Ulica Boleść

Ulica Boleść
Małgorzata Bilska

Kiedy półtora tygodnia temu Polskę obiegła informacja, że bp Piotr Jarecki, kierując samochodem pod wpływem alkoholu, "zaparkował" na latarni u zbiegu Wisłostrady z ul. Boleść w Warszawie, część katolików wpadła w popłoch. Znowu zgorszenie! Wrogowie Kościoła będą mieli używanie! Nic podobnego się nie stało, bo biskup bez uników przyznał się do choroby i uciął plotki na wstępie.

Umiar w ocenach zachował nawet Tomasz Lis, który część swojego poniedziałkowego programu poświęcił kwestii alkoholizmu księży. Jego gościem w studiu był ks. Stanisław Kowalski, alkoholik, który po przejściu terapii, nie pije od 20 lat.

DEON.PL POLECA

Uzależnienie od alkoholu nie omija żadnych grup społecznych - ani kobiet (kiedyś upajanie się przez panie było nie do pomyślenia), ani księży, ani grup zawodowych obdarzonych szczególnym prestiżem i społecznym zaufaniem, np. lekarzy. Wyżej wymienionym najtrudniej przyznać się do problemu, gdyż właśnie od nich większość z nas oczekuje, że zachowają wysokie standardy etyki jak i odpowiedzialności za innych.

Przyznanie się do alkoholizmu jest sprawą kluczową. Pierwszym krokiem do trzeźwienia. Bo alkoholizm jest chorobą opartą na tzw. mechanizmie "iluzji i zaprzeczeń". Ludzie, gdy mają grypę, szkarlatynę lub inną chorobę, szukają pomocy u lekarza. Choroba alkoholowa - jak każde uzależnienie - cechuje się tym, że zaprzecza się jej istnieniu. Objawy się bagatelizuje (zawsze obwinia się innych, alkohol - nigdy) wierzy się w to, że panuje się nad sytuacją. W każdej chwili można przecież przestać - tylko akurat pojawiła się okazja i w złym tonie byłoby odmówić... Odmawianie przestało być kwestią wolnego wyboru i siły woli. Lecz jak się do tego przyznać? Duma alkoholika nie pozwala. Iluzja trwa.

Alkoholizm to przymus picia pomimo szkód, jakie się ponosi.

Jeśli ktoś ma w głowie stereotyp brudnego pijaka, chwiejącego się przed sklepem lub spelunką z butelką denaturatu, to niech natychmiast go stamtąd wyrzuci. Alkoholizm nie jest chorobą biedy czy smutnych blokowisk, gdzie nie ma atrakcyjnych rozrywek, a jest o czym zapominać.... Łamie ludzi wykształconych, wrażliwych, bogatych, myślących, którym w zasadzie nic nie brak. Jest chorobą demokratyczną i może dopaść każdego.

Właśnie ruszyła kampania społeczna "Alkosfery. Picie w biznesklasie", która uświadamia nam istnienie grupy HFA - wysokofunkcjonujących alkoholików (z ang. high- functioning alcoholic) - skrót oznacza pozornie dobrze przystosowanych ludzi sukcesu, którzy mają rodzinę, dom, znakomitą (choć stresującą) pracę, przyjaciół, perspektywy rozwoju. Piją drogie i dobre trunki. Elegancko się ubierają, brylują na salonach, jeżdżą drogimi samochodami. Aż do chwili, gdy coś wreszcie "tąpnie" i nie da się dłużej udawać. Wjadą na własną ulicę Boleść, gdzie znajdzie ich ktoś z "alkomatem".

Spożycie alkoholu w Polsce - pomimo polityki antyalkoholowej, kampanii i działań profilaktycznych - wzrasta. W przeliczeniu na jednego mieszkańca roczne spożycie 100 proc. alkoholu przekroczyło w 2007 r. 9 litrów, utrzymuje się na poziomie ok. 9,3 litra (za www.parpa.pl ) - wliczając w to niemowlęta, dzieci, seniorów i abstynentów. Szacuje się, że 700 - 800 tys. Polaków, to alkoholicy. Jeśli przyjmiemy, że choć połowa z nich ma kilkuosobową rodzinę, krąg dramatycznych szkód powodowanych przez alkohol rozszerza się do kilku milionów. Kolejna, duża grupa osób pije ryzykownie.

Alkolizm jest nieuleczalny, ale można go zaleczyć i normalnie żyć, trwając w abstynencji. W grupach AA (Anonimowych Alkoholików) funkcjonuje określenie, że alkoholik jest niczym kiszony ogórek: przekroczył granicę i nigdy nie będzie świeżym warzywem. W organizmie doszło do zmian, których nie da się odwrócić. Są jednak skuteczne metody terapii. Trzeba tylko ją podjąć!

Choroba ta nierzadko jest śmiertelna. Ale żeby spowodować śmierć, swoją lub innych, nie trzeba się (sic!) uzależnić. Wystarczy siąść za kółkiem po paru lampkach wina - ufając tzw. "mocnej głowie". No bo zło spotyka tylko słabych, którzy nie wiedzą, ile można wypić. Okazji do toastów nie brakuje. Jedną z nich może być nawet Wszystkich Świętych. Gdy człowiek tak długo nie widział się z rodziną, jak się oprzeć pokusie?

W programie Lisa pojawił się cenny wątek. Dlaczego nie reagujemy, gdy ktoś przy nas nadużywa alkoholu, pijany jeździ samochodem lub motorem, brnie w kłopoty? Dlaczego namawiamy do picia i nie tolerujemy odmowy? Picie jest normalne, abstynencja nie. Trudno być nienormalnym. Ale to my tworzymy te normy i zwyczaje!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ulica Boleść
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.