Co biegli wiedzą o stateczniku Tu-154M?
Biegli badają przenosiny statecznika Tu-154M przez Rosjan. Prokuratura wojskowa nie ujawnia, czy i jak udokumentowała przenosiny statecznika Tu-154M przez ekspertów Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego.
Prokuratorzy pytani podczas ostatniej konferencji prasowej o sprawę przeniesienia statecznika nie udzielili dziennikarzom odpowiedzi. Obiecali jednak, że w tej kwestii zajmą stanowisko na piśmie. Jednak na pytanie, czy prokuratura posiada dowody na przesuwanie przez Rosjan statecznika, Naczelna Prokuratura Wojskowa odpowiedziała wymijająco, twierdząc, że sprawa jest przedmiotem badań.
- Informuję, że kwestia ta jest przedmiotem badania przez zespół biegłych powołanych przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie w celu wydania opinii kompleksowej dotyczącej katastrofy samolotu Tu-154M - mówi "Naszemu Dziennikowi" ppłk Janusz Wójcik, p.o. rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego. To, jakim materiałem dysponują biegli, pozostaje niewiadomą.
Przenosiny statecznika przez ekspertów MAK potwierdził publicznie Piotr Lipiec, członek zespołu dr. Macieja Laska, odpowiedzialnego za przybliżanie opinii publicznej efektów badań tzw. komisji ministra Jerzego Millera.
Jak uzasadniał, "przesunięcie statecznika w przypadku tak ogromnego materiału dowodowego nie miało na nic wpływu". Lipiec nie wiedział jednak, czemu miały służyć takie działania MAK. - Prawdopodobnie chodziło o zmniejszenie terenu, na jakim miała pracować komisja - dodał.
Takiej argumentacji nie przyjmuje gen. bryg. rez. Jan Baraniecki, zastępca dowódcy Wojsk Lotniczych Obrony Powietrznej w latach 1997-2000, który wielokrotnie uczestniczył w badaniach przyczyn katastrof lotniczych wojskowych statków powietrznych.
- Każde przeniesienie elementu samolotu jest naruszeniem procesów badawczych przyczyn katastrofy. Tym bardziej, jeśli jest to statecznik - zauważył.
Wiecej w "Naszym Dzienniku".
Skomentuj artykuł