tłumu łatwiej przemówi głoszący uproszczone prawdy „podwórkowy krzykacz”, niż analizujący rzeczywistość na wiele sposobów – wielowymiarowo wykształcony profesor. Rozgrzeszenie prędzej otrzyma skorumpowany łapówkarz, niż uczciwy, nieskazitelny urzędnik, albowiem w końcu zwycięży pogląd, że wszyscy kradną, albo że tylko ryba nie bierze. Jeżeli nie korzystasz z okazji, nie dorabiasz się chwytając każdej z dostępnych możliwości, nie bierzesz walizki z pieniędzmi „pod stołem”, to jesteś głupim, naiwnym, frajerem. /R.M-W./
T
teresa
15 października 2010, 10:50
Oldboy-u-czy nawiązujesz do Suterhlanda? ,to znaczy satyry z panem Laskowikiem w Operze Bydgoskiej?Wyłączyłam to dziadostwo w ch. Starczy ,trzeba wiedzieć ,kiedy zejść ze sceny.Jest to czas,kiedy zęby nie trzymają się jamy ustnej mimo kl;eju.
W
wanda
15 października 2010, 10:36
Nie ma różnych Krzyżów.Krzyż jest jeden.Albo wyraża się zgodę na zawiśnięcie na nim ,albo bojąc się cierpienia ,plecie się dyrdymały. Nadszedł czas  oddania życia za Krzyż.Mam wiarę w to,że nasi księża bedą potrafili przeprowadzić nas przez ten czas ,pomimo ich obecnej  lekkomyślności.I,że nie opuszczą Narodu w chwili Prawdy.Tak jak zawsze w Polsce ,nie opuszczą Narodu.W cierpieniu będą z Narodem.Mowią nam ,że Kościół jest ponadnarodowy.Na Ukrainie babciom polskim każe się śpiewać w kościele po ukraińsku-"Maryjo,Królowo Świata ,zamiast -Maryjo Królowo Polski.Na Wschodzie Polskość to katolicyzm,a katolicyzm to polskość.Nawet jeśli do Kościoła zaglądają  i przystają Rosjanie,Bałorusini,Ukraińcy.....to wchłania ich potem zywioł prawosławny,bo to ich dziedzictwo.I tylko cud może zasypać tę przepaść.W dalekich ostępach Wschodu pięknie wspomagają się Popi i Księża katoliccy.Krzyż jest jeden.Nie ma odcieni partyjnych,politycznych.Pod krzyżem każdy ma prawo stać.Pod warunkiem,że jest gotów oddać za Krzyż swe życie.
O
Oldboy
15 października 2010, 10:31
Nie było by całego zamieszania z Krzyżem Harcerskim, gdyby przez właściwe osoby podjęta została decyzja zgodna z intencją młodych ludzi, którzy Krzyż w tym miejscu postawili. Zabrakło odwagi, albo ktoś ma coś złego na sumieniu.
F
Filozof
15 października 2010, 10:28
   A gdyby krzyż umieścić na dachu pałacu? Co by się zmieniło? Nastawienie rządu do  kleru,ludzi do Boga,polityków do za granicy?  A może uznanoby ,że Kościół przejął władzę i dyktuje warunki?
W
witek
15 października 2010, 10:26
Według mnie: organizatorzy tego procederu Boga raczej się nie boją skoro poswiecaja Go dla swoich interesów. Nieświadomi wykonawcy - co do nich to mam nadzieję w miłosierdziu Boga. Co masz na myśli pisząc o "precederze"? Precederem było postawienie krzyża, czy jego skryte usunięcie? Organizatorzy czyli kto, harcerze czy siły skupione wokół PO? Nieświadomi wykonawcy to bojówki PO, kopiące ludzi pod krzyżem, czy modlący się tam ludzie? Bezrefleksyjnie powtarzasz przekaz propagandowy PO, czy została Ci jeszcze z czasów komunistycznych instynktowna nienawiść do prawdy?
A
Alfista
15 października 2010, 10:25
Ciekawie by to wszystko wyglądało gdyby katastrofa wydarzyła się za czasów rządu PiS-u i premiera Jarosława Kaczyńskiego, ale co ja piszę nie mogła się wydarzyć w tamtych czasach.
Bogusław Płoszajczak
15 października 2010, 10:07
Co do "czasu na spokojniejszy namysł": Taki czas już był dawno, namysł wykonano. Nawet Czesław Miłosz ostrzegał przed instrumentalnym używaniem Krzyża. On nawet uzywał ostrzejszych słów anizeli Ksiądz Biskup. Tylko co z tego? Były też wojny religijne, był czas ekspansji kolonialnej pod pozorem niesienia Ewangelii.... Powtarzam: "Tylko co z tego?" Według mnie: organizatorzy tego procederu Boga raczej się nie boją skoro poswiecaja Go dla swoich interesów. Nieświadomi wykonawcy - co do nich to mam nadzieję w miłosierdziu Boga.