Kaczyński na marszu: idziemy dla Polski
Musimy być wolnym narodem - wzywał szef PiS Jarosław Kaczyński w piątek wieczorem na zakończenie Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości. Jak przekonywał, w dzisiejszej Polsce panują korupcja, nepotyzm i kolesiostwo, a "sprawiedliwość jest ciągle zadaniem do wykonania".
Odnosząc się do 32. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Kaczyński zwrócił uwagę, że 32 lata temu "władza uderzyła w niezależny, samorządny związek +Solidarność+". "Solidarność przez małe +s+, jako relacja między ludźmi jest czymś niesłychanie ważnym, bez solidarności nie ma wspólnoty, nie ma przede wszystkim wspólnoty narodowej - Polski, a przecież przyszliśmy tutaj dla Polski, nie dla innych powodów, ale dla Polski właśnie" - mówił prezes.
Jak podkreślił, solidarność "nie może być płytkim przeżyciem emocjonalnym" i "czczą deklaracją". "Nie może być nawet głębszym przeżyciem w jakichś uroczystych chwilach, ale to musi być coś bardzo realnego" - wskazał Kaczyński. Według niego solidarność "musi oznaczać rzeczywisty kształt stosunków międzyludzkich i stosunków społecznych".
Jak przekonywał prezes PiS, spoiwem solidarności jest sprawiedliwość, bo "tylko sprawiedliwość tworzy podstawy rzeczywistej więzi i jedności". Dlatego - mówił - trzeba zapytać o to, "jak jest z polską sprawiedliwością" i "czy Polska jest dzisiaj krajem sprawiedliwym". Według Kaczyńskiego odpowiedź na to pytanie brzmi: "Nie, po stokroć nie".
Prezes PiS wymienił w tym kontekście: zjawisko łamania prawa pracy, niskie płace i brak ochrony pracy. "Jak wielką niesprawiedliwością jest bezrobocie we wszystkich pokoleniach, a w szczególności wśród młodych?" - mówił. "Czy jakimkolwiek uczciwym człowiekiem mogą nie wstrząsnąć obrazy niemłodych często ludzi, w rozpaczy, którzy znikąd nie mogą znaleźć pomocy, widok ludzi, którzy nie są leczeni?" - pytał Kaczyński. "Czy sprawiedliwie traktowane są wielodzietne rodziny, których ogromna część żyje w strefie ciężkiej, wręcz biologicznej nędzy?" - kontynuował.
Zdaniem lidera Prawa i Sprawiedliwości, niesprawiedliwość Polacy odczuwają także w sferze podatków, bo "jedni płacą podatki, a inni ich nie płacą". Jak ocenił, obecnie po Polsce rozlała się "korupcja, nepotyzm i kolesiostwo". "Sytuacja została doprowadzona do niebywałej wręcz skrajności" - stwierdził Kaczyński.
Sprawiedliwość uznał zatem za zadanie do wykonania i problem do rozwiązania.
Według niego w Polsce mamy też do czynienia "z terrorem dwóch poprawności". "Wewnątrzpolskiej, która każe być po stronie PO lub SLD, a jeśli jest po naszej stronie to dotyka go ostracyzm, a często utrata pracy i różnego rodzaju represje" - mówił prezes PiS. Jak stwierdził, mamy "nastrój zastraszenia" i "dwa języki". "Ludzie co innego mówią w domu i co innego mówią publicznie, tak jak za czasów PRL" - stwierdził. "Musimy być wolnym narodem, to jest nasze prawo, ale wolność to jest także nasz obowiązek" - powiedział Kaczyński.
Jak zaznaczył, Polska musi być "prawdziwą wspólnotą", a może nią być "tylko wtedy, gdy będzie niepodległa". "Czy nie jest tak, że w Polsce różne zewnętrzne siły mają wpływy dalece zbyt wielkie, niemożliwe do tolerowania w prawdziwie niepodległym kraju, przez prawdziwie niepodległy naród?"- pytał Kaczyński.
Zarzucił "tak zwanym" polskim elitom uległość, gotowość do służenia i strach, które - według prezesa PiS - przypominają "najgorsze czasy w naszych dziejach". "Mamy dzisiaj bardzo wiele z tego, co kiedyś kosztowało nas niepodległość" - mówił Kaczyński.
"Bez wolności nie ma Polski, nie ma narodu polskiego, Polska jest krajem wolności. Istotą polskości jest wolność" - przekonywał Kaczyński. A - jak stwierdził - obecnie w Polsce "wolność jest na różne sposoby ograniczana". Przywołał m.in. sprawę strony internetowej antykomor.pl. "Mieliśmy atak na wolność w Sejmie (...) na wolność polskiej nauki" - zaznaczył, przypominając książkę biograficzną o Lechu Wałęsie autorstwa Pawła Zyzaka.
"Są także zmiany w prawie (...) ograniczenie dostępu do informacji publicznej, czy pewne ograniczenia prawa do demonstracji" - mówił prezes PiS.
Prezes PiS nawiązał także do sytuacji na Ukrainie i hasła "za naszą i waszą wolność". "Pozdrawiam walczącą o wolność Ukrainę. Pozdrawiam walczący Kijów. Patrzymy na was, na waszą determinację i odwagę z szacunkiem i podziwem" - podkreślił. "Mamy nadzieję, że wspólnie dojdziemy do wolności, do niepodległości i że będziemy solidarni i że wspólnie będziemy budować nowy kształt Europy" - dodał.
Dziękował też uczestnikom marszu, że wzięli w nim udział, pomimo "późnej pory i deszczu".
Uczestnicy marszu zgromadzili się na pl. Trzech Krzyży skąd przeszli Alejami Ujazdowskimi pod pomnik marszałka Józefa Piłsudskiego przy Belwederze. W marszu udział wzięli, poza politykami PiS, także m.in. b. wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski oraz b. opozycjoniści Andrzej i Joanna Gwiazdowie, którzy także zabrali głos na zakończenie marszu.
Zgromadzeni nieśli transparenty z hasłami m.in.: "13 grudnia i 4 czerwca rocznicami hańby i zdrady ojczyzny", "To był zamach", "Dość chronienia PRL-owskich zbrodniarzy i morderców", "Gdańsk przeprasza za L. Wałęsę", "Przepraszacie za Jedwabne, to przeproście też za Mazowieckiego i Michnika i zdradę Okrągłego Stołu".
Uczestnicy demonstracji mieli też biało-czerwone flagi, a także kilka flag ukraińskich; wznosili okrzyki m.in. "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę". W trakcie przemarszu skandowano: "Cześć i chwała bohaterom", "Solidarność", "Bóg, honor i ojczyzna" i "Minister z Chobielina to berlińska wazelina". Pod Kancelarią Premiera wznosili zaś okrzyki: "Złodzieje!".
Na trasie pochodu reprezentanci klubu PiS złożyli kwiaty przed pomnikami: Witosa, Ronalda Reagana, Stefana Grota-Roweckiego, Ignacego Paderewskiego, Romana Dmowskiego i Piłsudskiego.
Skomentuj artykuł