Kaczyński, Palikot, Miller i inni o expose
Sejm wznowił obrady. Posłowie będą debatować nad expose przedstawionym przez premiera Donalda Tuska. Marszałek Sejmu Ewa Kopacz poinformowała, że premier zwrócił się do Sejmu o udzielenie Radzie Ministrów wotum zaufania.
Przewidziana jest debata długa - 360 minut. Później posłowie będą zadawać szefowi rządu pytania; cztery lata temu było ich około 160. Według porządku obrad Sejmu debata zakończy się po północy.
Szef klubu PO Rafał Grupiński powiedział, że expose premiera Donalda Tuska jest ważne nie tylko dla Polaków, którzy chcą wiedzieć, w jaki sposób rząd zamierza dalej reformować kraj i przeprowadzać Polskę przez drugą falę kryzysu, ale także jest ważne dla Europy.
- Na to, co dzisiaj polski rząd będzie planował, co zapowiada, będzie chciał przeprowadzić, patrzą także przywódcy państw europejskich - powiedział Grupiński.
Szef klubu PO przekonywał, że Tusk przez ostatnie cztery lata - w sposób niezwykle odpowiedzialny i odważny - przeprowadził nasz kraj przez kryzys gospodarczy na świecie. - Okazało się, że to był dobry rząd na trudne czasy. Takiego rządu potrzebują Polacy na najbliższe lata, za takim rządem opowiedzieli się w wyborach - mówił polityk Platformy.
Jak dodał, wyborcy pokazali, że chcą kontynuowania takiego sposobu zarządzania państwem, stylu polityki, takich decyzji, jakie wprowadzał w życie rząd PO-PSL.
- Wiele udało się przez cztery lata zrobić, warto do tego nawiązywać, warto o tym mówić, warto to przypominać, pamiętać, że przez cztery lata, rząd Tuska przeprowadził cztery duże reformy: służby zdrowia, armii, emerytalną, szkolnictwa wyższego - podkreślił Grupiński.
Trzeba zapłacić cenę za cztery lata rządów PO - tak prezes PiS Jarosław Kaczyński skomentował expose premiera Donalda Tuska. Oświadczył też, że PiS jest stanowczo przeciwko wejściu Polski do strefy euro.
Podczas debaty nad wygłoszonym w piątek expose premiera Kaczyński mówił, że należy teraz szukać odpowiedzi na pytanie: "Co robić, a czego nie robić, aby Polska w 2020 roku była krajem zasobniejszym, w lepszej kondycji pod każdym względem, również moralnej niż dziś; by to 10-lecie nie było zmarnowane".
Szef PiS przekonywał, że trzeba patrzeć w przyszłość, bo "kryzysy przychodzą i jak dotychczas mijają, a Polska trwa". - I warto być Polakiem - podkreślił.
Kaczyński zaznaczył też, że wobec kryzysu ekonomicznego trzeba się kierować zasadą, aby "nie służyć spekulantom i rentierom, ale dobru wspólnemu".
Prezes PiS oświadczył, że jego partia jest przeciwko wejściu Polski do strefy euro. Ocenił, że byłaby to katastrofa dla polskiej produkcji. - To jest coś, na co nasz klub z całą pewnością się nie zgodzi - oświadczył.
Kaczyński ocenił też, że realizacja ustaleń pakietu klimatycznego w 2013 roku będzie obciążeniem naszego wzrostu gospodarczego, co skutkować będzie przeniesieniem części produkcji za naszą wschodnią granicę.
Jego zdaniem połączone skutki wejścia do strefy euro oraz pakietu klimatycznego byłyby dla polskiej gospodarki, dla naszego rozwoju i suwerenności "mniej więcej takie jak przegrana wojna".
Kaczyński odniósł się też do wcześniejszego wystąpienia szefa klubu PO Rafała Grupińskiego. - Pan przewodniczący Grupiński mówił, że "dogonimy i przegonimy", ludzie mojego pokolenia pamiętają te słowa: Nikita Chruszczow. No, ale oby się udało - powiedział szef PiS.
Janusz Palikot zarzucił w piątek w Sejmie premierowi Donaldowi Tuskowi, że nie ma pomysłu na Polskę. Komentując piątkowe expose, lider Ruchu Palikota podkreślił, że szef rządu nie przedstawił wizji realnego rozwoju Polski.
Palikot mówił, że nawet jeśli jego ugrupowanie poprze niektóre rozwiązania zaproponowane przez Tuska w expose, to całe wystąpienie premiera można sprowadzić do zdania: "Mam pomysł na to, jak spowodować, żeby prawdopodobieństwo kryzysu było trochę mniejsze".
- I to wszystko, ale to niestety nie to, czego oczekiwaliśmy - podkreślił Palikot.
Jak dodał, wielu oczekiwało od Tuska, "patrząc na jego kunszt i talent, z jakim się porusza w polskiej polityce", że dziś poderwie ludzi i "że po tym expose ludzie w Polsce będą wiedzieli, że nasz kraj realnie naprawdę będzie się rozwijał".
Szef Ruchu Palikota zaznaczył, że premier dzisiaj nie zadowolił ani "tłustych kotów" ani biednych ludzi, czy tych dobrze wykształconych, którzy nie mają pracy.
Jak mówił, "tłuste koty", czyli m.in. cała sala parlamentu i wszyscy ci, którym nieźle się powodzi, mogą wyciągnąć z expose Tuska jedynie wniosek, że "prawdopodobieństwo kryzysu jest większe niż do tej pory myśleli", co może ich zniechęcić do inwestowania.
W ocenie Palikota, expose Tuska rozczarowuje również pod względem propozycji dla biednych czy szukających pracy po studiach.
Przewodniczący klubu PSL Jan Bury mówił podczas piątkowej debaty nad expose premiera, że PO i PSL nie przyszły do Sejmu straszyć ludzi, ale mówić prawdę, nawet tę trudną.
- My nie chcemy straszyć ludzi. Mówimy prawdę, nawet prawdę najtrudniejszą - powiedział Bury.
Podkreślił, że Polacy wybierając 9 października tę koalicję ponownie, dali jej mandat zaufania. - Chciałbym, aby państwo posłowie z prawa i z lewa, jak nie chcą szanować koalicji, tego rządu, niech uszanują polskich wyborców. Oni na to zasługują - apelował.
Odnosząc się do expose Donalda Tuska mówił, że ludowcy patrzą na nie z perspektywy trzech istotnych problemów: człowieka i rodziny, kraju i potrzeb państwa, Europy i świata.
- My mówimy ciągle, najważniejszy jest człowiek i polska rodzina. Potrzeby tej rodziny są najważniejsze i cieszy nas, że premier Donald Tusk - choć mówi rzeczy trudne, czasem ciężkie bardzo - mówi uczciwie do polskiej rodziny także o tym, że czekają nas trudne cztery lata, ale w jedności i mądrości jest siła - zaznaczył.
Bury zapewniał, że koalicja PO-PSL to koalicja wartości. - Wartości narodowych, religijnych; (...) my nie jesteśmy ludźmi, którzy będą dzisiaj walczyć z krzyżem, którzy będą dzisiaj brukać narodowe święta, narodowe godła - dodał.
Zapewnił, że ta koalicja wie, że praca rządu to nie są tylko oszczędności, redukcje i cięcia, ale także inwestycje i rozwój.
- To inwestycje w oświatę, naukę, innowacje, nowe technologie. To inwestycje także w służbę zdrowia - podkreślił.
Szef klubu SLD Leszek Miller mówił w piątkowej debacie nad expose premiera Donalda Tuska, że gdyby rząd porównać do przedsiębiorstwa, to "prezes tej firmy, jak i główny księgowy, pracują od czterech lat w dziale promocji i marketingu".
Jak powiedział szef klubu Sojuszu, gdyby expose trwało dłużej, Tusk musiałby powiedzieć, "czy rząd zgodnie z obietnicami obniżył podatki, ograniczył deficyt, uwolnił przedsiębiorców od urzędniczej gehenny, zreformował służbę zdrowia i system emerytalny". - Takie wtedy były zapowiedzi i nikt w tej izbie nie powie, że zostały zrealizowane - ocenił Miller.
- Z tego co usłyszałem w expose, kryzys już nie łomocze do naszych drzwi, jest już w przedpokoju, powiesił płaszcz, założył kapcie i zaczyna czuć się jak u siebie w domu - mówił polityk SLD. Dodał, że jeszcze w październiku rząd zapewniał, że nad wszystkim panuje, a "kraj ma się dobrze, a nawet jeszcze lepiej".
- Kiedy festiwal wyborczy się skończył, rząd zmienił zdanie. (...) Ale rząd napinał mięśnie i zapewniał, że jesteśmy dobrze przygotowani do nadejścia drugiej fali kryzysu. Okazuje się, że owe dobre przygotowanie to trzy warianty budżetu - zły, gorszy i jeszcze gorszy. Jest jeszcze czwarty - budżet mydlenia oczu, który rząd złożył tuż przed wyborami - mówił Miller.
- Gdyby porównać rząd do przedsiębiorstwa, to bez wątpienia zarówno prezes tej firmy, jak i główny księgowy pracują od czterech lat w dziale promocji i marketingu, ale nawet największe i najpiękniejsze opakowanie, najpiękniejsza reklama nie rozwiążą problemów gospodarczych i społecznych, nie stworzą miejsc pracy - dodał szef klubu SLD.
Posłanka Solidarnej Polski Beata Kempa oceniła, że premier Donald Tusk w swoim piątkowym expose, oprócz zwiększenia podatków i zabrania ulg, nie zaproponował zupełnie nic. Oszczędzanie musi pan zacząć od siebie i zlikwidować swoje "Bizancjum" - mówiła Kempa w debacie nad expose.
Kempa w piątkowej debacie nad expose pytała premiera, dlaczego jest on "taki słaby wobec silnych, a silny wobec najsłabszych".
- Zwiększyć opodatkowanie rolników, zwiększyć opodatkowanie księży, emerytów zmusić do pracy, młodym zabrać internet - to dzisiaj są pana pomysły z expose. Panie premierze, głosowały na pana kobiety, dostały siedem lat dłuższych robót. Głosowały na pana rodziny, zabrał pan im becikowe, a Kościół za to, że się nie opowiedział, zapłaci ZUS. My pana nie poprzemy - powiedziała Kempa.
Według niej, po czterech latach rządu Platformy stoimy na granicy bankructwa, a w odczuciu społecznym rozdźwięk między tym, co jest kreowane przez rząd w mediach a rzeczywistością, stale się powiększa.
- Jedynym lekarstwem na obniżenie długu, jaki pan zaproponował w swoim expose na najbliższe cztery lata, jest likwidacja ulgi internetowej i innych ulg. W ten sposób ani znacząco nie obniżymy długu, ani nie staniemy się krajem nowoczesnym - powiedziała posłanka Solidarnej Polski.
Jak oceniła, proponowana przez Tuska polityka nie rozwiązuje kompleksowo i całościowo problemów społecznych i gospodarczych. - Potraktował pan je dzisiaj bardzo wybiórczo, zapominając w swoim expose o ludziach młodych. Ruch Palikota obiecuje trawkę, być może pan się do tego przychyli, jak będzie panu potrzebny kolejny do brydża. Panie premierze, co dalej po tej trawce? - mówiła Kempa.
W jej ocenie, wydłużenie wieku emerytalnego znacznie utrudni znalezienie pracy głównie młodym ludziom. - Solidarna Polska nie zgodzi się na żadne rozwiązanie, które spowoduje dalsze rozwarstwienie społeczne. Natomiast zgodzimy się na rozwiązania, które będą zaczynały się od pana - powiedziała posłanka.
- Pan musi zacząć oszczędzać od siebie, pan musi zlikwidować swoje Bizancjum. Solidarna Polska oczekuje od pana znaczących oszczędności w podległych resortach - apelowała Kempa.
Zdaniem posłanki Solidarnej Polski, nasz kraj musi przygotować się na skutki światowego i europejskiego kryzysu. Według niej, w tych trudnych czasach nie będziemy mogli liczyć na nikogo innego - tylko na siebie.
- Niech pan nie liczy na to, że pomoże nam Unia Europejska. Zresztą dzięki pana postępowaniu, w Europie już się nikt z nami nie liczy. Już nikt nawet nie udaje, że konsultuje z panem jakiekolwiek decyzje i to nawet w okresie, kiedy Polska przewodniczy UE. Wbrew pana marzeniom, panie premierze, nie siedzi pan przy stole, ale jest pan w karcie dań. Niech pan nie marzy o euro, bo nie będzie na to naszej zgody i zgody społeczeństwa - powiedziała Kempa.
Zaapelowała także, aby rząd nie podnosił kosztów pracy poprzez wzrost o 2 pkt. proc. składki rentowej. - To co pan dzisiaj proponuje wygeneruje kolejne bezrobocie. Będą zwalniać ludzi z pracy, a zatem jak ludzie spłacą kredyty, które często już biorą na życie bieżące i podręczniki? - mówiła posłanka.
Stwierdziła też, że w expose nie było żadnej propozycji, jak zwiększyć liczbę miejsc pracy, ani jak wesprzeć rodziny.
Skomentuj artykuł