"Dziennik Polski": Historia przechodzi do historii

PAP / psd

Historia nie jest już nawet potrzebna kandydatom na studia historyczne. Zaledwie 5 proc. małopolskich maturzystów zdecydowało się na egzamin z tego przedmiotu – donosi "Dziennik Polski".

Odsetek uczniów, którzy chcą się sprawdzić z tego przedmiotu co roku zmniejsza się w całym kraju. Jest to efekt coraz mniejszej liczby uczelni wymagających od swoich kandydatów matury z historii.

Przyszły student historii na Uniwersytecie Jagiellońskim, Gdańskim, Śląskim, czy Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie może zdać na maturze np. język polski, geografię, czy matematykę. Wszystkie te przedmioty są na rekrutacji traktowane równorzędnie z historią.

"Ubolewamy nad tym, ale rzeczywistość nas do tego zmusiła. Jest niż demograficzny i na uczelnie przychodzi coraz mniej kandydatów” – przyznaje prof. Andrzej Banach, dziekan Wydziału Historycznego UJ. "Jednak to, że nie wymagamy historii wcale nie oznacza, że łagodniej traktujemy potem studentów" – dodaje.

Od historii większe znaczenie uzyskuje, obowiązkowa na egzaminie dojrzałości, matematyka. "Osobiście przywykłem do tego, że historia jest przedmiotem rekrutacyjnym na prawie i dla mnie nadal powinno tak być, ale nie mogę oprzeć się argumentom, że matematyka jest równie istotna” – mówi prof. Andrzej Mania, prorektor UJ ds. dydaktyki.

Przyszłość historii nie rysuje się optymistycznie. Resort edukacji przygotował reformę, która ma za zadanie połączyć programowo gimnazjum ze szkołą średnią. A to oznacza, że obowiązkowe nauczanie większości przedmiotów będzie się kończyło w pierwszej klasie szkoły ponadgimnazjalnej. Później uczniowie będą się uczyć tego, co ich interesuje i z czym wiążą swoją przyszłość. Zdaniem naukowców takie zmiany doprowadza do "destrukcji, a na pewno infantylizacji historii jako zintegrowanego, wspólnego przedmiotu".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"Dziennik Polski": Historia przechodzi do historii
Komentarze (2)
K
kate
4 lipca 2011, 08:03
Za ten stan rzeczy odpowiadają sami historycy. Sposób prezentacji historii, zwłaszcza Polski, ale także tematyka prac historycznych (brak opracowań o dziejach społecznych, kulturze, gospodarce) zniechęcają. W sytuacji, kiedy zawsze trzeba prezentować swoją użyteczność, do czego historia może być współczesnym ludziom przydatna. Poloniści odnaleźli swoje miejsce w nowych mediach (Internet), geografowie w turystyce, a historycy, oprócz IPN, mają mało możliwości.
Bogusław Płoszajczak
4 lipca 2011, 07:32
Zagadka "za 5 punktów": Komu tak bardzo przeszkadzała historia drogi Przyjacielu?