Donald Tusk: To dobra i oczekiwana decyzja
- Dobra decyzja, przez wielu Polaków, szczególnie warszawiaków oczekiwana, z tego względu, że to miejsce i ten krzyż stał się dla grupy ludzi raczej pretekstem do tego, żeby tworzyć konflikt, a nie to, o czym myśleliśmy wtedy, kiedy były dni żałoby - powiedział premier. Wyraził nadzieję, że przeniesienie krzyża jest krokiem we właściwą stronę.
Jak podkreślił, cieszy się, że ta sprawa znajdzie swój sensowny finał. - Lepiej później niż wcale. (...) Cieszę się, tym bardziej, że wszyscy jesteśmy w to tak od serca zaangażowani, żeby ten krzyż jako pamięć żałoby, upamiętnienia ofiar katastrofy, opieka nad rodzinami, żeby to wszystko było wspólne i możliwie mało polityczne - mówił Tusk.
Krzyż sprzed Pałacu Prezydenckiego został przeniesiony w czwartek rano do prezydenckiej kaplicy. Docelowym miejscem dla krzyża jest kościół św. Anny - tak, jak wynika to z umowy między prezydencką kancelarią, harcerzami i stroną kościelną - poinformował szef Kancelarii Prezydenta Jacek Michałowski.
Pytany, jak ocenia fakt, że krzyż został przeniesiony do kaplicy prezydenckiej "pod osłoną nocy" (przeniesienie nastąpiło o godz. 8 - PAP), Tusk powiedział: - Wydaje się, że gdyby ogłoszono na konferencji prasowej, że np. o godz. 14.30 wzywa się lud Warszawy, żeby był świadkiem tego, jak przeprowadza się tę operację, to może media byłyby zadowolone, natomiast chyba nie byłoby to racjonalne. Nam potrzeba w tej kwestii spokoju i elementarnego porządku, a nie kolejnego widowiska.
- Uważam, inaczej niż niektórzy, którzy cieszą się z tej awantury, że widowiska wokół krzyża, (...) że tych elementów widowiska, było już i tak o wiele, wiele za dużo - dodał premier.
Jak podkreślił, Polacy muszą mieć poczucie wewnętrznej godności, że nie można robić ze wszystkiego takiej ciągłej "jatki politycznej". - Mam nadzieję, że to przyniesie dobre skutki - zaznaczył szef rządu.
Pytany, czy krzyż był orężem w walce politycznej prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, Tusk powiedział: - Ludzie w Polsce sami dobrze odpowiadają na to pytanie, kto wojuje mieczem, kto wojuje krzyżem, a kto stara się używać argumentów. Z całą pewnością dużo lepiej byłoby, gdyby takie symbole jak krzyż nie były używane tak czy inaczej w walce politycznej.
Tusk przyznał, że zdaje sobie sprawę, że na pewno znajdą się jacyś ludzie, którzy wokół kwestii krzyża będą chcieli "robić emocje", osoby ze złą wolą. - Ale jakoś to wytrzymamy (...) krok po kroku ta sprawa powinna być uporządkowana. I mam też nadzieję na szybkie decyzje dotyczące nie tylko losów krzyża, ale też lokalizacji monumentu, a być może także jakiegoś innego dzieła publicznego - zaznaczył.
- Pamiętam, kiedyś Jan Paweł II, kiedy dowiadywał się, że kolejny pomnik albo kolejna ulica jest jego imienia, to powiedział: "może wreszcie zbudujecie szpital, szkołę, hospicjum mojego imienia, to będzie dużo lepszy pomnik. Może warto by się też nad tym zastanowić, może to byłoby najlepsze upamiętnienie ofiar Smoleńska, gdybyśmy zrobili coś bardzo dobrego, ku ich pamięci, ale też dla dobra ludzi żyjących. Jeśli będzie dobra wola, to wszystko będzie do rozwiązania - powiedział Tusk.
Szef rządu podkreślił, że sprawa krzyża to nie jakaś wojna czy rewolucja, czy totalny bałagan. - Jest jedno miejsce i trochę ludzi, którzy przesadzają. Przeczekamy - zaznaczył.
Premier poinformował też, że wiedział od prezydenta o decyzji o przeniesieniu krzyża. - Prezydent mnie o tym zawiadomił, natomiast nie dopytywałem konkretnie o godzinę i w związku z tym dowiedziałem się już tu w Brukseli, że stało się. Nie jest to dla mnie niespodzianka, że tak (się stało), ale nie monitorowałem tej akcji - mówił szef rządu.
Proszony o odniesienie się do zarzutów lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, który obarcza go odpowiedzialnością za tragedię smoleńską, Tusk powiedział: - Co ja mam powiedzieć. Nie spędzę reszty swojego życia na komentowaniu niemądrych rzeczy, które wypowiada Jarosława Kaczyński, szkoda trochę mojego życia, bo nie tak dużo tych lat (mi) znowu zostało. Jak podkreślił, powinien spędzić życie rozsądnie, a nie tylko "oddając sobie nawzajem razy".
- Mam nadzieję, że prezesowi Kaczyńskiemu zabraknie kiedyś, w końcu, tej złej energii i może wróci do normalnej konkurencji politycznej, a nie będzie uczestnikiem nieustannej wyprawy krzyżowej przeciwko wszystkim - powiedział szef rządu.
Skomentuj artykuł