3 ofiary katastrofy śmigłowca Straży Granicznej
Trzy osoby zginęły w wypadku śmigłowca Straży Granicznej, którego wrak odnaleziono w niedzielę nad ranem po stronie białoruskiej, około dwustu metrów od granicy, na wysokości miejscowości Klukowicze.
Przyczyny wypadku nie są na razie znane. W związku z tym, że wrak znajduje się na terytorium Białorusi, nie wiadomo też jeszcze, jakie będą wdrożone procedury dotyczące m.in. badania okoliczności zdarzenia a także udziału w nich polskich służb.,
Śmigłowiec Kania należący do Podlaskiego Oddziału SG zaginął w sobotę przed godziną 18.00. Wówczas to po raz ostatni nawiązano z nim łączność. Jego załoga wykonywała po południu rutynowy lot patrolowy wzdłuż wschodniej granicy, z Białegostoku do Mielnika.
Akcja poszukiwawcza, w której brali udział strażacy, Straż Graniczna, policja i wojsko, koncentrowała się wokół miejscowości Klukowicze (Podlaskie). Tam świadkowie po raz ostatni słyszeli odgłos silnika maszyny. Jak relacjonował jeden z mieszkańców, słyszał najpierw odgłos silnika, potem była cisza, a potem huk.
Na konferencji prasowej zorganizowanej o północy w nocy z soboty na niedzielę w Czeremsze, przedstawiciele SG mówili, że Białorusini po swojej stronie dokonali przeszukania pasa o szerokości kilometra, na wysokości strażnic na odcinku Mielnik-Czeremcha. Nie znaleźli jednak wówczas żadnych śladów wskazujących, że polski śmigłowiec mógł tam spaść na ziemię lub awaryjnie wylądować.
Marcin Janowski powiedział PAP, że na ślad wpadły nad ranem ekipy poszukiwawcze, które w pobliżu linii granicznej wyczuły zapach paliwa lotniczego. Biorąc pod uwagę kierunek wiatru, ustalono, że zapach był niesiony ze strony białoruskiej.
Za pośrednictwem placówki SG w Czeremsze zawiadomione zostały białoruskie służby graniczne i tamtejszy patrol natknął się na wrak śmigłowca. Miejsce wypadku znajduje się mniej więcej na wschód od miejscowości Klukowicze, blisko granicy z Białorusią, po polskiej stronie jest miejscowość Wyczółki.
Członkowie załogi nie żyli. Na terytorium Białorusi weszli przedstawiciele polskiej SG i lekarz, który potwierdził zgon. Miejsce wypadku jeszcze trudno opisać; osoby które je widziały, były tam w nocy. Wiadomo jedynie, że śmigłowiec jest poważnie zniszczon
Skomentuj artykuł