Happening na znak solidarności z Tybetem
Kilkadziesiąt osób przyglądało się w sobotę w Lublinie happeningowi pod hasłem "Tybet płonie - Lublin pamięta", zorganizowanemu w 53. rocznicę krwawo stłumionego powstania narodowego w Tybecie.
Przed lubelskim Ratuszem grupa młodych ludzi z tybetańską flagą umieściła pomarańczowy baner z napisem "Wolny Tybet". Rozdawali ulotki informujące o sytuacji w Tybecie i zbierali podpisy pod petycją do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o "zajęcie zdecydowanego stanowiska w sprawie łamania podstawowych praw człowieka w Tybecie".
Wystąpiła grupa fireshow In Nomine, która zaprezentowała taneczny pokaz z płonącymi akcesoriami. Tancerzom ognia towarzyszył zespół bębniarzy Wschodni Sambastion.
"Zebraliśmy się tutaj, aby zamanifestować naszą solidarność z narodem tybetańskim. Globalizacja sprawiła, że wszystkie kraje są połączone, wszystkie mają wpływ na siebie. Opinia międzynarodowa jest bardzo ważna, możemy wpłynąć na sytuację nawet w tak odległym regionie" - powiedziała dziennikarzom organizatorka manifestacji Iza Gawęcka z Krasnostawskiego Ruchu Ekologicznego Viridis.
Na rozdawanych przechodniom ulotkach widniało hasło "Tybet palący problem, mówimy dość". Informowały one, że w Tybecie trwa opór przeciwko chińskiej okupacji i represjom. Od 2009 r. w akcie politycznego protestu podpaliło się co najmniej 29 Tybetańczyków. 10 marca każdego roku organizowane są na całym świecie akcje solidarności z narodem tybetańskim. W tym roku odbywają się w 30 państwach.
Skomentuj artykuł