Komorowski chce rozmawiać o poziomie agresji
Bronisław Komorowski zapowiedział w środę, że w związku z wydarzeniami w biurze PiS w Łodzi, w trybie pilnym zaprosi na spotkanie szefów partii i klubów parlamentarnych, by rozmawiać o obniżeniu poziomu agresji w polityce. Prezydent chce też spotkać się z przedstawicielami mediów.
Komorowski proponuje również powołanie rzeczników kultury politycznej w klubach. Według prezydenta fakt, że zamachowiec, który zaatakował biuro PiS w Łodzi, kierował się "przynajmniej w jakiejś mierze elementami politycznej nienawiści", jest zagrożeniem dla polskiej demokracji.
Komorowski mówił o tym w czasie uroczystości odsłonięcia w Sejmie tablicy upamiętniającej ofiary katastrofy pod Smoleńskiem. "Spotykamy się w momencie następnej wielkiej, trudnej próby, jaką jest to wszystko, co wydarzyło się w biurze poselskim PiS w Łodzi" - powiedział.
"Spotykamy się w momencie nowego wielkiego zagrożenia, bo wszyscy czujemy, że to jest zagrożenie. Nie wiemy, jakie poglądy, jakie wizje Polski miał w sobie zamachowiec, zbrodniarz, który zabił człowieka. Nie wiemy, czy był lewicowcem, centrowcem czy prawicowcem, nie wiemy, ale i bez tej wiedzy wiemy jedno, że kierował się w jakiejś mierze przynajmniej elementami politycznej nienawiści" - podkreślił prezydent.
"To wiemy, to więc wystarczy, aby powiedzieć sobie nawzajem, że to jest zagrożenie dla polskiej demokracji. Tak wielka doza nieufności, nienawiści i złego języka w polskiej polityce" - zaznaczył Komorowski. "To jest zagrożenie dla polskiej demokracji, dla nas więc wszystkich, tak jak tutaj stoimy, reprezentując różne kluby parlamentarne, różne opcje polityczne" - ocenił.
Zdaniem prezydenta, w momencie kolejnego dramatu pojawiają się bardzo silne sygnały od opinii publicznej oczekiwania zmiany "języka politycznego, języka debaty, a nawet sporu i konfliktu politycznego".
Komorowski proponuje więc powołanie rzeczników kultury politycznej w klubach. Jak zaznaczył, marzy mu się, by tacy ludzie mogli ze sobą współpracować pomimo różnic partyjnych, chodzi też o opracowanie mechanizmu szybkiego ostrzegania i reagowania na pojawiające się niebezpieczeństwa.
"Krytyka może dotyczyć każdego i każdy może krytykować. Według mnie, problem jest w sposobie przeprowadzania tej krytyki, w języku, którym się posługujemy. Jest moment, w którym trzeba taką głęboką refleksję przeprowadzić i spróbować razem podjąć odpowiednie działania" - podkreślił Komorowski. Według prezydenta, "czas podjąć próbę zmiany języka debaty, języka sporu, bo spór, debata i konflikt polityczny jest czymś normalnym w demokracji, czymś co towarzyszy mechanizmom demokratycznym, ale nie musi to być język agresji, język nienawiści".
Komorowski zaapelował do szefów partii i klubów parlamentarnych, aby razem przeprowadzić autorefleksję nad tym, co się stało i nad tym co może stać się w przyszłości. Jak dodał, chciałby, aby przyjąć zasadę, że szuka się źródła trudności polskiej demokracji, źródła zagrożeń, jeśli chodzi o język przede wszystkim we własnych szeregach. "To nie sztuka wskazywać na konkurencję, sztuką jest powściągnąć siebie samego i swoje własne zaplecze polityczne, swoje własne szeregi polityczne przed używaniem języka agresji politycznej" - wskazywał.
Prezydent zwrócił się również do dziennikarzy - "reżyserów zbiorowej wyobraźni", o to by nie nagradzali tak często "obecnością w mediach tych, którzy w działalności politycznej łamią w sposób ewidentny zasady dobrego współżycia i współistnienia w sferze politycznej".
Zapowiedział, że zaprosi na spotkanie także przedstawicieli mediów, aby zastanowić się nad mechanizmami, które miałyby "ograniczać ryzyko umacniania się złego wzorca w polityce". Komorowski przyznał, że nie można łatwo zmienić natury polityki i mediów, ale - jak zaznaczył - czas, by uruchomić tę część polskiej opinii publicznej, która ma dosyć wszelkiej formy nieuzasadnionej agresji i nienawiści w świecie polityki.
Zapowiedział, że zwróci się też do organizacji pozarządowych, szczególnie tych, które organizowały kampanie profrekwencyjne z prośbą o przeprowadzenie akcji mających powstrzymać przed agresją w debacie publicznej. "Myślę, że czas budować front walki przeciw agresji i nienawiści w polityce" - oświadczył.
We wtorek przed południem 62-letni Ryszard C. zaatakował osoby przebywające w łódzkim biurze PiS. Śmiertelnie postrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła PiS Janusza Wojciechowskiego; ciężko ranił nożem Pawła Kowalskiego, szefa biura posła Jarosława Jagiełły. Policja zatrzymała napastnika.
Skomentuj artykuł