12 kwietnia ruszy konkurs na prezesa IPN
12 kwietnia ruszy konkurs na nowego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej - zdecydowała w czwartek Rada IPN. Jej szef prof. Andrzej Paczkowski mówi o nadziei na wybór prezesa przez parlament jeszcze przed wakacjami.
IPN jest ostatnią instytucją, której szef zginął w katastrofie smoleńskiej, a wciąż nie ma pełnoprawnego następcy. Prezes IPN Janusz Kurtyka był jedną z ofiar 10 kwietnia 2010 r.
Na inauguracyjnym posiedzeniu nowo powołana Rada podjęła uchwałę, że konkurs zostanie ogłoszony 12 kwietnia i potrwa miesiąc. Publiczne przesłuchania kandydatów mają się odbyć 30-31 maja, po czym ewentualnie wyłoniony przez Radę kandydat będzie przedstawiony parlamentowi. Na 5-letnią kadencję ma go powołać Sejm, za zgodą Senatu, zwykłą większością głosów.
"Mamy nadzieję, że jeszcze przed wakacjami prezes zostanie wybrany" - powiedział PAP wybrany na przewodniczącego Rady znany historyk PRL, 72-letni prof. Andrzej Paczkowski. Dodał, że warunki dla kandydatów na prezesa nie ulegną zmianie w porównaniu z poprzednimi konkursami.
Prezesem IPN może być obywatel polski, spoza członków Rady IPN, wyróżniający się "wysokimi walorami moralnymi oraz wiedzą przydatną w pracach Instytutu" i jest niekarany; nie był agentem ani oficerem służb specjalnych PRL oraz nie ma związków z obecnymi służbami specjalnymi RP; nie jest też członkiem partii politycznej czy związku zawodowego i nie prowadzi "działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu". Do konkursu może przystąpić osoba, która ma wykształcenie wyższe z tytułem naukowym, doświadczenie na stanowisku kierowniczym; zna problematykę IPN i odpowiednich ustaw; zna języki obce.
Zdaniem mediów faworytami są szefowie oddziałów IPN: warszawskiego - Jerzy Eisler i krakowskiego - Marek Lasota. Ponadto media piszą o możliwości kandydowania dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Pawła Machcewicza oraz ministra w rządzie Tadeusza Mazowieckiego Aleksandra Halla. Członkowie Rady podkreślali, że niektóre z tych osób ogłosiły już, że nie wystartują. Nie chcieli spekulować co do możliwych kandydatów. Prof. Dudek podkreślił, że nowy prezes będzie przede wszystkim musiał być odporny na naciski polityczne, ale też musi być i menedżerem.
Zgodnie z prawem pierwsze posiedzenie Rady zwołał p.o. prezes IPN Franciszek Gryciuk. Jej członkami są: z nominacji Sejmu - historycy: Andrzej Chojnowski, Antoni Dudek, Andrzej Friszke, Andrzej Paczkowski i Tadeusz Wolsza; z nominacji Senatu - historycy Grzegorz Motyka i Bolesław Orłowski oraz - wyłonieni jeszcze w 2010 r. przez prezydenta Bronisława Komorowskiego - prokurator IPN Antoni Kura i sędzia SN w stanie spoczynku Andrzej Wasilewski. Wiceszefami Rady zostali Chojnowski, Friszke i Kura.
Według nowelizacji ustawy o IPN autorstwa PO z 2010 r., z chwilą inauguracji Rady do historii przeszło 11-osobowe Kolegium IPN, wybrane za rządów koalicji PiS-Samoobrona-LPR (byli w niej Chojnowski i Paczkowski). Członkiem Rady może być tylko osoba z tytułem naukowym z nauk humanistycznych lub prawnych. Nie było to warunkiem zasiadania w Kolegium, gdzie - jak podkreślała PO - są m.in. b. prezes TVP, inżynier i socjolog wsi, a nie ma żadnego prawnika.
Rada dostała większe kompetencje niż Kolegium. Ma ona m.in. ustalać priorytetowe tematy badawcze i rekomendować kierunki działań IPN, decydować o grantach dla naukowców spoza IPN oraz opiniować powoływanie i odwoływanie szefów pionów IPN (u prezydenta RP leży już wniosek o odwołanie szefa pionu śledczego IPN Dariusza Gabrela). W przypadku odrzucenia rocznego sprawozdania prezesa IPN przez Radę może ona wnosić o jego odwołanie przez parlament.
Paczkowski powiedział, że Rada będzie chciała się spotkać z szefostwem IPN. Za jedno z najważniejszych zadań uznał uruchomienie procedur grantowych, co jest nowością w IPN.
PiS zaskarżyło już nowelizację z 2010 r. do Trybunału Konstytucyjnego; miał to uczynić prezydent Lech Kaczyński, ale nie zdążył przed śmiercią w katastrofie smoleńskiej. Gdy w grudniu 2009 r. PO złożyła swój projekt, jej politycy mówili, że "trzeba naprawić tę źle kierowaną przez prezesa Janusza Kurtykę instytucję", bo IPN "zaczął mówić podobnym językiem jak PiS" i mieć "podobną wizję historii". PO zapewniała, że nie chciała odwoływać Kurtyki przed upływem jego kadencji pod koniec 2010 r. Politycy PiS i Kurtyka mówili zaś o próbie "upolitycznienia" Instytutu.
Skomentuj artykuł