Andrzej Bargiel: wracam na K2, aby wejść na szczyt i zjechać na nartach

Andrzej Bargiel: wracam na K2, aby wejść na szczyt i zjechać na nartach
(fot. Patrick Poendl / shutterstock.com)
PAP / jp

Andrzej Bargiel wraca w Karakorum. Głównym celem jest wejście i zjazd na nartach z drugiego pod względem wysokości szczytu Ziemi K2 (8611 m).

- Oby tylko pozwoliła mi na to pogoda, bo trasę mam już rozpoznaną - podkreślił.

30-letni zakopiańczyk uda się do Pakistanu w piątek, aby dokończyć ubiegłoroczny projekt Sunt Leones K2 Ski Challenge.

DEON.PL POLECA

- Głównym celem jest K2, ale wcześniej, jeszcze w czerwcu, chciałbym w ramach aklimatyzacji wejść na Gaszerbrum II (8035 m) i oczywiście z niego zjechać. To jest niski ośmiotysięcznik, więc wydaje mi się, że będzie dobrym preludium przed zasadniczym przedsięwzięciem - powiedział PAP.

Ubiegłoroczna próba zakończyła się niepowodzeniem.

>> Tomasz Mackiewicz: "jestem bliżej Boga tutaj"

- Wtedy zdecydowanie zawiodła pogoda. Chociaż mogłem wejść na szczyt, to zjazd ze względu na bezpieczeństwo był wykluczony - przypomniał pochodzący z Łętowni koło Limanowej Bargiel.

Zapytany, czy powrót na najwyższy szczyt Karakorum to sprawa ambicji, odpowiedział, że absolutnie tak do tego nie podchodzi.

- Po prostu stwierdziłem, że szkoda wielkiej pracy, którą już wykonaliśmy. Trzeba to wykorzystać jak najszybciej, ponieważ ocieplenie klimatu powoduje spore zmiany na tamtejszych lodowcach i powrót za dwa-trzy lata oznaczałby zaczynanie wszystkiego od początku i niepotrzebną stratę czasu - wyjaśnił.

Jakie są tym razem szanse na powodzenie ekspedycji?

- Po ubiegłorocznym rozpoznaniu uważam, że realizacja celu jest możliwa, o ile oczywiście dopisze pogoda. Plan jest taki: spokojne wejście na szczyt z zachowaniem maksimum sił na zjazd po zaplanowanej już rok wcześniej kombinacji dróg - Cesena, trawersu Messnera oraz polskiej Jurka Kukuczki i Tadeusza Piotrowskiego. To wymaga bardzo dobrej formy i maksymalnej koncentracji - zaznaczył Bargiel.

Jak wyglądały przygotowania do wyprawy?

- Skupiałem się głównie na tym, aby jak najlepiej czytać warunki - wiatr, zmiany temperatury czy opady. Oswajałem się też ponownie z tym, co mnie czeka, np. zjeżdżając z Rysów, także podczas burzy - wspomniał zakopiańczyk.

Niezwykle ważna jest też wydolność organizmu.

- Można ją wypracować między innymi poprzez bieganie w Tatrach. Na K2 nadmiar energii będzie na wagę złota, więc bardzo przykładałem się do treningów wytrzymałościowych takich jak trzy-czterokrotne wbiegnięcie na Kasprowy Wierch ze zjazdami kolejką - powiedział Bargiel.

W wyprawie udział wezmą także: Janusz Gołąb, pierwszy zimowy zdobywca ośmiotysięcznika Gaszerbrum I (w 2012 roku z Adamem Bieleckim), który cztery lata temu wszedł na szczyt K2, brat Bargiela - Bartłomiej oraz operator filmowy Piotr Pawlus i fotograf Marek Ogień.

- Janusz będzie nas wspierał i zarządzał atakami szczytowymi. To na pewno dla niego nowe wyzwanie, bo wspinanie się na wierzchołki i schodzenie z nich, to zupełnie coś innego niż wejście, a następnie szukanie takiego ciągu śniegu, który pozwala bezpiecznie zjechać na nartach - zwrócił uwagę Bargiel.

Jego zdaniem nie do przecenienia jest też obsługa dronów. "Tym zajmie się mój młodszy brat Bartek. Użyje ich nie tylko do filmowania, ale także rekonesansu. Już w zeszłym roku okazało się, jak przydatne są te maszyny. Nie dość, że udało się je wyekspediować na ponad siedem tysięcy metrów, to jeszcze dzięki nim wiemy, którędy na pewno nie będę się wspinał".

Bargiel miał tu na myśli fragment trawersu Messnera.

- Jest tam taki odcinek z wiszącymi, mogącymi w każdej chwili runąć wielkimi serakami. Film zobrazował, jak niebezpiecznie byłoby podchodzić tamtędy te 2-3 godziny. Planuję natomiast trwający 2-3 minuty zjazd tym wariantem, a więc ryzyko zmniejszy się niemal do zera - wyjaśnił.

Nad bezpieczeństwem ekipy czuwać będzie natomiast czterech Pakistańczyków.

- Oni mają za zadanie czekać na mnie m.in. z butlami z tlenem w namiocie na wysokości mniej więcej siedmiu tysięcy metrów - dodał.

Plan wyprawy zakłada zdobycie i zjazd z K2 w ostatniej dekadzie lipca.

- W razie niepowodzenia jest też wersja B. Najwyższy szczyt Karakorum często jest w chmurach, a do bezpiecznego zjazdu konieczna jest bardzo dobra widzialność. Jeżeli z tego powodu będziemy musieli odpuścić tę górę, to pokuszę się o wejście i zjazd z wierzchołka Gaszerbrum I (8068 m) - poinformował.

Zakopiańczyk przyznał, że nie rezygnuje także z celu, jaki obrał sobie w ramach projektu Polskie Himalaje 2018 - wejścia jesienią na Mount Everest (8848 m) i zjazd na nartach do bazy.

- Chciałbym w ten wyjątkowy sposób uczcić stulecie odzyskania przez Polskę niepodległości razem z wielką grupą Polaków, liczącą aż 350 osób, którzy w październiku będą podchodzili do bazy pod Everest - podkreślił.

Bargiel to trzykrotny mistrz Polski w narciarstwie wysokogórskim. W 2010 roku poprawił rekord świata w biegu na Elbrus wynikiem 3:23.37. Trzy lata później został pierwszym Polakiem, który zjechał ze szczytu Sziszapangma Central. W 2014 roku ustanowił dwa rekordy na Manaslu (w 14 godzin i 5 minut wszedł na wierzchołek, a całą trasę pokonał w 21 godzin i 14 minut). W 2015 roku jako pierwszy na świecie zjechał na nartach z Broad Peaku (8051 m).

Rok później zdobył tzw. Śnieżną Panterę - w ciągu niespełna 30 dni wspiął się na pięć siedmiotysięczników byłego Związku Radzieckiego i zjechał z nich na nartach do bazy: z Piku Lenina (7134 m), Korżeniewskiej (7105 m), Komunizma (7495 m), Chan Tengri (7010 m) i Piku Pobiedy (7439 m). Pobił tym samym 42-dniowy rekord Denisa Urubki i Andrieja Mołotowa z 1999 roku.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Andrzej Bargiel: wracam na K2, aby wejść na szczyt i zjechać na nartach
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.