Tegoroczne Oscary pod znakiem krytyki Trumpa i hołdu dla Los Angeles

Fot. PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN
PAP / tk

97. ceremonia wręczenia Oscarów ma oddać hołd Los Angeles – miastu marzeń, które zmaga się z pożarami. Wydarzenie może przynieść artystyczne niespodzianki oraz krytykę pierwszych tygodni prezydentury Donalda Trumpa. Wśród nominowanych do tytułu najlepszego filmu znajdują się m.in. "Anora" Seana Bakera oraz "The Brutalist" Brady’ego Corbeta.

  • Gala Oscarów upamiętni miasto marzeń, które ucierpiało w wyniku pożarów.
  • Ceremonia może zawierać odniesienia do rządów Donalda Trumpa oraz wzbudzać dyskusje wokół nominowanych filmów.
  • W wyścigu o statuetkę dla najlepszego filmu liczą się "Anora" Seana Bakera i "The Brutalist" Brady’ego Corbeta.
  • "Pod wulkanem" Damiana Kocura nie przeszedł do finałowej selekcji, ale Polacy mogą kibicować duńskiej "Dziewczynie z igłą".

Dzisiaj trudno sobie wyobrazić, że pierwsza w historii uroczystość wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, zorganizowana w 1929 r., trwała kilkanaście minut. Przyzwyczailiśmy się, że Oscary są kilkugodzinną ceremonią, śledzoną przez miliony widzów na całym świecie. Z myślą o nich organizatorzy podjęli decyzję, że gala zaczynać się będzie wcześniej. W ub.r. wystartowała o północy czasu polskiego, tym razem będzie ją można oglądać od godz. 1. Szczegóły scenariusza są trzymane w tajemnicy. CEO Akademii Bill Kramer i prezydentka Janet Yang zapowiedzieli jednak, że wydarzenie będzie hołdem dla Los Angeles, miasta marzeń, które ostatnio ucierpiało wskutek niszczycielskich pożarów.

DEON.PL POLECA

 

 

"Jesteśmy zdruzgotani skutkami pożarów i skalą strat, które dotknęły wielu członków naszej społeczności. Akademia zawsze była siłą jednoczącą branżę filmową. W obliczu obecnych trudności też jesteśmy zobowiązani do wspólnego działania. Chcemy wykorzystać tę okazję, by uczcić branżę. Przejdziemy przez to razem i zapewnimy poczucie uzdrowienia globalnej społeczności filmowej" – podkreślili we wspólnym oświadczeniu.

Aluzje do rządów Donalda Trumpa

Od lat w trakcie ceremonii oscarowej celebracja i rozrywka ścierają się z mocnymi, politycznymi wypowiedziami. Takich aluzji zapewne nie zabraknie również w tym roku - tym bardziej że 97. gala będzie pierwszą od czasu powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu. Wydarzenie może też obfitować w artystyczne zwroty akcji.

Styczniowe nominacje wskazywały na wielki triumf twórców "Emilii Perez". Obraz otrzymał 13 szans na statuetki, m.in. w kategoriach najlepszy film, reżyseria, aktorka pierwszoplanowa (Karla Sofia Gascon) i drugoplanowa (Zoe Saldana). Środowisko zachwyciło świeże spojrzenie Jacquesa Audiarda, który w swoim dziele połączył konwencje musicalu, kryminału i telenoweli. Francuski reżyser stworzył dzieło o prawniczce Ricie (w tej roli Saldana), która pomaga baronowi narkotykowemu dopełnić formalności związanych z zabiegiem korekty płci. Tak poznaje Emilię, która ma zupełnie inny system wartości niż szef kartelu. Gascon została pierwszą osobą transpłciową nominowaną do Oscara za główną rolę kobiecą. Była murowaną faworytką do nagrody, ale po tym, jak odkryto jej stare, islamofobiczne wpisy na Twitterze, szanse na wygraną drastycznie zmalały. Również Audiard znalazł się w ogniu krytyki. Meksykanie zarzucili mu m.in. brak szacunku dla ofiar karteli, a społeczność LGBTQ+ - że powielił wiele stereotypów na temat osób transpłciowych.

Jaki filmy mają szansę na Oscara?

W obliczu tej dyskusji niezbyt prawdopodobne wydaje się zwycięstwo "Emilii Perez" w głównej kategorii. Walka o status najlepszego filmu rozegra się raczej między "Anorą" Seana Bakera i "The Brutalist" Brady’ego Corbeta. Historia striptizerki poślubiającej syna rosyjskiego oligarchy zdobyła canneńską Złotą Palmę - i w tym wypadku nie obyło się bez kontrowersji. Intencje twórcy, który w czasie trwającej w Ukrainie wojny kreuje romantyczny wizerunek "Nowych Rosjan", u europejskiej publiczności wzbudziły słuszne wątpliwości. Akademicy mogą ich nie podzielać.

DEON.PL POLECA


Ale w tej rozgrywce jest jeszcze co najmniej jeden liczący się tytuł – "The Brutalist". Ponad trzygodzinna opowieść Corbeta o żydowskim architekcie Laszlo Tothcie wybudzonym z amerykańskiego snu została okrzyknięta przez krytyków mianem dynamicznego, epickiego dzieła, które udowadnia, że rozmiar – i rozmach – mają znaczenie. Corbet może sięgnąć także po statuetkę za najlepszą reżyserię. Chyba że Akademicy postawią na Coralie Fargeat, nominowaną za "Substancję". Gdyby tak się stało, francuska reżyserka byłaby czwartą kobietą w historii – po Kathryn Bigelow, Chloe Zhao i Jane Campion - uhonorowaną w tej kategorii.

Polski kandydat do Oscara już odpadł

Polski kandydat do statuetki za najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy – "Pod wulkanem" Damiana Kocura – odpadł z wyścigu po Oscara już na etapie shortlisty. Choć nie mamy swojego oficjalnego reprezentanta w tej kategorii, możemy trzymać kciuki za reprezentującą Danię "Dziewczynę z igłą" Magnusa von Horna. Obraz nawiązuje do historii Dagmar Overbye, którą w 1921 r. skazano na karę śmierci.

Ceremonia wręczenia 97. nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej odbędzie się w hollywoodzkim Dolby Theatre. Transmisję będzie można oglądać w Canal+. Nazwiska laureatów ogłoszą m.in. Penelope Cruz, Emma Stone, Willem Dafoe, Selena Gomez, Cillian Murphy, Oprah Winfrey, Robert Downey Jr. oraz Scarlett Johansson. Gospodarzem uroczystości będzie Conan O’Brien. Amerykańskiego aktora, komika i scenarzystę zobaczymy w tej roli po raz pierwszy.

Źródło: PAP / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Tegoroczne Oscary pod znakiem krytyki Trumpa i hołdu dla Los Angeles
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.