Kosek: Nie jestem królem hazardu

Kosek: Nie jestem królem hazardu
Przesłuchanie Jana Koska odbywa się w krakowskim magistracie (fot. PAP/Jacek Bednarczyk)
PAP / wab

Nie jestem królem, baronem ani rekinem branży hazardowej, nie posiadam i nigdy nie posiadałem udziałów w spółce posiadającej kasyna - to słowa biznesmena Jana Koska, jakie padły na początku jego wolnej wypowiedzi przed hazardową komisją śledczą.

Kosek, dziękując posłom za umożliwienie mu składania zeznań w Krakowie, tłumaczył, że nie posiada i nigdy nie posiadał udziałów w spółce posiadającej kasyna. Jak zaznaczył, jedyna jego własność związana z rynkiem gier, to 10 proc. udziału w spółce posiadającej salony gry. Jak wyjaśniałł, cała ta firma ma dwuprocentowy udział w rynku automatów o niskich wygranych.

W swobodnej wypowiedzi przed hazardową komisją śledczą, Kosek powiedział, że bez swojej woli stał się negatywnym bohaterem tzw. afery hazardowej i zagrożeniem dla interesu ekonomicznego kraju. W jego ocenie, rzekome zagrożenie interesu ekonomicznego państwa powstało w gabinetach dwóch urzędników państwowych.

Wiceminister Jacek Kapica - zdaniem Koska - wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew opinii ekspertów, forsował nierealny pomysł "obłożenie graczy podatkiem od chęci gier". - Wyliczył przy tym wirtualne kwoty, które zgodnie z jego postanowieniem wpłyną do budżetu - dodał.

Były szef CBA Mariusz Kamiński z kolei - według Koska - bez chęci wniknięcia w istotę zagadnienia "bezkrytycznie przyjął założenia o zagwarantowanych wpływach do budżetu z tytułu dopłat", a "wszyscy, którzy ośmielili się mieć inne zdanie stali się dla niego wrogami publicznymi, których należy inwigilować i podsłuchiwać".

- Do grupy zagrażającej interesowi państwa zostali zaliczeni przedsiębiorcy, w tym moja osoba, ale również politycy, którzy nie byli zachwyceni ideą dopłat. I tak, Mariusz Kamiński bazując na irracjonalnych przesłankach rozpętał tzw. aferę hazardową, która zaowocowała tragediami ludzkimi, dymisjami, a mnie osobiście, w ekstremalnie trudnym okresie choroby, przyniosła dodatkowe stresy - podkreślił Kosek.

Kapica - zauważył biznesmen - przejął pomysł poszerzenia katalogu gier objętych dopłatami od poprzedników, "stał się jego gorącym wyznawcą i forsował jego wprowadzenie, głuchy na wszystkie uwagi krytyczne". Kosek zaznaczył, że według jego wiedzy dopłaty nie są stosowane nigdzie na świecie i to powinno - jak powiedział - zapalić czerwone światło. Podkreślił, że w krajach o dużej tradycji hazardu taki podatek nie występuje, a wprowadzenie dopłat byłoby nie tylko trudne technicznie, ale miałoby negatywne skutki dla wszystkich zainteresowanych.

Eksperyment z wprowadzeniem dopłat do gier skończyłby się katastrofą dla branży hazardowej i dodatkowym uszczerbkiem dla budżetu państwa - twierdzi Kosek.

Omawiając trudności techniczne z wprowadzeniem dopłat Kosek powiedział, że wymagałoby to przeprogramowania ponad 50 tys. automatów. Biznesmen podkreślił, że nie jest w stanie nawet oszacować kosztów takiej operacji. Tłumaczył, że później automaty musiałyby przejść ponowną procedurę rejestracji, automaty byłyby wyłączone, a budżet państwa w tym czasie nie otrzymywałby wpływów.

- Żeby określić wysokość dopłat w Totalizatorze Sportowym wystarczy karta papieru, ołówek i kalkulator za 15 zł. Nie potrzeba dokonywać żadnych zmian technicznych - podkreślił Kosek.

Zdaniem biznesmena, przyjęta w listopadzie 2009 roku ustawa hazardowa narusza konstytucję, a także prawo Unii Europejskiej, w tym wymóg notyfikacji przez Komisję Europejską.

- Wymóg konsultacji społecznych został załatwiony rutynowo. Związek (Związek Pracodawców Prowadzących Gry Losowe i Zakłady Wzajemne, w którym działa Kosek - red.) dostał 24 godziny na ustosunkowanie się do projektu. W podobnym stylu rozprawiono się z problemem notyfikacji w Komisji Europejskiej - podkreślił Kosek.

Jak zauważył, projekt ustawy hazardowej podzielono na część techniczną i nietechniczną, która w ocenie rządu nie wymagała notyfikacji w Komisji Europejskiej. - Jak donoszą media, Komisja Europejska czeka na wyjaśnienia ze strony polskiego rządu, czemu nie dopełniono obowiązku notyfikacji - dodał biznesmen.

Przypomniał, że projekt błyskawicznie przeszedł uzgodnienia międzyresortowe, a potem - w ocenie Koska - "przy złamaniu kilku zasad wynikających z konstytucji i reguł prawidłowej legislacji, ekspresowo został przyjęty w parlamencie, a po kilku dniach podpisany przez prezydenta". - Powstał akt prawny rangi ustawowej w trybie niezgodnym z konstytucją, z prawem unijnym, zawierający treści łamiące przepisy rangi nadrzędnej - uważa Kosek. Jak zaznaczył, przedsiębiorcy zostali skarceni w sposób niezgodny z prawem.

Biznesmen zeznał, że nigdy nie prosił ówczesnego szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, by ten blokował wprowadzenie do ustawy hazardowej zapisów wprowadzających dopłaty do gier. Jak tłumaczył, jego rozmowy z nim na ten temat wynikały z tego, że pisma, które wysyłał w tej sprawie do Ministerstwa Finansów, nie odnosiły żadnych skutków. Opowiadał, że zaczął się zastanawiać czy argumentacja, którą w nich zawarł, jest czytelna i m.in. o to pytał Chlebowskiego.

Podkreślił, że nie prosił również Ryszarda Sobiesiaka, by ten wpłynął na polityka PO w sprawie dopłat.

Pytany o słowa Chlebowskiego, które padły w rozmowie z Sobiesiakiem: "blokuję tę sprawę dopłat od roku" odpowiedział, że według jego wiedzy polityka PO nikt nie prosił o blokowanie tej sprawy. - To zostało wyłapane ze stenogramów, natomiast nikt więcej nie potwierdził, że gdziekolwiek z tym blokowaniem do kogokolwiek chodził - stwierdził Kosek.

Według ustaleń CBA, Jan Kosek i inny biznesmen branży hazardowej Ryszard Sobiesiak zabiegali - w trakcie prac nad zmianami w tzw. ustawie hazardowej w latach 2008-2009 - o rezygnację z wprowadzenia dopłat do gier na automatach o niskich wygranych. Według materiałów CBA, to właśnie na rzecz tych dwóch biznesmenów mieli lobbować politycy PO Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kosek: Nie jestem królem hazardu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.