Dodatki dla nauczycieli zgodne z konstytucją
Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepis Karty Nauczyciela zobowiązujący samorządy do wypłacania nauczycielom tzw. jednorazowych dodatków uzupełniających jest zgodny z konstytucją. Nauczyciele mają prawo się ich domagać - uzasadnili wyrok sędziowie.
Jednorazowe dodatki uzupełniające to wyrównania nauczycielskich pensji. Samorządy muszą je wypłacić nauczycielom, jeśli na swoim terenie wydały w ciągu roku na ich wynagrodzenia mniej niż wynika to z tzw. średniego wynagrodzenia, określonego w ustawie Karta Nauczyciela.
Wysokość średniego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego jest pochodną kwoty bazowej określanej co roku w ustawie budżetowej.
O zbadanie przepisu Karty Nauczyciela wystąpiło pięć rad gmin. We wtorek odbyła się rozprawa, po której trybunał uznał, że artykuł 30a ustęp 3 Karty Nauczyciela (nakazujący wypłatę dodatku uzupełniającego dla nauczycieli) jest zgodny z artykułem 167 ustępy 1 i 4 konstytucji. Zapisano w nich, że samorządom zapewnia się udział w dochodach publicznych odpowiednio do przypadających im zadań, a zmiany w zakresie zadań powinny być uwzględnione w podziale dochodów.
W sprawie zaskarżanego przepisu Karty Nauczyciela i jego zgodności z art. 2 i 7 konstytucji, gdzie zapisano, że Polska jest państwem prawa, a organy władzy państwowej działają na podstawie i w granicach prawa, trybunał postanowił umorzyć postępowanie.
Wyrok, który wydał pięcioosobowy skład orzekający pod przewodnictwem sędziego Stanisława Rymara, jest ostateczny.
Sędzia sprawozdawca Teresa Liszcz przedstawiając uzasadnienie wyroku podkreśliła, że samorządy nie wykazały, że nie są w stanie wypłacić tzw. jednorazowych dodatków uzupełniających.
Jednorazowe dodatki uzupełniające - jak podkreśliła Liszcz - są konkretnymi świadczeniami, których nauczyciele mają prawo się domagać. "Jeżeli gmina nie dopełni obowiązku wynagradzania w taki sposób, żeby była osiągnięta średnia, i w ten sposób jak gdyby zaoszczędzi na wynagrodzeniu nauczycieli, to będzie to ostatecznie oszczędność pozorna, bo będzie musiała i tak te +oszczędności+ wypłacić w postaci dodatku uzupełniającego" - tłumaczyła.
Liszcz podkreśliła, że obowiązek wypłacania dodatków jest trochę opornym, ale skutecznym mechanizmem w egzekwowaniu wypłat nauczycielskich pensji.
"Skarżące gminy traktują ten dodatek uzupełniający jako zupełnie nowe zadanie i zarzucają ustawodawcy, że wprowadzając nowe zadania nie przewidział dodatkowych środków (...) Gminy nie wykazały, że nie są w stanie płacić tego dodatku. Okazuje się poza tym, że płacą tego dodatku coraz mniej. Okazuje się, że dla dużej liczby nauczycieli, blisko jednej trzeciej etatów, nie są osiągnięte te średnie na wszystkich szczeblach awansu zawodowego" - mówiła sędzia.
Wnioski o zbadanie przepisu złożyły: Rada Miejska w Chrzanowie, Rada Gminy w Bochni, Rada Miejska Inowrocławia, Rada Gminy Stoszowice i Rada Miejska w Zatorze; były one rozpatrywane przez trybunał łącznie.
Według wnioskodawców, samorządy zostały zobowiązane do zagwarantowania w swoich planach finansowych środków na wydatki związane z wypłatą dodatku uzupełniającego. Jednocześnie - jak twierdzą - nie przekazano na ten cel funduszy w subwencji oświatowej. Samorządy uważają, że to nadmierna ingerencja prawa w ich wydatki.
Rozprawa trybunału była kontynuacją odroczonego posiedzenia w tej sprawie z 11 kwietnia br. We wtorek trybunał ponownie wysłuchał m.in. pełnomocników prawnych samorządów i przedstawicieli MEN. Sędziowie dopytywali o szczegóły zaskarżanego przepisu Karty Nauczyciela m.in. o sposób obliczania dodatku uzupełniającego oraz jego charakter np. czy służy on podnoszeniu jakości nauczycielskiej pracy czy raczej jest traktowany jako świadczenie socjalne. Pytania dotyczyły też genezy przepisu wprowadzającego obowiązek wyrównywania średnich wynagrodzeń dla nauczycieli.
Podczas rozprawy poruszono również kwestię poprawności legislacyjnej zaskarżanego przepisu.
Problem ten podniósł sędzia Mirosław Granat, który pytał, na czym polega ewentualna wadliwość legislacyjna art. 30a ustęp 3 Karty Nauczyciela. "Sam fakt, że przepis składa się z 78 słów, i że ma siedem linijek jeszcze mnie nie przekonuje. Bo w Karcie widzę dwa razy większe przepisy jednozdaniowe, które mają po kilkanaście wierszy i przynajmniej po kilkadziesiąt słów" - mówił Granat. Sędzia poprosił też o określenie, na czym może polegać naruszenie sprawiedliwości społecznej.
Reprezentujący samorządowców z Inowrocławia, mecenas Bartosz Rakoczy przekonywał, że nauczyciele są uprzywilejowaną grupą zawodową w porównaniu z innymi grupami. "Tego typu mechanizm uzupełniania w systemie polskiego prawa pracy nie istnieje poza Kartą Nauczyciela (...) dlaczego uprzywilejowywać (grupę nauczycieli - PAP) w ten sposób i wyrównywać jej to, czego nie wypracowała na podstawie innych ogólnych zasad określania wynagrodzenia czy na podstawie prawa pracy" - mówił prawnik.
Zaznaczył też, że w podziale dodatku uzupełniającego uczestniczą nauczyciele nawet tych szkół, gdzie udało się wypracować średnie wynagrodzenia. "To dla mnie przykład niesprawiedliwości społecznej, że dwie szkoły, gdzie wypracowano ten poziom (średnich wynagrodzeń - PAP), składają się na trzecią szkołę (w której tego poziomu nie wypracowano - PAP)" - tłumaczył Rakoczy.
Przedstawiciel MEN Grzegorz Pochopień z Departamentu Współpracy z Samorządem Terytorialnym MEN podkreślił, że zaskarżony do trybunału przepis jest niezbędny, bo zobowiązuje gminy do wypłacania nauczycielom pełnych wynagrodzeń. "Cała potrzeba wypłaty (...) wynika tylko i wyłącznie stąd, że samorządy nie wypłacały nauczycielom odpowiednich średnich, w dodatku mając po temu wszelkie możliwości (...) To jest ta geneza problemu" - zaznaczył Pochopień.
Obowiązek wypłacania nauczycielom wynagrodzeń w takiej wysokości, by zrealizować tzw. średnie określone w ustawie Karta Nauczyciela spoczywa na samorządach od 2001 r. W 2009 r. Sejm dodatkowo wprowadził przepis, by samorządy - jako organy prowadzące szkoły - co roku obowiązkowo sporządzały analizy wydatków, jakie poniosły na wynagrodzenia nauczycieli. Jeśli z analizy wynika, że dany samorząd wypłacił mniej niż wynika z średnich wynagrodzeń, to musi wypłacić nauczycielom należne wyrównania.
Wprowadzenia przepisów nakazujących samorządom sporządzanie analiz i wypłacanie wyrównań domagały się m.in. wszystkie związki zawodowe działające w oświacie. Ich zadaniem samorządy nie wywiązywały się wcześniej z zobowiązania ustawowego i płaciły nauczycielom mniej niż powinny. Po raz pierwszy analizy wydatków na płace nauczycieli samorządy musiały sporządzić w 2010 r.
Niemal od samego początku obowiązywania przepisu nakazującego wypłacania jednorazowych dodatków uzupełniających jest on ostro krytykowany przez samorządy.
Postulat likwidacji dodatku uzupełniającego znalazł się m.in. wśród propozycji zmian w ustawie Karta Nauczyciela, przedstawionych wiosną ubiegłego roku przez stronę samorządową Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Powtórzony został na jesiennym Kongresie Samorządowym. Propozycja ta omawiana była również podczas spotkań przedstawicieli rządu, związków zawodowych i korporacji samorządowych, dotyczących ewentualnych zmian w prawie oświatowym.
W efekcie tych spotkań w projekcie założeń do projektu nowelizacji Karty Nauczyciela, przedstawionym w marcu przez MEN, pojawiła się propozycja dotycząca zmian w sposobie rozliczania przez samorządy środków wydatkowanych na wynagrodzenia nauczycieli. Resort edukacji chce, by pula środków przeznaczona na ten cel mogła być dzielona na wszystkich nauczycieli łącznie, a nie - jak dotychczas - w ramach danego stopnia awansu zawodowego.
Zdaniem resortu edukacji po wprowadzeniu proponowanej zmiany zasady naliczania i wypłacania przez samorządy jednorazowego dodatku uzupełniającego będą bardziej elastyczne. Spowoduje to znacznie szersze możliwości motywowania nauczycieli niezależnie od posiadanego przez nich stopnia awansu zawodowego.
Skomentuj artykuł