Dziennikarka z Dominikany ws. ks. Gila
W sobotę wieczorem w warszawskiej prokuraturze okręgowej zakończyło się przesłuchanie dziennikarki z Dominikany Alicii Ortegi ws. księdza Wojciecha Gila, podejrzewanego o pedofilię. Prokuratura nie poinformowała o treści zeznań. Przesłuchanie trwało ok. 3 godzin.
Dziennikarka mówiła wcześniej, że przyjechała do Polski, bo przygotowuje reportaż o ks. Gilu. Dodała, że to prokuratura poprosiła ją o stawienie się i przekazanie informacji, które posiada.
- Zostałam wezwana i stawię się. Wyjaśnię, że przygotowuję reportaż, że rozmawiałam z rodzicami ofiar oraz nauczycielką, która jako pierwsza opowiedziała władzom co się stało - mówiła w wywiadzie dla TVN.
Według dziennikarki telewizji Noticias SIN na komputerze księdza znaleziono 86 tys. zdjęć i filmów, a wśród nich fotografie przedstawiające sceny seksu z dziećmi, które odbywały się w jego pokoju.
Ortega zaznaczyła jednak, że nie wszystkie zdjęcia, jakie znajdowały się w komputerze księdza były z udziałem dzieci. Dodała, że miała okazję zobaczyć część z nich. - Także te, które przedstawiają dzieci uprawiające seks oralny. Dzieci, które całują się z innymi dziećmi, czy dorosłych penetrujących dzieci - powiedziała w wywiadzie dla TVN.
Pytana, czy na zdjęciach widziała księdza Gila, odparła, że "nie widać czy to on, ale jest cała seria zdjęć, które zostały wykonane w jego pokoju; z dzieckiem przebranym za rzymskiego gladiatora, z innym dzieckiem w sukience - mówiła. Dodała, iż na zdjęciach można rozpoznać pokój Gila.
Pytana, czy wierzy dzieciom, które obciążyły księdza zeznaniami dotyczącymi molestowania, odpowiedziała, że nie widzi motywu, aby mogły kłamać. - Nie rozumiem, jaka mogłaby być motywacja dziecka, które mogłoby wymyślić taką historię (...), jaki motyw mogłoby mieć dziecko, aby opowiadać takie rzeczy - mówiła.
Ortega powiedziała też, że nie wierzy w słowa księdza Gila, iż dowody przeciwko niemu zostały sfabrykowane. - On się tłumaczy, że wdrażał program antynarkotykowy i niektórzy nie byli z tego powodu zadowoleni. Przed skandalem nikt nie znał ojca Wojciecha; Juncalito (gdzie mieszkał ks. Gil - PAP) to mała miejscowość i nie słynie z handlu narkotykami. Nikt go nie zapamiętał jako aktywistę antynarkotykowego, był zupełnie nieznany, aż do dzisiaj, kiedy stał się sławny w związku z oskarżeniami - powiedziała.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie od końca września prowadzi śledztwo ws. podejrzenia seksualnego wykorzystywania dzieci przez dwóch polskich duchownych na Dominikanie.
Toczy się ono w kierunku przestępstwa pedofilii, za co w Polsce grozi do 12 lat więzienia. Drugim wątkiem postępowania jest przestępstwo utrwalania treści pornograficznych z dziećmi (zagrożone pozbawieniem wolności do 10 lat).
Podstawą wszczęcia tego śledztwa były informacje, jakie prokuratura uzyskała z polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego w Bogocie, które potwierdziło w prokuraturze na Dominikanie, że prowadzi ona postępowanie w sprawie dotyczącej dwóch polskich obywateli.
Władze Dominikany badają, oprócz sprawy michality, ks. Gila, sprawę byłego już nuncjusza apostolskiego na Dominikanie abp. Józefa Wesołowskiego, którego w sierpniu odwołał papież w związku z podejrzeniami o pedofilię.
Ks. Gil w piątek w wywiadzie dla TVP Info zaprzeczał, że dopuścił się molestowania dzieci. Sugerował, że oskarżenia i dowody w jego sprawie sfabrykowali ludzie, którym nie podobało się to, co robił na Dominikanie i nie chcieli, by tam wracał.
Skomentuj artykuł