W środę szef Rady Europejskiej złożył prezydentowi Andrzejowi Dudzie propozycję spotkania. Uzasadniał ją zaniepokojeniem w związku z przebiegiem dyskusji w organach UE i kluczowych stolicach na temat sytuacji w Polsce. Propozycja została odrzucona. Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, przekazał wówczas PAP, że zdaniem prezydenta "nie ma pola do interwencji ze strony szefa Rady Europejskiej".
W piątek, Tusk był pytany w TVN24, czy jest rozczarowany tą odmową. "Zbyt wielkich nadziei nie miałem, szczerze powiedziawszy" - odpowiedział Tusk, zaznaczając, że trzeba wykorzystać każdą możliwość, by "pomóc Polsce wyjść z tego zakrętu w jakim bez wątpienia się znalazła".
Przewodniczący Rady Europejskiej mówił, że jego opinia na temat tego, co dzieje się obecnie w Polsce jest "bardzo krytyczna" i dobrze byłoby, by polski prezydent i rząd mieli wiedzę "jakie konsekwencje mogą pójść za tym, co dzieje się w Polsce". Według niego, jest to przede wszystkim pogorszenie reputacji Polski".
Tusk pytany, czy w przyszłym tygodniu możemy się spodziewać decyzji KE ws. uruchomienia art. 7. lub innych procedur dyscyplinujących, Tusk powiedział, że trzeba rozróżnić dwie kwestie. "Nie sądzę, by ktoś zgłaszał pod moim adresem jako szefa RE (...) wniosek o uruchomienie art. 7." - zaznaczył. Podkreślił, że choć uważa "pretensje" wobec Polski za uzasadnione, to jest "ostatnią osobą, która chciałaby postawić Polskę, swoją ojczyznę, w sytuacji gorszej, ze złymi konsekwencjami także dla obywateli".
Według szefa RE, "w Brukseli nikt na Polskę nie chcę się rzucić. Ocenił, że KE postępuje "bardzo stanowczo i spokojnie równocześnie"; wskazywał, że były próby nawiązania współpracy. Dzisiaj - stwierdził - "ta współpraca jest na fatalnym poziomie, niestety ze względu na stanowisku polskiego rządu".
W ocenie Tuska o Polsce od wielu lat nie mówiono tak źle - nie tylko w Europie, ale na całym świecie. Podkreślił, że zaniepokojenie budzi sytuacja, kiedy wymiar sprawiedliwości podlega partii politycznej czy politykom. "Więc w tym sensie byłem rozczarowany, bo wydaje mi się, że prezydent RP powinien przejąć się tym, bo sytuacja moim zdaniem jest wyraźnie poważna" - powiedział.
Na uwagę, że opinia publiczna jest krytyczna wobec wymiaru sprawiedliwości, Tusk odparł, że za rządów PO była świadomość potrzeby zmian, ale "ceną za najważniejszą wartość systemu prawnego, jaki jeszcze mamy w Polsce, była pełna niezależność polityczna sędziów od władzy politycznej i brak przymusu wobec sędziów do reformowania wymiaru sprawiedliwości". "Mówiąc wprost - stałem przed dylematem i dokonałem pewnego wyboru" - mówił.
Tusk podkreślił, że "nie ma żadnych iluzji, że wśród sędziów znajdują się wyłącznie anioły". "Miałem swoją, bardzo krytyczną, ocenę i ją publicznie wygłaszałem, wtedy, kiedy byłem premierem, wobec aparatu sędziowskiego. Natomiast to w żadnym stopniu nie jest uzasadnieniem dla odebrania niezawisłości sądom. To nie jest leczeniem dżumy cholerą, to jest leczenie grypy cholerą" - powiedział.
W ocenie Tuska, obecnie odwraca się strategiczny kierunek, jaki przyjęła Polska "a był to kierunek na Zachód". "Nie w sensie geograficznym, ale w sensie tych fundamentalnych wartości, w których wolność, poszanowanie człowieka, prawa człowieka, ograniczenie władzy politycznej wobec człowieka były w samym centrum" - mówił Tusk. "I dzisiaj czujemy, że jest odwrotnie i widzi to świat - od Stanów Zjednoczonych po UE" - dodał.
Szef RE zadeklarował, że jeśli może pomóc, zrobi wszystko, by skłonić Warszawę do zmiany stanowiska ws. sądownictwa.
Pytany, czy chciał spotkać się z prezydentem jako polski obywatel, czy jako szef RE, Tusk odarł: "gdzie ja jako polski obywatel miałbym szansę być wpuszczony do Pałacu (Prezydenckiego). Bądźmy poważni".
Szefa RE spytano też o słowa prezesa PiS o "wycieraniu mord zdradzieckich" nazwiskiem Lecha Kaczyńskiego. "Niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami" - mówił Jarosław Kaczyński w Sejmie.
"To nie jest pierwszy raz kiedy coś, co go bardzo dręczy, Jarosław Kaczyński stara się przerzucić na innych, ale nie mnie sądzić. Żal mi go jako człowieka. Jako polityka uważam go za coś bardzo złego i niekorzystnego dla polskich emocji, które w tej chwili w Polsce są już na tak nieznośnie wysokim poziomie" - powiedział Tusk.
Skomentuj artykuł