Borusewicz tłumaczy się ze swojej decyzji

Borusewicz tłumaczy się ze swojej decyzji
(fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / drr

Wyciągam wnioski z tego, co działo się dwa tygodnie temu przed Sejmem - tak marszałek Senatu Bogdan Borusewicz tłumaczy decyzję o niewpuszczeniu szefów największych central związkowych na środowe posiedzenie Senatu poświęcone reformie emerytalnej.

- Doszło wtedy do bezprecedensowej sytuacji ograniczenia wolności posłów i agresji w stosunku do posłów, a marszałek Senatu ma za zadanie dbać o porządek w Senacie, ma dbać o sprawność obrad i także o bezpieczeństwo - powiedział Borusewicz dziennikarzom w Sejmie.

Odniósł się też do środowej wypowiedzi szefa OPZZ Jana Guza, który oświadczył, że nie został wpuszczony na rozpoczęte w środę rano posiedzenie Senatu. Na posiedzenie nie dostał się też szef Solidarności Piotr Duda.

DEON.PL POLECA

Guz mówił na konferencji prasowej, że zwracał się do marszałka Senatu o umożliwienie przedstawienie senatorom "merytorycznego stanowiska ws. reformy emerytalnej", ale nie otrzymał na ten wniosek odpowiedzi. Dodał, że w środę przyszedł do Senatu, ale "odbił się" od drzwi - nie został wpuszczony.

Borusewicz tłumaczył, że zaproponował Guzowi - w odpowiedzi na jego pismo - udział w obradach komisji senackich, które zajmowały się ustawami emerytalnymi. - Skontaktował się po otrzymaniu jego pisma mój szef gabinetu i przekazał mu moją propozycję. (...) Nie wiem, czy skorzystał z tego, zaś nie widziałem specjalnej potrzeby obecności tutaj na sali - dodał marszałek.

Borusewicz zaprzeczył, pytany, czy to marszałek Sejmu Ewa Kopacz sugerowała mu, aby nie wpuszczać na posiedzenie Senatu szefów central związkowych.

- Nikt mi tego rozwiązania nie sugerował, które zastosowałem oczywiście. To jest wniosek z tego, co się działo dwa tygodnie temu pod Sejmem. Ja jestem zobowiązany wyciągać wnioski i taki wniosek wyciągnąłem - powiedział.

Jak przekonywał, związki miały możliwość zajęcia stanowiska wielokrotnie podczas prac Komisji Trójstronnej, także na komisjach. - Zaś ta sytuacja, która była dwa tygodnie temu pod Sejmem sprawiła, że podjąłem taką, a nie inną decyzję. Musiałem tę decyzję podjąć z ubolewaniem, ale jestem zobowiązany pilnować porządku obrad, bezpieczeństwa wszystkich, którzy tutaj się znajdują - zaznaczył Borusewicz.

Podkreślił, że przed dwoma tygodniami, kiedy Sejm głosował nad reformą emerytalną "nic nie zapowiadało agresji na posłów, ataków na posłów". - Ja daję do zrozumienia, że miejsce związków zawodowych jest przy stole negocjacyjnym i że nie dopuszczę do takich sytuacji, które były dwa tygodnie temu pod Sejmem - zaznaczył marszałek.

Poinformował też, że reforma emerytalna w Senacie będzie głosowana jeszcze w środę, w godzinach wieczornych.

Podczas głosowania nad zmianami w emeryturach w Sejmie związkowcy z Solidarności zablokowali wszystkie wyjścia z terenu Sejmu w proteście przeciwko ustawie dotyczącej podwyższenia wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn. Wcześniej przedstawicieli związkowców nie wpuszczono na galerię Sejmu.

Demonstranci blokowali Sejm przez kilka godzin, uniemożliwiając posłom jego opuszczenie. Barierki wokół Sejmu powiązano łańcuchami.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Borusewicz tłumaczy się ze swojej decyzji
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.