Kamiński i Pitera po raz drugi w sądzie

Oddalenia całego powództwa chce zaś w swojej apelacji reprezentujący Piterę mec. Jerzy Naumann. (fot. PAP/Tomasz Gzell )
PAP / apio

Będzie dalszy ciąg sądowego sporu między Mariuszem Kamińskim a Julią Piterą. Oboje odwołali się bowiem od wyroku sądu z 2009 r., który nakazał tej minister w kancelarii premiera częściowe przeprosiny b. szefa CBA - ustaliła PAP w źródłach sądowych.

Jak powiedział PAP pełnomocnik Kamińskiego mec. Grzegorz Rybicki, w apelacji wnosi on o uwzględnienie reszty pozwu Kamińskiego. Oddalenia całego powództwa chce zaś w swojej apelacji reprezentujący Piterę mec. Jerzy Naumann. Sprawę rozstrzygnie Sąd Apelacyjny w Warszawie, który jeszcze nie wyznaczył terminu rozprawy. Wyrok SA będzie prawomocny.

W trwającym od lutego 2008 r. procesie cywilnym Kamiński żąda od Pitery przeprosin i wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny. Kwestionował jej wypowiedzi medialne z 2007 r. m.in. o jej podsłuchiwaniu; o opóźnianiu przez CBA z powodów politycznych zatrzymania Lipca; o niezgodnych z prawem działaniach CBA w "aferze gruntowej" i w sprawie Sawickiej. Kamiński zaprzeczał, by CBA działało niezgodnie z prawem.

Pitera, która wnosiła o oddalenie pozwu, podtrzymywała zarzuty o "nielegalne uwikłanie polityczne CBA" za rządów PiS. Powoływała się m.in. na śledztwa prowadzone w sprawie nieprawidłowości w akcjach CBA. "Rzeczywistość dopisała puentę do moich słów" - powiedziała, nawiązując do zarzutów rzeszowskiej prokuratury z października 2009 r. dla Kamińskiego ws. domniemanego przekroczenia uprawnień przez CBA w "aferze gruntowej".

Jak mówiła sędzia Małgorzata Kuracka w ustnym uzasadnieniu wyroku, Pitera podała nieprawdę co do Lipca, bo nie CBA opóźniało jego zatrzymanie przed wyborami w 2007 r. Dodała, że to "inny organ" spowodował, że Lipca zatrzymano dopiero po wyborach; sędzia utajniła uzasadnienie w tej części (opóźnianie zarzucano ówczesnej szefowej warszawskiej prokuratury Elżbiecie Janickiej). Sędzia podkreśliła, że Pitera nie sprawdziła swych informacji, wobec czego "nie powinna w ogóle wypowiadać się w tym zakresie"; nie dochowała też należytej staranności.

Zarazem sąd oddalił żądania pozwu wobec Pitery za jej wypowiedzi ws. Sawickiej i podsłuchów, bo w przeciwieństwie do wątku Lipca, przedstawiała ona tylko oceny, do których była uprawniona. Sąd uznał, że Kamiński, ujawniając krótko przed wyborami w 2007 r. na konferencji prasowej m.in. podsłuchy sprawy Sawickiej, doprowadził - jak powiedziała sędzia Kuracka - do "swoistego skazania Sawickiej, co nie powinno mieć miejsca".

Zarazem sąd ocenił, że ujawniając podsłuchy Sawickiej, powód "formalnie był w porządku" i nie doszło tu do przestępstwa ujawnienia materiału dowodowego (bo CBA go odtajnił, a minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro dał zgodę na jego upublicznienie). Według sądu, słowa Kamińskiego z tej konferencji były jednak de facto "agitacją wyborczą prowadzoną przez funkcjonariusza, który z uwagi na charakter prowadzonej działalności winien być apolityczny". Zdaniem sądu, powód wykorzystał materiały ze śledztwa wobec Sawickiej - "osoby z konkurencyjnej wtedy, opozycyjnej partii" - do "spektaklu medialnego".

"Należy zauważyć, iż bezprawność działania w rozumieniu prawa cywilnego to nie tylko działanie sprzeczne z normami prawa, ale i z zasadami współżycia społecznego; dobrymi obyczajami politycznymi. Zdaniem sądu powód, mimo że nie naruszył prawa, to naruszył te zasady, te obyczaje; a zatem jego działanie - nie w rozumieniu prawa karnego, ale cywilnego - należy uznać za bezprawne" - powiedziała sędzia. Dlatego zdaniem sądu krytyka Pitery była tu uprawniona.

Kamiński był "częściowo zadowolony" z wyroku. Dodał, że najważniejsze jest, że sąd uznał, iż nie złamał on prawa oraz że "rządzący nie mogą czuć się bezkarnymi za opluwanie innych ludzi".

W grudniu 2007 r. Pitera przekazała premierowi Donaldowi Tuskowi swój raport o CBA. Głosił on, że to sejmowa komisja śledcza musi odpowiedzieć, czy CBA oddziaływało na politykę. Według raportu CBA zaczęło działalność bez "kluczowych aktów wykonawczych" i bez osób "znających pragmatykę służb specjalnych"; raport powtarzał też inne, opisywane w mediach zarzuty wobec CBA. Biuro replikowało, że raport powtarzał wielokrotnie formułowane przez Piterę pomówienia i zawierał "dywagacje luźno lub wcale nie związane z Biurem".

Tusk odwołał Kamińskiego w październiku 2009 r. Zarzucił mu m.in., że w kontekście tzw. afery hazardowej wykorzystał Biuro do celów politycznych oraz posługiwał się "insynuacją i kłamstwem". 21 kwietnia br. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zbada skargi Kamińskiego na decyzję Tuska o odwołaniu go oraz na niewydanie mu przez CBA świadectwa służby.

Zgodnie z przepisami szefa CBA premier odwołuje po zasięgnięciu opinii prezydenta, Kolegium ds. Służb Specjalnych i sejmowej speckomisji. Dwa ostatnie organy zaopiniowały pozytywnie wniosek Tuska. Prezydent Lech Kaczyński, przed odwołaniem szefa CBA, nie wydał pisemnej opinii; w mediach zapowiedział, że będzie ona negatywna. Po odwołaniu opinię L. Kaczyńskiego zamieszczono na stronie internetowej prezydenta z adnotacją, że jest to dokument, który "miał być wysłany do Donalda Tuska". Prezydent ocenił w niej, że wniosek o odwołanie Kamińskiego jest bezpodstawny i może być związany z wykrytymi przez Biuro "nieprawidłowościami w działaniach osób piastujących kierownicze stanowiska państwowe". Tusk replikował, że "nie jest to opinia, o którą występował". Według premiera, prezydent pozwolił sobie formułować opinie na jego temat, a nie o wniosku o odwołanie szefa CBA.

W grudniu 2009 r. stołeczna prokuratura odmówiła śledztwa ws. domniemanego niedopełnienia obowiązków przez Tuska przy odwołaniu Kamińskiego. Zawiadomienie złożył europoseł PiS Marek Migalski, według którego premier mógł złamać prawo, nie czekając na opinię prezydenta.

Od odwołania Kamińskiego trwa też spór o to, czy jest on nadal funkcjonariuszem Biura, czy też nie. Kamiński twierdzi, że funkcjonariuszem nie jest od chwili, gdy został odwołany. Zażądał wydania mu świadectwa służby. "Odpowiedzią było to, że wysłano mi pensję na konto, którą odesłałem do CBA" - mówił Kamiński. Według CBA został on odwołany z funkcji szefa, ale nie zwolniony z CBA. O tym, że był funkcjonariuszem Biura, świadczyć ma m.in. fakt, że posiadał służbową broń i nie były za niego odprowadzane składki ZUS.

W październiku 2009 r. nowy szef CBA Paweł Wojtunik zawiesił Kamińskiego - jako funkcjonariusza CBA - w obowiązkach. Ta decyzja miała związek z zarzutami rzeszowskiej prokuratury. W styczniu br., po upływie trzymiesięcznego terminu zawieszenia, Wojtunik podjął decyzję o nieprzedłużeniu zawieszenia i przeniesieniu go do "grupy stanowisk tymczasowych". "Zarzuty wobec mnie są bezprawne; wszystkie działania CBA były legalne; prokuratura przed sądem się ośmieszy" - mówił Kamiński.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kamiński i Pitera po raz drugi w sądzie
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.