Pierwsze od 37 lat sobotnie posiedzenie Izby Gmin rozpoczęło się od wystąpienia szefa rządu, który przekonywał, że porozumienie jest najlepszym rozwiązaniem, a dokończenie brexitu pomoże załagodzić podziały społeczne wokół tego tematu.
"Najlepsze możliwe rozwiązanie"
"Moim zdaniem osiągnęliśmy najlepsze możliwe rozwiązanie. Muszę powiedzieć tej Izbie, z całą szczerością, że niezależnie od tego, do napisania jakich listów może próbować zmusić rząd, nie zmieni to mojej oceny, że dalsze opóźnienie jest bezcelowe, kosztowne i głęboko szkodliwe dla zaufania publicznego" - mówił Johnson, nawiązując do tego, że jeśli w sobotę Izba Gmin nie poprze porozumienia lub nie zgodzi się na brexit bez umowy, będzie on zmuszony do zwrócenia się do UE z wnioskiem o kolejne opóźnienie terminu wyjścia.
"Nie trzeba przypominać Izbie, że jest to drugie porozumienie i czwarte głosowanie, trzy i pół roku po głosowaniu narodu w sprawie brexitu. W ciągu tych lat zrywały się przyjaźnie, dzieliły rodziny, a uwagę tej Izby pochłaniała jedna sprawa, która czasami wydawała się nie do rozwiązania" - mówił Johnson.
Poprawka przewidująca odłożenie głosowania
Nie wiadomo jednak, czy do głosowania nad poparciem porozumienia w ogóle dojdzie w sobotę. Spiker Izby Gmin John Bercow poinformował, że jedną z poprawek, którą dopuścił do głosowania podczas sobotniego posiedzenia na temat umowy z UE w sprawie brexitu, jest ta przewidująca odłożenie głosowania nad poparciem umowy.
Poprawkę złożył były poseł konserwatywny, a obecnie niezależny Oliver Letwin. Przewiduje ona wstrzymanie poparcia dla umowy do czasu, gdy stosowne ustawy nie zostaną przyjęte i nie wejdą w życie. Według założenia, celem jest uniknięcie "przypadkowego brexitu bez umowy", czyli sytuacji, w której posłowie poparliby porozumienie, ale ustawa nie przejdzie całego procesu legislacyjnego przed 31 października i Wielka Brytania mimo porozumienia politycznego z UE, musiałaby wyjść bez umowy.
Jednak przyjęcie tej poprawki oznaczałoby, że zgodnie z ustawą o wyjściu z UE (tzw. ustawą Benna) Johnson będzie się musiał zwrócić do Brukseli o przesunięcie terminu do 31 stycznia 2020 r. W tej sytuacji według rządu głosowanie nad poparciem porozumienia w sobotę byłoby bezcelowe i najprawdopodobniej zostałoby zdjęte z porządku obrad.
"Wersja gorsza od proponowanej przez May"
Odpowiadając na wystąpienie Johnsona, lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn zapowiedział, że jego ugrupowanie nie poprze porozumienia. Nawiązując do słów Johnsona, że pomimo obiekcji sceptyków zmienił on umowę z UE, Corbyn przyznał, iż premierowi faktycznie się to udało - na gorsze. Ocenił, że obecna wersja jest nawet gorsza niż ta forsowana przez Theresę May, która trzy razy została odrzucona przez Izbę Gmin.
Lider Partii Pracy powiedział, że rozumie "zmęczenie i frustrację" związaną z ciągnącym się procesem brexitu, ale umowa uzgodniona przez Borisa Johnsona spowoduje zbiednienie ludzi, czego wyborcy nie wybaczą politykom.
Także pozostali przywódcy ugrupowań opozycyjnych - a także wspierającej mniejszościowy rząd konserwatystów północnoirlandzkiej Demokratycznej Partii Unionistów (DUP) -skrytykowali porozumienie i mówili, że będą głosować przeciw.
Wynik trudny do przewidzenia
Głosowanie, najpierw nad poprawką Letwina, a później ewentualnie nad poparciem dla porozumienia z UE, spodziewane jest najwcześniej po 15:30 polskiego czasu. Wynik jednego i drugiego głosowania jest trudny do przewidzenia; wśród konserwatystów jest grupa posłów, których poparcia Johnson nie może być pewien, z kolei wśród laburzystów są tacy, którzy wbrew stanowisku partii poprą rząd. Nie jest także znane stanowisko części posłów niezależnych.
Jeśli posłowie nie zaakceptują porozumienia, ani nie zgodzą się na wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez umowy, to zgodnie z ustawą Benna premier Johnson będzie zobligowany do zwrócenia się do Brukseli z wnioskiem o kolejne przesunięcie brexitu - do 31 stycznia 2020 r.
Skomentuj artykuł