Eksperci: Polsce szkodzi m.in. zła jakość prawa
Zła jakość prawa, brak strategicznej wizji rozwoju, niesprawna administracja, za duże wpływy służb specjalnych - to zdaniem części naukowców mankamenty polskiego państwa. Mówili oni o tym podczas poniedziałkowej debaty PiS na temat sprawnego rządzenia.
- Problemem Polski jest brak wizji i polityki rozwoju - podkreśliła socjolog prof. Jadwiga Staniszkis. - Następuje widoczna aktywacja służb specjalnych, które zastępują politykę, kreują aktorów (w polityce), innych niszczą. To nie do przyjęcia. Nietransparentność demokracji jest czymś, co odpycha obywateli od państwa. Musi być przezwyciężona - przekonywała Staniszkis.
Mówiła też o potrzebie budowy nowoczesnych instytucji publicznych oraz sprawnych mechanizmów zarządzania. Uznała je za kluczowe do sprawnego rządzenia.
Podobnie b. szefowa UKE Anna Streżyńska przekonywała, że mamy do czynienia ze zbyt słabym naciskiem na budowę silnych instytucji publicznych. - Ważne jest nowe podejście do odpowiedzialności, nie tyle urzędników, co szefów instytucji publicznych. Marzy się aktywowanie Trybunału Stanu, który powinien stanowić koronę systemu egzekucji obowiązków szefów instytucji publicznych - powiedziała Streżyńska.
Jej zdaniem zmiany powinny zacząć się od reformy sądownictwa, w szczególności od przyspieszenia orzekania oraz od przygotowania sędziów do rozpatrywania spraw gospodarczych.
Do kwestii wymiaru sprawiedliwości nawiązał też prof. Antoni Kamiński z PAN: "Mamy do czynienia nie z państwem republikańskim, ale zawłaszczanym przez partie polityczne. Niestety zawłaszczany jest wymiar sprawiedliwości i prokuratura".
Kamiński uznał też, że w Polsce nieskuteczne są procedury legislacyjne. - Jakość prawa w Polsce jest zła. Prawa jest za dużo. Sejm produkuje prawo, które jest niespójne i złej jakości - ocenił.
Podkreślił, że zła jakość prawa i rządzenia wpływa na społeczeństwo, które staje się bierne i zniechęcone do działania na rzecz dobra publicznego.
Na proces ustawodawczy narzekał też poseł PiS Jerzy Żyżyński. Jak mówił, prawie wszystkie ustawy "pisane są przez rząd, dostarczane parlamentowi, który je przegłosowuje większością rządzącą". Według niego oznacza to "brak jasnego trójpodziału władz", w którym jest władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza. To złe zjawisko i należy odbudować trójpodział władzy - postulował Żyżyński.
Ten temat poruszył też klubowy kolega Żyżyńskiego, Kazimierz Michał Ujazdowski (PiS). Jak mówił, do społeczeństwa trafia niedostateczna informacja nt. procesu legislacyjnego. Krytykował zbyt małą liczbę wysłuchań publicznych ws. projektów ustaw.
Ekonomista prof. Krzysztof Rybiński mówił z kolei o przeroście administracji. Przytoczył dane, z których wynika, że w 1990 r. było w Polsce 150 tys. urzędników, a obecnie jest ich 450 tys. Wskazał, że nasz kraj spada natomiast w rankingach efektywności rządzenia - jest w nich poniżej średniej.
- Jakość rozwoju jest poniżej przeciętnej w regionie, jakość instytucji gorsza od średniej w regionie, percepcja korupcji - podobna, łatwość prowadzenia biznesu - znacznie niżej niż w regionie, jakość infrastruktury - gorsza, wskaźnik zatrudnienia - niższy, jakość systemu edukacji - gorsza, dostęp do technologii - niższy, zdolność do absorpcji nowych technologii - gorsza - wymieniał.
Inny ekonomista - prof. Witold Kieżun zaznaczył, że bez zmiany struktury gospodarczej w Polsce nie jest możliwe osiągnięcie poziomu średniorozwiniętych gospodarek europejskich. Według niego nasza gospodarka ma charakter postkolonialny - dominuje w niej kapitał zagraniczny, szczególnie w bankowości i handlu.
Prof. Kieżun za konieczne uznał wsparcie dla polskich przedsiębiorstw, wstrzymanie prywatyzacji i rozwój spółdzielczości.
Podczas poniedziałkowej debaty w Sejmie pt. "Sprawne państwo. Jak można rządzić dobrze Polską?" wzięło udział kilkudziesięciu ekspertów, politycy PiS oraz prof. Piotr Gliński, kandydat PiS na premiera rządu technicznego.
Skomentuj artykuł