Co z Polską po aneksji Krymu przez Rosję?
To demokratycznie wybrane władze Ukrainy powinny się wypowiedzieć ws. członkostwa w NATO - ocenił w czwartek podczas debaty szef MON Tomasz Siemoniak. Politolog Andrew Michta przestrzegał przed nastawianiem się, że tylko USA będą gwarantem bezpieczeństwa w Europie.
Siemoniak, Michta oraz m.in. europoseł Paweł Kowal i poseł PiS Marek Opioła wzięli udział w czwartkowej debacie "Strategia obronna Polski po aneksji Krymu przez Rosję", zorganizowanej przez Instytut Wolności.
- Ukraina od lat jest partnerem NATO i ta współpraca od lat się toczy. Ale to decyzje samych Ukraińców powinny być tutaj dla nas wiążące - podkreślił Siemoniak. - Sądzę, że nie pomagałyby tutaj zbyt natarczywe podpowiedzi ze strony Polski czy zachodniej strony - dodał.
Siemoniak nie miał też wątpliwości, że USA powinny być trwale obecne wojskowo w Europie, bo "tylko ich obecność odstrasza". W tym kontekście szef MON krytycznie ocenił słowa szefa niemieckiego MSZ Franka Waltera Steinmeiera, że instalowanie wojsk NATO na terenie Europy Wschodniej mogłoby być złamaniem umów zawartych w tej sprawie z Rosją. - Rozmawiałem z ministrem SZ Radosławem Sikorskim o tej wypowiedzi niemieckiego ministra spraw zagranicznych i obaj ją krytycznie oceniamy - zaznaczył szef MON. - Takiego problemu nie powinno się w takim momencie, w taki sposób podnosić - ocenił.
Inny uczestnik debaty europoseł Paweł Kowal (Polska Razem) przestrzegał przed budową nowej "żelaznej kurtyny". Jego zdaniem, przejawem tego byłaby zgoda Zachodu na pozostawienie Ukrainy trwale poza NATO, np. w zamian za umieszczenie na terenie Polski sił NATO. - Oznaczałoby to, że dziś uspakajamy naszych obywateli, ale później dostaniemy za to po głowie - przekonywał Kowal.
Ostrzegał też, że już dziś powinniśmy przygotować się na inną formę wojny niż te znane z przeszłości. - Trzeba być przygotowanym choćby na cyberobronę - uważa europoseł. Według niego Polska powinna zrobić wszystko, by uniemożliwić dalsze dozbrajanie Rosji. - To powinno być skierowane do naszych partnerów w trzech krajach - we Francji, w Niemczech i we Włoszech - mówił Kowal. Wtórował mu poseł PiS Marek Opioła: - Powinnyśmy przekonać partnerów z NATO, że sprzedawana do Rosji broń może być użyta przeciwko nam.
Zdaniem Kowala, wobec nowej sytuacji geopolitycznej, w jakiej znalazła się Polska, potrzebne byłoby stworzenie form instytucjonalnych, zmuszających wszystkie siły polityczne w Polsce do stałej współpracy w sprawach obronności.
Inny uczestnik debaty, amerykański politolog polskiego pochodzenia Andrew Michta przyznał, że w administracji Baracka Obamy i Kongresie USA następuje zmiana spojrzenia na Rosję. Ostatnie działania Rosji są - jego zdaniem - niebezpieczne, bo Rosja "stara się stworzyć precedens, że to mocarstwa będą de facto decydować o innych". - Ci, co zajmowali się tym regionem ostrzegali od dawna, że Rosja po 2007 roku zmienia się i staje się neoimperialnym państwem - zauważył Michta.
Jego zdaniem kluczowy dla zmiany sytuacji geopolitycznej był rok 2008. - Do 2008 roku mieliśmy do czynienia z rozszerzaniem się demokratycznych instytucji bezpieczeństwa na wschód - ocenił Michta. Jednak w 2008 roku, dodał, doszło do dwóch wydarzeń, które zmieniły wektor zmian: to brak obietnicy członkostwa w NATO dla Gruzji i Ukrainy na szczycie Paktu w Bukareszcie oraz wojna rosyjsko-gruzińska.
Michta przestrzegał jednak przed nastawianiem się, że to tylko USA będą gwarantem bezpieczeństwa w Europie. Stany Zjednoczone są bowiem - jego zdaniem - zmęczone prowadzeniem wieloletnich działań wojennych, mają kłopoty gospodarcze, więc oczekują także konkretnych inicjatyw od europejskich partnerów, w tym od Polski. - Nie stawiajmy pytania, czy NATO Polskę obroni. Polska jest członkiem Sojuszu i to Polska powinna wraz z sojusznikami powinna wypracować strategię wspólnego bezpieczeństwa - mówił Michta.
Skomentuj artykuł