"Informowaliśmy areszt o stanie matki Magdy"

Prokurator Marta Zawada Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach (fot. PAP/Andrzej Grygiel)
PAP / psd

Od początku podjęte zostały działania, które miały zapewnić bezpieczeństwo matki Magdy. Prokuratura zawiadomiła areszt śledczy, że stan emocjonalny podejrzanej może być kiepski - poinformowała rzeczniczka katowickiej prokuratury okręgowej Marta Zawada-Dybek.

Matka Magdy Katarzyna W. jest podejrzana o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Według podawanych wcześniej informacji, w poniedziałek w celi połknęła detergent do mycia naczyń, na miejsce wezwano pogotowie.

- Od samego początku tego śledztwa, a w zasadzie od momentu zatrzymania, prokuratorzy podjęli działanie, mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa podejrzanej. Wystosowane było pismo do dyrektora aresztu śledczego z informacją, że sprawa jest ma specyficzny charakter, okoliczności tej sprawy, jak również stan emocjonalny podejrzanej uzasadnia stosowanie wyjątkowych środków bezpieczeństwa - powiedziała Zawada-Dybek.

DEON.PL POLECA

Prokuratura skierowała pismo do aresztu śledczego z prośbą o informacje na temat poniedziałkowego incydentu. Informacja ma do prokuratury wpłynąć w środę. Dopiero wówczas będzie można powiedzieć coś więcej na temat przebiegu incydentu - powiedziała Zawada-Dybek.

Prokuratura obecnie nie widzi podstaw do prowadzenia postępowania wyjaśniającego w tej sprawie, być może wewnętrzne postępowanie będzie musiał przeprowadzić areszt, do którego należy obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa osadzonego.

Katarzyna W. - jak informowały media i potwierdziła prokuratura - połknęła detergent do mycia naczyń, który jest na wyposażeniu celi. Rutynowo na miejsce wezwano pogotowie, ale nie stwierdzono zagrożenia życia ani zdrowia podejrzanej. Jak podała we wtorek rzeczniczka prasowa Służby Więziennej Luiza Sałapa, Katarzyna W. od poniedziałku przebywa w monitorowanej, trzyosobowej celi.

Rzeczniczka prokuratury powiedziała również podczas wtorkowego briefingu, że na obecną chwilę brak jest podstaw do przedstawienia jakiegokolwiek zarzutu jakiejś innej osobie poza matką. Zastrzegła, że w toku śledztwa ocena prokuratury odnośnie ewentualnych zarzutów dla innych osób może ulec zmianie.

"Przy sprawie pracuje kilku prokuratorów, zaangażowane są duże środki ze strony prokuratury, przesłuchano kilkudziesięciu świadków; na wtorek nie jest planowane przesłuchanie ojca dziecka, ale taka konieczność może zajść w przyszłości" - dodała rzeczniczka prokuratury.

Półroczna Magda zaginęła 24 stycznia br. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziewczynka została porwana. W sprawę zaangażował się Krzysztof Rutkowski. To on w miniony czwartek nagrał swoją rozmowę z kobietą, podczas której powiedziała mu, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Katarzyna W. zeznała, że dziecko miało upaść na podłogę i uderzyć o próg w mieszkaniu. W piątek wieczorem - już policjantom - pokazała miejsce ukrycia zwłok Madzi.

Prokuratura czeka na pisemną opinię na temat sekcji zwłok Magdy, przesłuchuje też świadków. We wtorek uzupełniające zeznania składał Rutkowski. Zawada-Dybek nie chciała zdradzić, jakie konkretnie czynności zaplanowano na najbliższe dni. Nie odpowiedziała też na wiele szczegółowych pytań, zasłaniając się dobrem śledztwa lub mówiąc, że są one przedwczesne.

W poniedziałek katowicka prokuratura poinformowała, że z wstępnych wyników sekcji zwłok Magdy wynika, iż przyczyną śmierci był tępy uraz tyłu głowy. Śledczy informowali wówczas, że wyniki sekcji zwłok nie dają podstaw do zmiany zarzutu dla matki i kwestionowania na obecnym etapie jej wyjaśnień.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Informowaliśmy areszt o stanie matki Magdy"
Komentarze (4)
SW
sprawiedliwa wśród narodów
7 lutego 2012, 23:28
"Jak odróżnić wysunięcie się z kocyka dziecka od spuszczenia go na głowę z tej samej wysokości?" Mówisz to z doświadczenia?? bo tak wygląda, jakby cię ktoś upuścił na głowę. Słyszałeś o DOMNIEMANIU NIEWINNOŚCI, dopóki nie ma dowodów winy? A co jeśli rzeczywiście to był jedynie wypadek i ta matka naprawdę cierpi?
T
teresa
7 lutego 2012, 17:51
Ano tak,że jeśli chcesz zabić dziecko na 100 % przyjmujesz wysokość najmniej I piętra. To nie kocyk był śliski,tylko skafander,zresztą już się nie wypowiadam, nie byłam w tym mieszkaniu, nie widziałam, nie rozmawialam z nią przed wejściem po pampersy, nie wiem, czy dziecko było marudne[prowokacja wybuchu złości], czy pokłóciłam się z partnereką i wkurzoną wyekspediowałem po pampersy... Nie wiem. Wszystkim partnerom zalecam- oszczędzajcie swoje żony i jak czegoś zapomną drałujcie sami na górę. To tyle emocji.Każdemu ponoć wolno.
T
teresa
7 lutego 2012, 17:47
Każdy aresztowany powinien podlegać przed osadzeniem weryfikacji odnośnie nie tyle emocji,co stanu psychicznego.Ten wyjątkowy przypadek pokazuje,że są takie osoby, które choć podejrzane o czyn karalny winny zostać poddane nie tyle procedurze wzmożonego bezpieczeństwa[ bo co to znaczy- nie chcemy,żeby aresztowany wymierzył sobie mniej lub bardziej sprawiedliwą karę samodzielnie- i żeby ominęła naród frajda] , co pomocy psychologicznej, a nawet leczeniu psychiatrycznemu. Zapewniam,że im później pomoc nadejdzie-duchowa, świecka , tym konsekwencje zamknięcia będą dramatyczniejsze. Oby w wiezieniu nie osadzono chorej.
KT
Ktoś Tam
7 lutego 2012, 17:39
Jak odróżnić wysunięcie się z kocyka dziecka od spuszczenia go na głowę z tej samej wysokości?