Komisja powróci do dyskusji nad raportem

Komisja powróci do dyskusji nad raportem
Przewodniczący sejmowej komisji śledczej ds. afery hazardowej Mirosław Sekuła. (fot. PAP/Tomasz Gzell)
PAP / psd

Sejmowa komisja śledcza badająca tzw. aferę hazardową ma w środę rozpatrzyć wnioski ws. konfrontacji premiera Donalda Tuska z b. szefem CBA Mariuszem Kamiński. Wszystko wskazuje na to, że nowych przesłuchań nie będzie, a posłowie powrócą do dyskusji o raporcie z ich pracy.

We wtorek Beata Kempa (PiS) złożyła dwa wnioski w sprawie konfrontacji świadków komisji śledczej - jeden dotyczący konfrontacji Tuska z Kamińskim, drugi - dyrektor generalnej resortu sportu Moniki Rolnik z szefem Departamentu Prawno-Kontrolnego tego resortu Rafałem Wosikiem.

Wszystko wskazuje jednak na to, że nowych przesłuchań nie będzie. Przeciwko przeprowadzeniu konfrontacji opowiadają się posłowie PO oraz Franciszek Stefaniuk z PSL. Komisja już raz, na początku kwietnia, głosami posłów PO i Stefaniuka, odrzuciła wniosek PiS o konfrontację Tusk - Kamiński.

- Jestem za szybkim finalizowaniem prac komisji, ponieważ już w tej chwili dalsze przesłuchania nic nie wnoszą do sprawy - powiedział we wtorek PAP Stefaniuk.

W propozycji raportu Sekuła napisał także, że źródłem "przecieku", który ostrzegł biznesmenów o prowadzonych wobec nich działaniach operacyjnych było samo CBA, a nie Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. - Zaprezentowana przed Komisją przez Mariusza Kamińskiego (b. szefa CBA - PAP) teoria "przecieku" nie została poparta żadną konkretną wiedzą, faktami lub materiałem dowodowym - czytamy w projekcie.

Bardzo krytyczna wobec raportu Sekuły jest Beata Kempa (PiS). W jej opinii, dokument ten przede wszystkim powstał zbyt wcześnie. - Przewodniczący Sekuła zanim jeszcze skończył przesłuchiwać świadków, oceniać materiał dowodowy, już złożył sprawozdanie z działania komisji - mówiła Kempa we wtorek dziennikarzom w Sejmie. Jak oceniła, w raporcie nie da się nic poprawić. - On jest tak wewnętrznie sprzeczny, tak zły, szczególnie w swej części drugiej, tak w niektórych sformułowaniach infantylny, i o tak niskim poziomie prawo-merytorycznym, że trudno tam wnieść jakiekolwiek poprawki - uważa Kempa.

Według posłanki PiS, w raporcie Sekuły znalazły się tezy, które nie mają oparcia w materiale dowodowym. Jako przykład podała tezę, w której padają nazwiska zmarłych w katastrofie smoleńskiej: prezydenta Lecha Kaczyńskiego i byłego wicepremiera Przemysława Gosiewskiego. - Jeżeli tam pozostaną tezy dotyczące na przykład nieżyjących już prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy Przemysława Gosiewskiego, to ja wówczas oddam ten raport do prokuratury, dlatego że tezy te nie mają oparcia w materiale dowodowym. Nie można poświadczać nieprawdy, na to nie pozwolimy, bo to będzie kolejny akt takiego tańca na grobach - podkreśliła Kempa.

Innym - w opinii posłanki - mankamentem sprawozdania opracowanego przez szefa komisji jest brak oceny wartości dowodowej zeznań, które świadkowie złożyli na posiedzeniach tajnych komisji. - To jest skandal, bo właśnie tam zawarte są pewne treści, które będą na przykład podstawą do naszego wnioskowania o zbadanie przez prokuraturę pewnych kwestii - oceniła Kempa.

Jej zdaniem, Sekuła nie pisał sprawozdania samodzielnie, w związku z tym - jak zapowiedziała - będzie miała do szefa komisji "dużo pytań". - Myślę, że czeka nas teraz spór o to sprawozdanie, natomiast pan Sekuła absolutnie nie przyłożył się do tego, aby uzyskać prawdę, całą prawdę i tylko prawdę w ramach prac tej komisji. Myślę, że miał zupełnie inną i odwrotną rolę w tej komisji - zaznaczyła posłanka PiS.

Nie wykluczyła przy tym, że ona i zasiadający wraz z nią w komisji Andrzej Dera (PiS) złożą zdania odrębne do raportu.

O tym, że raport Sekuły powstał zbyt wcześnie przekonany jest również Bartosz Arłukowicz (Lewica). - Potrzebujemy jeszcze dużej części dokumentów z prokuratury. Stoimy w tej chwili przed dramatem, co dalej z tym wszystkim zrobić, ponieważ jest propozycja sprawozdania pana przewodniczącego - propozycja złożona przed przesłuchaniem jeszcze ostatnich świadków - powiedział Arłukowicz dziennikarzom w Sejmie.

Poseł Lewicy zwrócił ponadto uwagę, że komisja nie ma jeszcze wszystkich dokumentów z prokuratury i część świadków nie podpisała jeszcze protokołów ze swych przesłuchań. - Więc jest to takie kończenie sprawy w połowie biegu - uważa Arłukowicz.

Jak dodał, ma wątpliwości, czy komisja nie popełni błędu oceniając sytuację nie mając pełni materiału dowodowego. Poseł zastrzegł jednak, że na razie nie chce oceniać treści sprawozdania Sekuły. Ma już jednak - jak dodał - kilka pytań do Sekuły. "Moja ocena raportu pana przewodniczącego będzie trochę trwała. Jest to materiał obszerny, w którym przewodniczący stawia dużo tez, będę prosił go o ustosunkowanie się i wyjaśnienie dlaczego pewne tezy stawia, a innych nie" - zaznaczył Arłukowicz.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Komisja powróci do dyskusji nad raportem
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.