Coraz więcej samobójstw w górach. "Zdarza się, że odnajdujemy te osoby w ostatniej chwili"
Instruktor grupy podhalańskiej GOPR, Rafał Chrustek, podkreśla, że od 25 lat szuka ludzi. Dodaje: "z przerażeniem widzę, że liczba samobójstw w tym czasie wzrosła dwukrotnie".
Mówi, że dawniej to byli tylko młodzi ludzie, teraz zdarzają się także tacy w wieku 70-80 lat, którzy nie chcą dalej żyć.
>> Ks. Krzysztof Grzywocz zaginął w Alpach Szwajcarskich
Podczas pierwszych poszukiwań szukał grzybiarza, znalezł go po tygodniu, już nie żył. Ta nieudana akcja zmotywowała go do tego, żeby stworzyć nowe metody działań ratowniczych. Jedną z nich jest tzw. szybka trójka. Polega ona na tym, że trzy osoby, w tym jeden nawigator, przeszukują teren bardzo szczegółowo z wykorzystaniem nawigacji satelitarnej. Kolejne to tzw. metoda liścia wykorzystywana w terenie górskim, wówczas poszukiwania obejmują wszystkie trasy, którymi osoba zaginiona mogła odchodzić od punktu, w którym ostatnio była widziana.
W najtrudniejszych przypadkach wykorzystywane są psy. Turyści w górach są zazwyczaj dobrze przygotowani: mają latarki, jedzenie, plecak, ich szansa na przetrwanie jest większa. Niektórzy nagle znikają z domu z powodu depresji, chcą popełnić samobójstwo.
Ratownik podkreśla, że takie poszukiwania są najtrudniejsze, "bo zwykle są związane z dużym obciążeniem psychicznym, rodzinnym, czy sąsiedzkim. A depresja jest ukrywana, to niestety wciąż rzecz wstydliwa w Polsce". Dodaje: "zdarza się, że odnajdujemy te osoby w ostatniej chwili, tuż przed próbą tragnięcia się na swoje życie. Ale nie zawsze jesteśmy w stanie zdążyć".
Instruktor mówi, że są takie miejsca w górach, z których ludzie skaczą w przepaść, jednym z nich jest szczyt Sokolicy w Pieninach. "Przyjeżdżają osoby z całej Polski, aby w tym miejscu popełnić samobójstwo".
>> Adam Szustak OP o zaginięciu ks. Krzysztofa: muszę przyznać się wam do jednej myśli
Statystyki mówią, że rocznie 800 tysięcy ludzi na świecie odbiera sobie życie. To więcej ofiar niż w konfliktach zbrojnych czy klęskach żywiołowych. Wspomina jedną akcję, kiedy szukali 76-letniej pani z demencją. Na co dzień mieszkała w Domu Pomocy Społecznej, wczesną wiosną wyszła w kapciach w stronę gór. Zmarła w nocy z powodu wychłodzenia organizmu.
GOPR w ciągu roku podejmuje średnio 700 interwencji w górach, w tym kilkadziesiąt wypraw poszukiwawczych. Akcje mogą trwać nawet do miesiąca. Po tym czasie wiadomo, że szukają tylko ciała. Przez 25 lat działalności nie odnaleźli jedynie dwóch osób, nawet ich ciał.
Skomentuj artykuł