Komorowski: po prostu warto było ryzykować

Szczecin, 29.08.2010. Działacz Solidarności Mieczysław Jurek wręczył Szczecińską Deklarację Solidarności prezydentowi Komorowskiemu (fot. PAP/Jerzy Undro)
PAP / slo

Szanowni Państwo, wszyscy zaproszeni goście, wszyscy mieszkańcy Szczecina, wszyscy, którym w sercach do tej pory brzmi przepiękną muzyką słowo: Solidarność - treść przemówienia prezydenta Bronisława Komorowskiego, wygłoszonego w Szczecinie podczas obchodów 30. rocznicy powstania NSZZ "Solidarność"

Cieszę się, że witając wszystkich, mogę zwrócić się i do obecnych tutaj, i do tych całych dziesięciu milionów - bo tyle nas przecież było wtedy, kiedy Solidarność rodziła się, kiedy toczyła swoją wspaniałą, zwycięską walkę o wolność nas wszystkich. Zwracam się do tych wszystkich dziesięciu milionów i do wszystkich obecnych działaczy, członków związku zawodowego Solidarność. Zwracam się w dniu szczególnym, kiedy możemy z dumą i z radością czcić pamięć ich heroicznej walki o obalenie złego systemu i możemy z dumą wspominać to, że udało się wtedy znaleźć metodę działania, która zagwarantowała nie tylko zwycięstwo, ale zagwarantowała również mądrą zmianę. Możemy czcić i wspominać te dni, które zaowocowały wtedy porozumieniami, porozumieniami, które stały się fundamentem III Rzeczpospolitej.

Dlatego z największą satysfakcją wręczyłem przed chwilą odznaczenia ludziom zasłużonym w okresie trudnej, heroicznej walki o wolność, ludziom, którzy swoim życiem, swoją postawą, swoimi czynami świadczyli, że Polska chce skutecznie, i potrafi skutecznie, dobijać się praw ludzkich, praw obywatelskich, praw niezbywalnych narodu, jakim jest prawo do wolności, suwerenności, do demokracji.

Dziękuję im wszystkim, dziękuję wszystkim odznaczonym, gratuluję im. Życzę, aby to odznaczenie, które ja mogłem wręczyć, ale które jest przyznane przez cały naród, było jednym z wielu dowodów na to, że Polska pamięta o ludziach zasłużonych, że Polska pamięta także o tamtych trudnych, ale i wspaniałych dniach.

Tak krótko w czasie wręczania - ile można w czasie wręczania odznaczenia - z jednym z panów sobie wymieniliśmy uwagę, że warto było, że po prostu warto było ryzykować, że warto było zachowywać się przyzwoicie, warto było uczestniczyć w tym wielkim ruchu, warto nie dla siebie - warto dla Polski. Warto dla nas wszystkich.

Dzisiaj stoimy tutaj przed tym dramatycznym pomnikiem przypominającym czasy, gdy lała się polska krew. Stoimy jednak gdzieś w pobliżu polskiej statuy wolności. Bo my, nie tylko Amerykanie, my też mamy swą statuę wolności. Tam jest wielki pomnik, który widzą wszyscy, którzy przybywają do Nowego Jorku. Widzą z daleka, zazdroszczą mu ogromu i skojarzeń z nim związanych. My też w Polsce mamy swoją wielką, wspaniałą statuę wolności.

Tą statuą wolności są przecież portowe i stoczniowe dźwigi, które widać z daleka, które świadczą o tym, że potrafiliśmy wznieść Polskę wysoko, że potrafimy dostrzec także to wszystko, co boli, niepokoi, to wszystko, co jest źródłem troski państwa polskiego, troski każdego przeciętnego człowieka.

Bo, stojąc tutaj, w rocznicę Porozumień Sierpniowych, mówię z głębokim przekonaniem, o tym, że ten fundament III Rzeczypospolitej jest nie tylko zbudowany z woli walki o wolność, ale również z umiejętności zawierania porozumień. Siłą rzeczy, trzeba pomyśleć także i o tych ludziach, którzy przeżywają trudności, kłopoty, dramaty związane z dostosowywaniem się państwa polskiego, dostosowywania się polskiej gospodarki, dostosowywaniem się każdego z nas do nowych niełatwych reguł gry: ekonomicznych, społecznych, politycznych.

Jest w tym zbiorowym doświadczeniu miejsce i na dalszą odwagę władzy publicznej w prowadzeniu zmian prowadzących Polskę ku lepszym czasom. Jest w tym także miejsce dla związków zawodowych, które muszą odgrywać istotną rolę w walce o umacnianie praw pracowniczych - muszą pełnić rolę zbiorowego sumienia w przypominaniu także ideałów Solidarności, ale które swoją misję, wyznaczoną przez tę tradycję solidarnościową, przez tradycję Porozumień Sierpniowych, muszą realizować poprzez uczestniczenie z głębokim przekonaniem przede wszystkim w zabiegach o prawa pracownicze, ale także i w dialogu z władzą. To jest zobowiązanie dwustronne - umieć toczyć dialog władzy z przedstawicielami pracowników, pracodawców, ale i z drugiej strony związkowców, pracodawców ze sobą i z władzą.

Gwarantuję, że jako prezydent będę wspierał prowadzenie tej właśnie metody, jako najskuteczniejszej, sprawdzonej także 30 lat temu, metody dialogu społecznego, jako fundamentu rozwiązywania spraw nawet najtrudniejszych. Związki zawodowe muszą mieć swoje ważne miejsce w procesach sterowania procesami zachodzącymi w kraju, bo przecież to także jest doświadczenie tamtych dni sprzed trzydziestu lat. Związki zawodowe muszą być zawsze na pierwszej linii frontu walki o prawa pracownicze. W moim przekonaniu byłoby dobrze, aby nie były na pierwszej linii frontu walki politycznej - bo to jest także doświadczenie wynikające z tego, że tamten sukces sprzed trzydziestu lat otworzył nowe wyzwania, ale i nowe możliwości. Zbudował nowe okoliczności funkcjonowania demokratycznego państwa i nowoczesnych związków zawodowych.

Stojąc dzisiaj tu, skąd - nie w sensie dosłownym, ale prawie - widać tę polską statuę wolności. Chciałem Państwa zapewnić, że jest wielkim zbiorowym zobowiązaniem, właśnie w związku z tamtymi wydarzeniami, aby państwo polskie - chcące być państwem ludzi solidarnych ze sobą - umiejętnie rozwiązywało problemy pracownicze takie, jak tu w Szczecinie, gdzie mamy do czynienia z dramatem upadku stoczni. Sądzę, że absolutna większość z nas dostrzega to, że jest ogromny wysiłek, solidarny wysiłek, społeczeństwa i państwa w rozwiązywaniu problemów indywidualnych w związku z wypłacanymi odprawami. Ale chcielibyśmy, abyśmy solidarnie szukać mogli także nowych szans na zagojenie tej rany, jaką stanowi w gospodarce państwa polskiego, ale i społeczności tutejszej - upadek Stoczni Szczecińskiej. Wiem, że rząd czyni starania o specjalną strefę ekonomiczną, czyni starania tam, gdzie decydują się losy, także wsparcia finansowego - a więc w Komisji Europejskiej. Do tego, abyśmy mogli odnieść sukces na tym polu, też jest potrzebna postawa solidarna.

Warto mówić o tej wielkiej Solidarności, o tej szumnej, ze sztandarów narodowych, ale trzeba mówić także w obliczu trudności dnia codziennego, w obliczu walki także o utrzymanie wzrostu gospodarczego, który pozwoli rozwiązać wiele z polskich problemów. Trzeba mówić także o tej zwykłej solidarności dnia codziennego, kiedy decyduje się to, czy potrafimy polskie szanse na poziomie krajowym, na poziomie europejskim, ale i na poziomie lokalnym, uchwycić w porę i wykorzystać dla dobra wspólnego.

Jest możliwe zbudowanie Polski solidarnej, ale pod jednym wszelako warunkiem: że Polskę solidarną nie będziemy budowali przeciwko sobie, ale na rzecz dobra wspólnego, we współdziałaniu wszystkich. Tego życzę tym, którzy walczyli wtedy trzydzieści lat temu. Życzę tym dziesięciu milionom ludzi Solidarności i życzę następnemu pokoleniu. Polska solidarna jest możliwa pod warunkiem, że nie jest budowana przeciwko komukolwiek, że jest budowana z myślą o wszystkich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Komorowski: po prostu warto było ryzykować
Komentarze (1)
Q
q
29 sierpnia 2010, 18:51
Mowa - trawa