Kamysz odebrał petycję od pikietujących

(fot. PAP/Jakub Kamiński)
PAP / mh

Liczę na to, że postulaty związkowców będą podstawą do rozmowy w ramach Komisji Trójstronnej - mówił minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, odbierając petycję od pikietujących w środę resort pracy. Związkowcy demonstrowali na rzecz kontraktu socjalnego dla Europy.

Europejski dzień akcji związków zawodowych i solidarności na rzecz kontraktu socjalnego dla Europy to inicjatywa Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych (ETUC). Na jej apel 14 listopada w wielu krajach zaplanowano strajki, demonstracje i inne formy protestu przeciw polityce zaciskania pasa i ograniczaniu wydatków na politykę socjalną.

W dwugodzinnej pikiecie przed gmachem ministerstwa w Warszawie wzięło udział kilkuset związkowców z OPZZ, Forum Związków Zawodowych, Sierpnia'80, Porozumienia Związków Zawodowych Kadra. Demonstracje odbyły się też w kilku innych miastach Polski.

Minister pracy, odbierając postulaty związkowców zapewnił, że poważnie traktuje dialog społeczny i liczy, że propozycje przedstawione w petycji będą podstawą do rozmowy w ramach Komisji Trójstronnej.

"Z szacunkiem podchodzę do waszego spotkania, waszej akcji w Warszawie i innych miastach w Polsce. To nie jest tak, że wasz głos nie jest słyszalny" - zaznaczył szef resortu pracy. Podkreślił, że w budynku odbywa się w środę konferencja poświęcona 10-leciu wojewódzkich komisji dialogu społecznego, w której biorą udział również przedstawiciele protestujących przed gmachem związków.

Przewodniczący OPZZ Jan Guz, wręczając petycję, powiedział, że pracownicy w Polsce oczekują rozmowy, ale też zmian. Dziwił się, dlaczego rząd nie słuchał głosu związków przy podwyższaniu wieku emerytalnego, dlaczego nie przychylił się do propozycji OPZZ, by kobiety po 35 latach pracy, a mężczyźni po 40 latach mogli przejść na emeryturę. "Dlaczego rząd nie przyjął europejskiej karty socjalnej i nie ustalił płacy minimalnej na poziomie 50 proc. średnich zarobków" - pytał.

Wcześniej Guz mówił dziennikarzom, że związkowcy zebrali się, by domagać się godnej pracy. "Nie chcemy być na zasiłkach, chcemy pracować, chcemy, by były tworzone miejsca pracy. Dziś chcielibyśmy mieć takie uposażenie z pracy jak Grecy, Hiszpanie, Portugalczycy mają na zasiłku dla bezrobotnych" - mówił Guz.

Według OPZZ pogłębia się kryzys społeczno-gospodarczy, pogarszają się prognozy gospodarcze na rok 2013, rośnie liczba zwalnianych pracowników, a rząd nie podejmuje działań blokujących te tendencje, rośnie grupa zatrudnionych na umowach śmieciowych, rząd blokuje konsumpcję wewnętrzną, a dialog społeczny jest pozorowany przez rząd.

"Premier ostatnio mówił, że nie pozwoli zlikwidować żadnego miejsca pracy, a na Śląsku do zwolnienia jest już 2 tys. kolejarzy" - powiedział Guz. W zakładach metalowych, w górnictwie, w energetyce - wszędzie zapowiada się zwolnienia, wszędzie likwiduje się miejsca pracy, a pana premiera nie ma - dodał szef OPZZ.

Jego zdaniem związkowcy domagają się dialogu społecznego - prawdziwego, a nie pozorowanego. "Nie chcemy, aby rząd wiedział lepiej, co potrzeba społeczeństwu" - mówił Guz.

Szef Forum Związków Zawodowych Tadeusz Chwałka pytał, co rząd zrobił dla tworzenia nowych miejsc pracy. "Kryzys, kryzysem, ale trzeba tworzyć miejsca pracy, a nie ciąć koszty, gdzie się da" - mówił. "Jeśli będziemy mieli pracujących, to oni będą mieli pieniądze i będą nakręcali ten biznes. A w tym zakresie nie robi się nic" - uważa.

Pytany o nieobecność na wspólnej akcji związków NSZZ "Solidarność" Chwałka powiedział, że ta centrala związkowa wybrała inną formę przekazania swoich postulatów. "Chcą nagłośnić te problemy w mediach, w spotach. Choć uważam, że w takiej sytuacji powinni być tu wszyscy" - zaznaczył PAP Chwałka.

Kilkudziesięciu działaczy OPZZ protestowało też przed Pomorskim Urzędem Wojewódzkim w Gdańsku; wśród manifestujących byli m.in. członkowie Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej, Zrzeszenia Związków Zawodowych Energetyków i Związku Nauczycielstwa Polskiego.

"Protestujemy przeciwko trudnej sytuacji ekonomicznej w kraju. W okresie nadchodzącego kryzysu domagamy się od rządu przygotowania pakietów osłonowych, szczególnie dla najuboższych. Przede wszystkim żądamy jednak pracy dla Polaków" - powiedział dziennikarzom przewodniczący Rady OPZZ Województwa Pomorskiego Kazimierz Schreiber.

Ok. 300 związkowców pikietowało Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach. Wręczyli wicewojewodzie śląskiemu Piotrowi Spyrze petycję skierowaną do premiera Donalda Tuska. "Jest w niej to, co nas boli i to, czego oczekujemy od premiera Tuska. Wskazujemy, że rząd nie ma koncepcji na walkę z kryzysem, odmawia pracownikom godziwych wynagrodzeń, nie waloryzuje progów podatkowych, nie ma rozwiązań odpowiednich dla wielu gałęzi przemysłu" - powiedział dziennikarzom wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski. Zaznaczył, że apelują do premiera, aby "skończył z antypracowniczymi i antyspołecznymi działaniami".

Związkowcy poinformowali też, że możliwe jest przeprowadzenie strajku generalnego w województwie śląskim. Miałby się odbyć na przełomie stycznia i lutego 2013 roku i potrwać od 2 do 4 godzin.

Według wiceprzewodniczącego zarządu regionu śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Sławomira Ciebiera środowa manifestacja to "preludium" przed strajkiem generalnym. "Przed nami jeszcze sporo roboty, procedur, referenda. Musimy pamiętać, że od 31 lat nie było strajku generalnego na taką skalę, jaką my chcemy przeprowadzić, czyli w całym regionie" - powiedział PAP przewodniczący Rady OPZZ Województwa Śląskiego Henryk Moskwa.

Ok. 300 przedstawicieli związków zawodowych przez ok. godzinę manifestowało w środę pod Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu.  Pikietujący nieśli transparenty z napisami "Żądamy miejsc pracy" i "Żądamy wzrostu płacy minimalnej", a w trakcie pikiety gwizdali, trąbili i hałasowali kołatkami.

"Rząd chce wydłużyć urlopy macierzyńskie, ale żeby z nich skorzystać trzeba mieć pracę, a tej dla młodych ludzi nie ma" - powiedział do zgromadzonych przewodniczący Rady OPZZ w woj. dolnośląskim Andrzej Otręba.

"Dziś mamy jesień protestów, ale jeśli rządzący tego nie zrozumieją, to czeka nas wiosna ludów, bo nie da się tak dłużej żyć" - dodał poseł SLD Ryszard Zbrzyzny.

Jak poinformowali przedstawiciele ETUC w komunikacie, akcje protestacyjne to forma apelu do europejskich przywódców, by "zapobiegli pogorszeniu sytuacji na rynku pracy oraz zareagowali na rosnący niepokój społeczny odczuwany przez Europejczyków".

Strajki zaplanowano w dotkniętych kryzysem finansowym Hiszpanii, Portugalii, Grecji i Włoszech. Ulicami miast we Francji, Czechach i innych krajów Europy mają przejść demonstracje, a m.in. w Niemczech, Austrii, Szwajcarii i państwach skandynawskich zorganizowane zostaną wiece solidarności z krajami poddanymi reżimowi oszczędnościowemu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kamysz odebrał petycję od pikietujących
Komentarze (1)
S
Stilgar
14 listopada 2012, 19:12
Średnia pensja związkowca to 3,3tys. brutto miesięcznie za to że jest. Jak naiwnym trzeba być żeby wierzyć w ich dobrą wolę. Ci ludzie nie mają alternatywy. Albo będą robić szum za 3,3tys. albo będą zasuwać jako zwykli pracownicy za połowę tego. Żaden rząd nie zrobił tyle złego co związki zawodowe.