Święci posłowie

(fot. PAP/Jacek Turczyk)

Za nami uroczystość Wszystkich Świętych i dzień zaduszny. Dni, które dają wręcz odczuć, że "jest inny świat" i dają też jakieś wytchnienie od zgiełku i zabiegania codzienności. Dobrze przeżyte pozwalają nabrać dystansu do codziennych problemów, także do politycznych swarów i zawirowań, wyborczych porażek i zwycięstw. Refleksja nad kruchością i przemijaniem ludzkiego życia zmienia optykę widzenia także tych spraw.

Źle by się jednak stało, gdybyśmy poprzestali na dwudniowym wyciszeniu, zadumie i modlitwie. W tej ciszy powinniśmy może usłyszeć wołanie grobów do naszych sumień i to wołanie winno w nas pozostać. Wśród tych głosów powinniśmy usłyszeć także milczące wołanie tych, co "szli za Polskę na śmierć po kolei, jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec", i tych, co całym życiem jej służyli; wołanie polskich grobów, i tych, rozsianych po całym świecie, i tych bliskich, jak żoliborski grób bł. ks. Jerzego czy świętojański Prymasa Tysiąclecia. Wołanie to powinno być dziś jakimś krzykiem naszych sumień, co zrobiliśmy z naszą miłością do Ojczyzny i Kościoła. Nawet jeśli w takim wołaniu zniesmaczy kogoś niemodny dziś patos, nie zagłuszajmy go. Nie bójmy się też pozornego patosu wołania o świętość, także w życiu społecznym i politycznym. Z pewnością przecież w tej "wielkiej rzeszy świętych każdego narodu i wszystkich pokoleń", którą odsłonił nam św. Jan w liturgii dnia Wszystkich Świętych, jest miejsce i dla polityków, a znaleźć się w niej, to zwycięstwo nieporównywalne z największym nawet zwycięstwem wyborczym.

Zaangażowanie polityczne nie tylko nie stoi w opozycji do zdobywania świętości, ale - jak czytamy np. w Nocie Doktrynalnej Kongregacji Nauki Wiary, podpisanej przez kard. Ratzingera, może stanowić ważną formę realizacji chrześcijańskiego powołania oraz drogę osiągania świętości, jak miało to miejsce w życiu wielu czczonych przez Kościół mężczyzn i kobiet różnych epok, m.in. św. Tomasza More’a, ogłoszonego przez Jana Pawła II Patronem Rządzących i Polityków. Nie trzeba zresztą sięgać do tak dalekiej przeszłości, jak czasy Tomasza More’a.

Od 2004 r. toczy się proces beatyfikacyjny jednego z najważniejszych polityków powojennej Europy, wybitnego męża stanu, Roberta Schumana. Był głęboko wierzącym katolikiem, poważnie myślał o tym, by zostać księdzem. Przyjaciele odradzali mu, twierdząc, że święci XX wieku noszą świeckie ubrania a współczesny świat najbardziej potrzebuje zaangażowanych katolików świeckich. Schuman był takim zaangażowanym katolikiem jako minister finansów, premier, minister spraw zagranicznych i przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Swoją polityczną służbę Francji i Europie rozpoczynał prawie każdego ranka od Mszy św. Jest jednym z "ojców założycieli" zjednoczonej Europy i zawsze podkreślał, że "wartość Europy to Europa wartości".

Oczywiście dziś w Europie, także w Polsce, w całym życiu społecznym, w polityce, obyczajowości i kulturze świętość nie wydaje się być w cenie. Nierzadko daje się słyszeć słowa: nie bądź taki święty. Świat współczesny, może nie wprost, ale przecież bardzo wyraźnie mówi dzisiaj człowiekowi: wszystko ci wolno, ale nie bądź taki święty! Na różne sposoby ośmiesza się tradycyjne i ewangeliczne wartości, z których w codzienności buduje się świętość, a walkę z nimi nierzadko czyni się miarą postępu i nowoczesności. Dla wielu przestała być już skandalem obecność w parlamencie osób, które jawnie propagują oczywistą demoralizację, skandalem zaś jest obecność w tym samym parlamencie Chrystusowego krzyża.

Żyjemy niewątpliwie w czasach niespotykanego wcześniej zatarcia granicy między dobrem a złem, między świętością a grzechem, w czasach wielkiej antyewangelizacji. Ale właśnie w takich czasach tym bardziej potrzeba ludzi świętych, jak w nocy potrzeba światła. Potrzeba ich bardzo także w polityce, nawet jeśli w tej sferze świętość będzie oskarżana o naruszanie świeckości państwa. Daj Boże, by nie zabrakło takich ludzi wśród polskich parlamentarzystów, którzy za kilka dni zostaną zaprzysiężenie na rozpoczynającą się kadencję; by było wielu takich, którzy rozumieją, iż dla chrześcijanina także polityka ma być służbą Chrystusowi i realizacją chrześcijańskiego powołania, będąc tym samym najlepszą służbą Ojczyźnie, ludziom i dobru wspólnemu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Święci posłowie
Komentarze (7)
P
per...
4 listopada 2011, 09:48
Tak, pomieszały się im, bo niektórzy to tu chyba wogóle nic nie czytają, tylko lubią gdzie się da pisać i pisać oraz kopiować i wklejać ... ;))))) Proponuję założyć dla nich blog pt.: "Pisz co chcesz" ;))))))))))))))))
?
?
4 listopada 2011, 09:04
 chyba się komentującym artykuły pomieszały :-)
.
.
4 listopada 2011, 08:51
Ksiądz Boniecki miał pecha o tyle, że nie jest w zgromadzeniu Redemptorystów. Tam nikomu ust nie zamykają. Nawet tym, co mówią głupoty. On głupot nie mówi. Ale może to jest właśnie powód, by go skasować. Nie wiem, czy Jego przełożony ma większe zasługi w spełnianiu swej misji, bo w przeciwieństwie do ks. Bonieckiego nie dał się jeszcze poznać szerszemu ogółowi.TVN. Na pytanie prowadzącej program dziennikarki: czy w polskim Sejmie powinien wisieć krzyż, czy nie?, były redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" niejaki ks Boniecki odparł, że obie odpowiedzi są poprawne. Czyli księdzu (?!) Bonieckiemu krzyż jest obojętny ! A dlaczego nie jest zapraszany do telewizji ks. Isakowicz-Zaleski, albo biskup Głódź lub Mering, skoro wszędzie zapewnia się o pluralizmie wypowiedzi ? Odpowiedź jest oczywista. Bo tylko ksiądz Boniecki lub bp. Pieronek najlepiej nadają się do publicznego rozgrzeszania zła, które się dzieje na naszych oczach. Swego czasu hasło reklamowe "Gazety wyborczej" brzmiało: "Niezależnie od pogody - mamy własne zdanie", a niepisane "Tygodnika Powszechnego" cały czas od 20-tu lat brzmi: "niezależnie od prawdy - mamy własne zdanie". Otóż to właśnie - ks Boniecki śmiertelnie zaraża, a miał być jako kapłan lekarstwem ! O takich to kapłanach Chrystus mówi: "Z wierzchu stwarzacie pozory, by wydawało się ludziom, żeście sprawiedliwi, lecz jesteście pełnymi obłudy i nieprawości tylko! Węże! Plemię żmijowe...". Jakoś nie widać żeby Cie czymś  ksiądz Boniecki zaraził :-).
1
123
4 listopada 2011, 02:55
Ksiądz Boniecki miał pecha o tyle, że nie jest w zgromadzeniu Redemptorystów. Tam nikomu ust nie zamykają. Nawet tym, co mówią głupoty. On głupot nie mówi. Ale może to jest właśnie powód, by go skasować. Nie wiem, czy Jego przełożony ma większe zasługi w spełnianiu swej misji, bo w przeciwieństwie do ks. Bonieckiego nie dał się jeszcze poznać szerszemu ogółowi.TVN. Na pytanie prowadzącej program dziennikarki: czy w polskim Sejmie powinien wisieć krzyż, czy nie?, były redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" niejaki ks Boniecki odparł, że obie odpowiedzi są poprawne. Czyli księdzu (?!) Bonieckiemu krzyż jest obojętny ! A dlaczego nie jest zapraszany do telewizji ks. Isakowicz-Zaleski, albo biskup Głódź lub Mering, skoro wszędzie zapewnia się o pluralizmie wypowiedzi ? Odpowiedź jest oczywista. Bo tylko ksiądz Boniecki lub bp. Pieronek najlepiej nadają się do publicznego rozgrzeszania zła, które się dzieje na naszych oczach. Swego czasu hasło reklamowe "Gazety wyborczej" brzmiało: "Niezależnie od pogody - mamy własne zdanie", a niepisane "Tygodnika Powszechnego" cały czas od 20-tu lat brzmi: "niezależnie od prawdy - mamy własne zdanie". Otóż to właśnie - ks Boniecki śmiertelnie zaraża, a miał być jako kapłan lekarstwem ! O takich to kapłanach Chrystus mówi: "Z wierzchu stwarzacie pozory, by wydawało się ludziom, żeście sprawiedliwi, lecz jesteście pełnymi obłudy i nieprawości tylko! Węże! Plemię żmijowe...".
TK
tomasz k.
4 listopada 2011, 01:23
Ksiądz Boniecki miał pecha o tyle, że nie jest w zgromadzeniu  Redemptorystów. Tam nikomu ust nie zamykają. Nawet tym, co mówią głupoty. On głupot nie mówi. Ale może to jest właśnie powód, by go skasować.  Nie wiem, czy Jego przełożony ma większe zasługi w spełnianiu swej misji, bo w przeciwieństwie do ks. Bonieckiego nie dał się jeszcze poznać szerszemu ogółowi.
WS
wierzący sceptyk
3 listopada 2011, 20:07
 Brzmi to pięknie, ale chyba jednak - niestety - mało realistycznie. Jakoś trudno uwolnić mi sie od przekonania, że i tym co w sejmie walczą z krzyżem i tym co go bronią, wcale nie chodzi o krzyż a o swoje elektoraty. Dla ludzi takich, jak np Marek Jurek, którzy konsekwetnie próbowali wiązać politykę z wiernością Ewangelii raczej w polskiej polityce miejsca nie ma.
P
per...
3 listopada 2011, 16:06
O właśnie, dziękuję za przypomnienie słów JPII "NIe lękajcie się być świętymi!". A wszystkim politykom może warto byłoby zrobić jakieś obowiązkowe rekolekcje na ten temat :))), chyba większość z nich jest ochrzczona więc powinni przyjść ochoczo.