Aleksandra Dulkiewicz: czuję się urażona i oszukana
Aleksandra Dulkiewicz zwołała konferencję prasową po sobotnim V Trójmiejskim Marszu Równości, w trakcie którego doszło do happeningu obrażającego uczucia religijne katolików. W oświadczeniu, jakie opublikowała prezydent Gdańska, czytamy: “Czuję się tym urażona jako osoba wierząca. A jako prezydent miasta, obejmująca patronatem marsz, czuję się oszukana". Krytyczny list do organizatorów V Trójmiejskiego Marszu Równości przesłał również prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
We wtorek 28 maja o godz. 12.30 prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz zwołała briefing prasowy, podczas którego potępiła wydarzenia, jakie miały miejsce na V Trójmiejskim Marszu Równości. Chodzi o grupę uczestników, która przygotowała parodię katolickiej procesji. Osoba ubrana w komżę niosła malowidło, przedstawiające symbol waginy, ze znajdującą się powyżej koroną - kształt przypominał monstrancję. Wokół pląsało kilka kobiet, przebranych w stroje, kojarzące się z Matką Boską, wszystkie miały na głowach tęczowe "aureole".
"Incydent, który miał miejsce podczas V. Trójmiejskiego Marszu Równości poruszył nas do głębi" - powiedziała prezydent Gdańska. "To był akt przemocy symbolicznej, jestem poruszona jako matka i osoba wierząca. Objęłam, jako prezydent Gdańska, patronat nad piątym Marszem Równości, bo wierzę w propagowanie idei równości i szacunku, ale takim działaniem zostałam oszukana" - dodała.
Prezydent Dulkiewicz rozdała też dziennikarzom pisemne oświadczenie skierowane do członków i sympatyków grupy Dziewuchy Dziewuchom. "Dopuściliście się Państwo przemocy symbolicznej. O ile marsz powstał z pragnienia równości, o tyle ten incydent był jej całkowitym zaprzeczeniem. Tak jak będę bronić prawa do równości osób LGBT+, osób z niepełnosprawnościami czy dyskryminowanych z powodu koloru skóry, tak domagam się szacunku dla ludzi wierzących" - czytamy w oświadczeniu.
Krytyczny list do organizatorów V Trójmiejskiego Marszu Równości wysłał wczoraj prezydent Sopotu Jacek Karnowski, który wcześniej udzielił patronatu nad marszem.
"Bardzo mi przykro i ubolewam, że V Trójmiejski Marsz Równości stał się dla części uczestników okazją do obrażania uczuć religijnych wielu Polaków. Moim skromnym zdaniem, jak ktoś chce walczyć o równość i tolerancję, to nie powinien obrażać innych. Jak chce się mówić o miłości, to trudno budować nienawiść. Szkoda, że takie przesłanie przebiło się z Państwa inicjatywy mającej służyć poszanowaniu tolerancji i wezwaniu do równości. Oczekuję Państwa reakcji" - napisał w liście do Stowarzyszenia na Rzecz Osób LGBT Tolerado oraz Stowarzyszenia Dziewuchy Dziewuchom Karnowski.
Treść listu przekazało biuro prasowe Urzędu Miejskiego w Sopocie.
Do sprawy odnieśli się organizatorzy V Trójmiejskiego Marszu Równości. W liście opublikowanym na Facebooku organizacji Tolerado wyrazili żal z powodu reakcji na kontrowersyjny happening, który pojawił się podczas Marszu. Zapewniają, że nie byli jego autorami ani nie wiedzieli o jego przygotowaniu.
Przypominają, że temat dialogu między Kościołami chrześcijańskimi a osobami LGBT jest im szczególnie bliski. "W 2016 roku byliśmy współinicjatorami akcji "Przekażmy sobie znak pokoju" (http://www.znakpokoju.com/). Była to pierwsza polska kampania społeczna, skupiająca się na wezwaniu do wzajemnego szacunku i życzliwości między osobami wierzącymi a LGBT.
Patronami kampanii były czasopisma katolickie "Tygodnik Powszechny", "Znak", "Więź" i "Kontakt". W 2017 roku byliśmy organizatorami Europejskiego Forum Chrześcijańskich Grup LGBT. Przez kilka dni w Gdańsku gościliśmy ponad 100 przedstawicieli Kościołów chrześcijańskich z całej Europy, którzy debatowali o roli osób LGBT w Kościele" - piszą.
Zwracają uwagę, że tegoroczny Marsz był w szczególności poświęcony pamięci zamordowanego prezydenta Pawła Adamowicza, który jako osoba głęboko wierząca podkreślał, że uczestniczył w Marszach Równości właśnie ze względu na chrześcijański szacunek do drugiego człowieka.
"Jest nam bardzo przykro, że główne przesłanie Marszu, pod którym zjednoczyliśmy tysiące osób, zostało przyćmione przez jeden happening" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez Nikodema Mrożka i Martę Magott.
Skomentuj artykuł