Bieńkowska: to dotyczy tylko 3 proc. pociagów

(fot. PAP/Paweł Supernak)
PAP / psd

Trudna sytuacja na kolei związana z pogodą dotyczy 3 proc. pociągów w kraju - mówiła we wtorek wicepremier i minister infrastruktury i rozwoju Elżbieta Bieńkowska. Dodała, że PKP Intercity będzie zwracać podróżnym za bilety na opóźnione pociągi.

Jej zdaniem niedopuszczalne jest jednak, by pasażerowie nie mieli jasnej informacji o opóźnieniach pociągów. Zapowiedziała, że na takie sytuacje będzie reagować z "całą stanowczością i surowością".

"Ja absolutnie rozumiem sytuację anomalii pogodowych. Ale nigdy nie zrozumiem tego, że pasażerowie w jakiejś części są niedoinformowani, że nie są dostarczane im ciepłe napoje" - zaznaczyła. "Nie może być tak, że ktoś przychodzi na pociąg i ma kupiony bilet, pociąg jest odwołany, a on o tym nie wie, (...) albo nie wie, kiedy ten pociąg ruszy" - powiedziała.

DEON.PL POLECA

Zaznaczyła, że gdyby sama siedziała kilka godzin w pociągu, w zimnie i bez informacji, to "by się wściekła". Podkreśliła, że sama nie będzie skuwać lodu z przewodów trakcyjnych, ale wyegzekwuje od spółek kolejowych obsługę pasażerów na odpowiednim poziomie. Jeśli pasażerowie nie będą otrzymywali informacji, albo jeśli nie będą podawane im ciepłe napoje na trasie to będą konsekwencje - zapowiedziała - możliwe, że nawet personalne. Zastrzegła jednak, że nie będzie podejmować zbyt pochopnych decyzji.

Bieńkowska poinformowała też, że trwa posiedzenie sztabu kryzysowego, czyli zarządów i odpowiedzialnych osób we wszystkich spółkach kolejowych.

"W pewnej części kraju, szczególnie w części pomiędzy Ostrowem Wielkopolskim a Łodzią, sytuacja pogodowa jest bardzo trudna, i podkreślam, że to nie jest z powodu zimy, tylko z powodu anomalii pogodowych, czyli oblodzenia trakcji, która bardzo poważnie utrudnia poruszanie się pociągów. Pociągi na tym terenie są przeciągane lokomotywami spalinowymi" - powiedziała na konferencji prasowej Bieńkowska.

Dodała, że "w tej chwili, ta sytuacja trudna dotyczy 3 proc. pociągów w skali całego kraju. "Sytuacja nie dotyczy całego kraju, całego systemu transportu kolejowego w Polsce, dotyczy pewnych obszarów na terenie kraju" - podkreśliła.

Wicepremier wskazała, że ostatni raz podobna sytuacja miała miejsce w 2011 r.

Epicentrum problemów kolejarzy znajduje się w okolicach Ostrowa Wielkopolskiego. Stamtąd odchodzą linie na Grabowno, Jarocin i Zduńską Wolę. Pociągi na tych liniach mają największe opóźnienia, bo tam są największe problemy z oblodzeniem sieci.

Obecny na wtorkowej konferencji prasowej wiceprezes PLK Andrzej Pawłowski poinformował, że we wtorek 25 pociągów ma opóźnienie ponad 120 minut, 35 pociągów ponad 60 minut, a 59 pociągów jest odwołanych. Dodał, że do tej pory udało się oczyścić z lodu ok. 500 km sieci trakcyjnej, trzy razy tyle jest jeszcze oblodzona.

Dodał, że kolejarze szukają też innych rozwiązań, takich jak komunikacja autobusowa lub przejazd innymi pociągami; bilet, który pasażerowie wykupili na odwołany skład, byłby ważny.

Ocenił, że kolej do zimy jest dobrze przygotowana. Przyznał jednocześnie, że kolejarzom trudno walczyć z panującymi warunkami pogodowymi. "O wiele łatwiej jest walczyć ze śniegiem, mrozem, a oblodzenie sieci powoduje, że te pociągi nie jadą" - tłumaczył.

Bieńkowska podkreśliła, że PKP Intercity będzie zwracać 100 proc. wartości biletów tym pasażerom, których pociągi były opóźnione o więcej niż dwie godziny, mimo że regulacje unijne mówią o zwrocie tylko 50 proc. wartości biletów w takich sytuacjach.

"Pasażerowie w sytuacji opóźnienia pociągu powyżej 2 godz. mają prawo do zwrotu pieniędzy za bilet w wysokości 50 proc. Mamy już deklarację i procedurę, że PKP Intercity będzie zwracać pełną wartość tych biletów" - mówiła wicepremier.

Poza problemami z oblodzeniem sieci trakcyjnej, kolejarze borykają się także z awariami taboru, zamarzaniem rozjazdów i pękaniem szyn. Jak zastrzegł Pawłowski, te usterki są usuwane na bieżąco i nie powodują aż takich problemów jak oblodzenie sieci.

Bieńkowska odniosła się też do swojej poniedziałkowej wypowiedzi w TVN 24, kiedy to pytana, co powie pasażerom opóźnionych pociągów, odparła: "sorry, ale taki mamy klimat".

"Jeżeli państwo ode mnie oczekują, że ja będę mówiła gładkie słowa, wygładzone przez PR-owców i medialne, bardzo ładne, to się państwo tego ode mnie nie doczekają. Ja nigdy nie kłamię, zawsze mówię prawdę i jeżeli (...) będziecie chcieli wyrwać z kontekstu pół zdania, to pewnie wam się to uda" - tłumaczyła te słowa na wtorkowej konferencji Bieńkowska.

"Ja tu nie jestem od tego, by się ładnie PR-owsko prezentować, tylko od tego, żeby pracować" - dodała. A na uwagę, że za tę wypowiedź przepraszał nawet premier odparła: "Pan premier tak uważa. Ja uważam, że jeżeli ta wypowiedź jest w całości wysłuchana, to nie ma tam nic, czego bardzo powinnam się wstydzić" - podsumowała.

Na skutek awarii wywołanych opadami marznącego deszczu wiele pociągów w Polsce jest opóźnionych. W poniedziałek w całym kraju wystąpiło ponad 120 usterek wywołanych oblodzeniem trakcji. W poniedziałek opóźnienia pociągów sięgały w niektórych przypadkach nawet kilkuset minut.

Z powodu pogody problemy mają także lotniska. Marznący deszcz i warunki na poznańskim lotnisku spowodowały, że nie odleciały z niego we wtorek rano trzy samoloty.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bieńkowska: to dotyczy tylko 3 proc. pociagów
Komentarze (1)
A
AP
21 stycznia 2014, 19:08
Pani wicepremier najwyraźniej nie ma pojęcia co to jest anomalia pogodowa. Jeżeli Pani to jakimś cudem czyta to dam wskazówkę: proszę najpierw sprawdzić w słowniku j.polskiego słowo anomalia, a później przejść do dalszej części. Może coś zaiskrzy. Aczkolwiek, gdyby tak się stało, to dla tego rządu byłaby to niewątpliwie anomalia.