Hutnicy: ks. Jerzy był "równym" kapłanem
Zawsze można było z nim pogadać i liczyć na jego pomoc, nie przekreślał nikogo za poglądy. Gromadził wokół siebie mnóstwo ludzi. Był "równym" kapłanem - tak ks. Jerzego Popiełuszkę wspominają pracownicy Huty Warszawa, którzy uczynili go swym kapelanem.
Kazimierz Muczyński podczas uroczystości beatyfikacyjnej na pl. Piłsudskiego będzie niósł dar ołtarza - figurę Jezusa od warszawskich hutników.
Jak opowiada, do 1980 r. był członkiem PZPR. "Wystąpiłem pod wpływem nauczania ks. Popiełuszki" - podkreśla. Zaznaczył przy tym, że ksiądz nie nawoływał, by kierować się uprzedzeniami w stosunku do ludzi o innych poglądach; doceniał wartość każdego człowieka.
- Dzięki niemu odczuwaliśmy w tych trudnych czasach nadzieję, że będzie lepiej. On miał czas dla wszystkich, którzy do niego przychodzili, nikogo nie odpychał. Dzielił się tym, co miał. To budowało wśród nas zaufanie do niego - podkreśla Muczyński.
Kazimierz Muczyński mówi, że nadal jest związany z ks. Jerzym. - Uczestniczę w uroczystościach rocznicowych, jeżdżę na pielgrzymki ludzi pracy. Kiedy mam jakiś problem, jadę do grobu ks. Popiełuszki i mówię: wspieraj swojego ziomka, bo ja też pochodzę z Podlasia - dodaje.
- Ludzie potrzebowali w tamtych czasach pomocy i każdy, kto przyszedł do ks. Jerzego, otrzymywał wsparcie. Kiedyś mój kolega nie miał co jeść, ksiądz dał mu kaszankę. Oddawał wszystko, nawet buty. To był "równy" kapłan. Zawsze potrafił podejść, porozmawiać - opowiada Wiesław Wikjeł.
Jak mówi, ks. Jerzy nie dbał o żadne zaszczyty. Wikjeł wspomina pierwszą mszę w hucie podczas strajku, którą odprawił ks. Popiełuszko. "Martwił się, kto będzie śpiewał, gdzie będzie ołtarz, jak to wszystko wypadnie. Kiedy przeszedł bramę, były niesamowite oklaski, była piękna uroczystość, hutnicy się spowiadali" - opowiada.
Podkreśla, że ks. Jerzy był człowiekiem bardzo ugodowym. - On nigdy nie namawiał do awantury. Jeśli ktoś rzucał jakieś zaczepne hasła, to ksiądz mówił tylko: "to nie są osoby od nas" - dodaje.
Edward Uczkiewicz uczestniczył we wszystkich mszach św. za Ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu. "Bo na nich czułem się wolnym człowiekiem" - mówi.
Wspomina mszę św., którą ks. Popiełuszko odprawiał w 1980 r. dla strajkujących robotników Huty Warszawa.
- Stałem wówczas ok. 30 metrów od ołtarza i wysłuchałem tej mszy z wielkim wzruszeniem, gdyż słowa, które do nas skierował w kazaniu, były tak proste, a jednocześnie tak głębokie i wymowne. Mówił do nas o szacunku do pracy i poszanowaniu godności drugiego człowieka, o prawdzie i sprawiedliwości, a także przestrzegał nas przed zemstą i nienawiścią - mówi hutnik.
- Po mszy ks. Popiełuszko wzruszył nas wszystkich, kiedy zwrócił się do nas: "Przyjęliście mnie jak brata i okazaliście mi swoją przyjaźń" - dodaje.
Uczkiewicz podkreśla, że ks. Jerzy "naprawdę był świętym człowiekiem". "Jego obecność w moim życiu czuję do dziś, pełniąc dyżury przy jego grobie w ramach kościelnej Służby Porządkowej" - zaznacza.
Zofia Sosnowska jeździła na pielgrzymki organizowane przez ks. Popiełuszkę. - Dostałam do niego Nowy Testament w wydaniu kieszonkowym. Był bardzo usłużny w stosunku do ludzi, wśród hutników miał wielu przyjaciół, ludzie lgnęli do niego. Zawsze było koło niego dużo osób, było gwarno. Zawsze jak tylko mogę, podjeżdżam do ks. Jerzego i modlę się przy jego grobie - opowiada Sosnowska.
Mieczysław Chłap także uczestniczył w mszach za ojczyznę.
- Homilie ks. Jerzego podtrzymywały nas na duchu, ludzie się jednoczyli. Potrafił nas ująć, bo mówił prawdę. Jego hasło "zło dobrem zwyciężaj" dawało wtedy dużo do myślenia, miało wpływ na nasze nastroje. On nas łagodził. Mówił dużo o wolności, ale bez przemocy - podkreśla hutnik.
Skomentuj artykuł